Czytelników i czytelniczki w podobnym – sceptycznym - nastroju zapewniam: to niepotrzebne wątpliwości. Jakość prozy Olszewskiego szybko jej rozwiewa. Choćby zdanie – z jednego z pierwszych reportaży w zbiorze - o pewnym księdzu, który nagle wylądował na plebanii skąd widać okna nowego bloku, często bez zasłon - że jest jak "astronom, któremu nagle wpadł w ręce olbrzymi teleskop". Nieważne są tematy, których dotyka Olszewski – rzeczywiście często dobrze zakorzenione w publicznej debacie, jak na przykład molestowanie dzieci przez księży, i prowincjonalny krajobraz, w ramach którego się porusza. Reportaże z "Najlepszych butów" to bowiem przede wszystkim niezwykle mocne opowieści o ludziach. Opowieści, od których często jeży się włos na głowie, które wywołują u czytających poczucie bezradności, od których chciałoby się zażądać jasnych konkluzji i morałów, ale które najczęściej zostawiają człowieka z tym, z czym powinien go zostawiać dobry reportaż, czyli niezbyt komfortowym uczuciem, że rzeczywistość jest okropnie powikłana. Są w reportażach Michała Olszewskiego księża, przykładający dzieciom pod żebra albo "z główki" i ich parafianie, którzy z różnych – też złożonych – względów, za wszelką cenę bronią proboszczów. Jest mąż bijący żonę, który aby zmusić ją do wyjścia z kryjówki, sadza ich dziecko-niemowlę na lodzie. Są ośrodki leczące z narkomanii, których pacjenci smarują sobie twarze świńskim łajnem. Jest szkoła podstawowa w Oświęcimiu, której uczniowie śpiewają na rozpoczęciu roku o "przez Boga zapomnianym piekła dnie" – bo przecież w takim miejscu nie wypada śpiewać na przykład o Kubusiu Puchatku.
Jest tu też bowiem – to cały osobny segment w "Najlepszych butach na świecie" – przeszłość i pamięć. Co z nią począć – pyta opisujący starych i coraz słabszych uczestników wydarzeń albo mieszkańców Brzezinki Olszewski. Czym – jeśli nie Disneylandem – zastąpić wiersz Borowskiego w oświęcimskiej szkole, jak – poza oficjalną pompą i uroczystościami - przeciwdziałać zapomnieniu, skoro koło byłych więźniów obozów (opisanych w "Sztandaru już nie uniosą") nie może się nawet doprosić używanego komputera od znanej technicznej uczelni. Co nowego można jeszcze napisać o zbrodni 60 lat później? Na przykład to, że pachnie chemikaliami albo to, że pamięć o niej dopadła nawet Narcyza, który mówi o sobie, że nie jest "taki, no, strasznie wrażliwy". Choć trzeba powiedzieć, że dodanie czegokolwiek w tej sprawie to rzeczywiście zadanie niełatwe i że część, nazwijmy ją, wojenno-oświęcimska, dostarcza w książce Olszewskiego najmniej zdumień. Co nie zmienia faktu, że byłoby wspaniale, gdyby "Planeta Auschwitz" – tekst o Auschwitz w formie listu do piętnastoletniej chrześniaczki – mógł się stać się szkolną minilekturą obowiązkową.
Ale "Najlepsze buty na świecie" to opowieści nie tylko w tonacji ciemnej. W domu chłopca, który popełnił samobójstwo oskