Marian Włosiński nie należy do entuzjastów malarstwa ludowego, jednak w miarę jak poznaje Nikifora, zaczyna doceniać jego dzieło. Widzi żarliwą wiarę Nikifora, a jednocześnie duchową wolność. Odkrywa, że w malarstwie oznacza ona niezależność od opinii, w życiu - brak przywiązania do doczesności i głęboką pokorę. Widzi, jak sam jest głęboko zniewolony przez malarskie wykształcenie - uzależniony do malarskiej tradycji, od ocen i sądów. Od marzeń o sukcesie, o materialnej stabilizacji.
Wychodzi na jaw, że Nikifor ma otwartą gruźlicę. Włosiński, dzieląc z nim pracownię ryzykuje nie tylko własnym życiem - ma rodzinę. Nikifor nie chce iść do szpitala, szkoda mu czasu, chce malować. Włosiński, aby umieścić go, musi wziąć nad nim opiekę prawną. Na tę wiadomość żona wraz dziećmi przenoszą się do Krakowa. Nie pomagają tłumaczenia, że Nikifor jest umierający i ta opieka jest na kilka miesięcy.
Rok 1967. Minęło 7 lat od kiedy Nikifora wkroczył w życie Włosińskiego. Jest to rok największego polskiego triumfu Nikifora - wielkiej, retrospektywnej wystawy w warszawskiej "Zachęcie" (skądinąd spóźnionej, bo w tym czasie Nikifor zaliczany jest już do piątki najwybitniejszych "naiwnych" świata). Życie Włosińskiego zmieniło się w tym czasie diametralnie - porzucił malarskie ambicje. Sensem jego życia stała się opieka nad genialnym malarzem, kosztem rodziny.
Mija kilka miesięcy. Włosiński czuwa przy łóżku umierającego Nikifora. Przyjeżdża żona Włosińskiego, być może jest to początek pojednania...
Kim był Nikifor? Przede wszystkim fascynującą postacią sztuki europejskiej XX wieku. Malarzuliczny i analfabeta, który zyskał sławę równą najwybitniejszym współczesnym polskim artystom. Uprawiał sztukę w skrajnie niekorzystnych warunkach materialnych, gdyż większość życia spędził w ogromnej biedzie; bezdomny, samotny, niezrozumiany, na przekór losowi postanowił zostać malarzem i cel swój osiągnął. Przez całe życie Nikifor był bardzo mocno związany z Krynicą, gdzie mieszkał i tworzył. Był barwną postacią, swoją "przenośną pracownię"rozkładał codziennie w różnych punktach uzdrowiska, z widzenia znali go więc wszyscy mieszkańcy i kuracjusze. Pomimo to, Nikifor do dzisiaj pozostał osobą tajemniczą, a jego życie i twórczość obrosły wieloma legendami.Nikifor (1895-1968) był Łemkiem, jego prawdziwe nazwisko najprawdopodobniej brzmiało Drowniak, jednak w całej Polsce znany był jako Nikifor Krynicki i takie nazwisko nadano mu sądownie w 1962 roku. W 2003 roku tamto postanowienie sądu zostało unieważnione. Sam Nikifor podpisywał swoje obrazy słowami "Nikifor malarz - Nikifor artysta". I jako Nikifor wpisał się na zawsze w historię sztuki polskiej i światowej. Nazywano go także, trochę na przekór, "Nikifor Matejko". Nikifor ogromnie cenił swoją twórczość, dlatego odpowiadało mu dodanie nazwiska wielkiego malarza do jego imienia. Mówił w sposób bardzo niewyraźny, gdyż wada wymowy, którą odziedziczył po matce, utrudniała mu normalne porozumiewanie się z ludźmi. Formą kontaktu z otoczeniem stało się dla Nikifora jego malarstwo. Wypowiadał się obrazami.
Nikifor od wczesnej młodości czuł się malarzem "zawodowym". Mimo iż był samoukiem, znawcy malarstwa mówią o wręcz fenomenalnej intuicji malarskiej jaką posiadał. W latach międzywojennych Nikifor malował i próbował sprzedawać swoje obrazy na ulicach uzdrowiska jako "pamiątki z Krynicy".
Jednak przez długie lata trudno było mu zainteresować kogoś swoją sztuką. Jego pracami pierwsi zainteresowali się profesjonalni malarze, odwiedzający Krynicę w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Lwowski malarz Roman Turyn zaczął kolekcjonować obrazy Nikifora i już w 1932 roku pokazał je na wystawie w Paryżu. Do twórczości Nikifora entuzjastycznie odnieśli się malarze z kręgu kapistów, m.in.: Jan i Hanna Cybisowie, Zygmunt Waliszewski, Artur Nacht-Samborski. Jerzy Wolff napisał nawet w 1938 roku duży artykuł o Nikiforze dlaczasopisma "Arkady".
Od końca lat 40. twórczość Nikifora zaczęli popularyzować krakowscy mecenasi sztuki, Ella i Andrzej Banachowie. Wystawy, publikacje prasowe, książki i filmy dokumentalne sprawiły, że pod koniec lat 50. był on już postacią w Polsce znaną. Przełomowym momentem dla międzynarodowej kariery Nikifora stała się pierwsza indywidualna wystawa w galerii Diny Vierny w Paryżu w kwietniu 1959. Dała ona początek wielu następnym ekspozycjom malarstwa Nikifora na całym świecie. Najważniejsza w Polsce, retrospektywna wystawa twórczości Nikifora, miała miejsce w 1967 roku w warszawskiej "Zachęcie".
W ostatnich latach życia Nikifor stał się sławny. Miał prawnego opiekuna i przyjaciela w osobie krynickiego plastyka Mariana Włosińskiego, był członkiem honorowym Związku Polskich Artystów Plastyków. Kuracjusze chętnie kupowali obrazki, dzięki czemu poprawiła się jego sytuacja materialna. Popularność, jaką się wtedy cieszył, nie wpłynęła w żaden sposób na zmianę jego stylu życia. Nikifor, dopóki starczyło mu sił, przemierzał codziennie Krynicę w drodze "do pracy" tak, jak robił to niezmiennie przez całe swoje życie. Zmarł 10 października 1968 roku w sanatorium w Foluszu k. Jasła. Pochowany został na cmentarzu w Krynicy. Od 1995 roku czynne jest w Krynicy Muzeum Nikifora.
Zdecydowana większość obrazów Nikifora to akwarele i w tej technice wykonane zostały w okresie międzywojennym prace, które uznawane są za najlepsze w jego dorobku. W późniejszych latach Nikifor stosował także gwasze i kredki. Rysunki wykonane ołówkiem są szkicami z ostatnich lat życia, których artysta nie zdążył już wypełnić kolorem.
Do najstarszych, wyśmienitych obrazów, prawdopodobnie z lat I wojny światowej, zaliczane są sceny wojskowe. Przedstawiają żołnierzy armii austro-węgierskiej i rosyjskiej przy składaniu meldunków i raportów. Za szczególnie cenne pod względem artystycznym uznawane są obrazy z lat 20. i 30., wśród których wyróżniają się architektury fantastyczne i sceny we wnętrzach świątyń. Za szczytowe osiągnięcie w twórczości Nikifora należy chyba jednak uznać "pejzaże beskidzkie ze stacyjkami". Żaden inny malarz tak pięknie i z taką pasją nie uwiecznił Beskidów. Temat wiejskich stacyjek i dworców kolejowych związany jest z ulubionymi przez Nikifora podróżami koleją. Inne znakomite cykle obrazów z okresu międzywojennego to urzędy i fabryki dolarów. W tych kompozycjach Nikifor dawał wyraz swemu zamiłowaniu do malowania architektury. Bardzo interesującym tematem są też kuchnie, malowane z pedantyczną dokładnością krynickie wille i pensjonaty, portrety kuracjuszy i znajomych, chorągwie kościelne. Tematem szczególnym, który przewija się przez wszystkie okresy twórczości jest autoportret. Nikifor bardzo chętnie malował sam siebie. Przedstawiał się takim, jakim chciał być. Wciela się on chętnie w różne ważne postacie. Pojawia się jako artysta-malarz przy pracy, często pod kolorowym parasolem, jako elegancki i pełen godności mężczyzna w czarnym garniturze, jako biskup w ornacie lub nawet jako święty.
Nikifor, który przez wiele lat żył w Krynicy na marginesie miejscowej społeczności, doczekał się, że jego obrazy zawisły w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Paryżu obok dzieł "Celnika" Rousseau, zaś spośród polskich artystów nie zawahali się wystawiać z nim tacy artyści jak: Jerzy Nowosielski, Jan Lebenstein, Tadeusz Brzozowski. Nie ma przesady w stwierdzeniu że Nikifor stał się najsłynniejszym "ambasadorem Krynicy" w świecie. (Autorem tekstu o Nikiforze Krynickim jest Zbigniew Wolanin)
Krzysztof Krauze wyznał w rozmowie "Nikifor niosący zwycięstwo", że Mój Nikifor" to film"
(...) O geniuszu i poświęceniu. I sensie poświęcenia. Kiedy spotykamy po raz pierwszy Mariana Włosińskiego, jest sfrustrowanym plastykiem w Domu Zdrojowym, takim od transparentów, pogrążonym w kryzysie twórczym. Właśnie otrzymał propozycję awansu, przeniesienia do Krakowa, na odpowiedzialne stanowisko w Wydziale Kultury. Od niego będą zależały losy malarzy. On będzie decydował, kto jest artystą, a kto nie. Będzie mógł zorganizować własną wystawę. Dla frustrata to bardzo pociągające. Faustowska sytuacja. I wtedy wkroczył przypadkowo w jego życie Nikifor. Wszedł do pracowni Włosińskiego na chwilę, został przez siedem lat. Kiedy okazało się, że ma otwartą gruźlicę, zamknęły się przed nim wszystkie domy w Krynicy, powszechnie palono jego obrazki. Włosiński pozostał mu wierny, choć praca pod jednym dachem z gruźlikiem była w tamtych latach obarczona wielkim ryzykiem. Tym bardziej że miał rodzinę. Włosiński zapłacił za to osobistym dramatem. A mimo wszystko, opieka nad Nikiforem przemieniła jego życie na 'tak'. Odnalazł wewnętrzny spokój. Zaczął malować. I to dobrze malować. Jest takie powiedzenie: 'To co ofiarujesz - zachowasz, to co zatrzymasz - stracisz'. Taki jest sens poświęcenia, ofiary.
"Mój Nikifor" to Nikifor widziany oczami Włosińskiego. Poprzez jego doświadczenie. Poprzez osobiste dramaty i duchową przemianę Mariana Włosińskiego, także jako artysty. Nikifor, mimo, iż nie skończył żadnej szkoły, wkroczył do pracowni Włosińskiego jako mistrz malarski. Uczył swojego opiekuna sztuki, przede wszystkim sztuki patrzenia na życie. Włosiński przeszedł ciernistą drogę od urażonej ambicji, poprzez zazdrość, aż do uzyskania wewnętrznego spokoju. Pod koniec życia Nikifor uznał, iż Włosiński umie malować. Osiągnął wtajemniczenie.
W roli Nikifora wystąpiła Krystyna Feldman. Jest to pierwsza główna rola filmowa aktorki, którą nazywa się często "królową epizodu" w polskim kinie. Duże podobieństwo fizyczne pomiędzy aktorką a malarzem "przełożyło się na podobieństwo mentalne. Krysia ma bowiem własną, bardzo konsekwentną wizję ludzi i świata, skrystalizowaną hierarchię wartości - jest bezkompromisowa i skromna." (Krzysztof Krauze, reżyser filmu, fragment rozmowy "Nikifor niosący zwycięstwo").
- Mój Nikifor, Scenariusz: Joanna Kos-Krauze, Krzysztof Krauze, reżyseria: Krzysztof Krauze, zdjęcia: Krzysztof Ptak, scenografia: Magdalena Dipont, Anna Wunderlich, charakteryzacja: Maria Dziewulska, muzyka: Bartłomiej Gliniak. Występują: Krystyna Feldman (Nikifor), Roman Gancarczyk (Marian Włosiński), Lucyna Malec (Hanka Włosińska), Jerzy Gudejko (Nowak), Artur Steranko (Dr Rosen), Jowita Miondlikowska (Kowalska), Marian Dziędziel (Budnik), Ewa Wencel (Dyrektor "Zachęty"), Magda Celówna (gospodyni Nikifora), Katarzyna i Karolina Paczyńskie (córki Włosińskiego). Producenci: Studio Filmowe "Zebra", Telewizja Polska S.A., koproducent: BEST FILM CO. Czas trwania: 97 minut. Premiera kinowa: 24 września 2004.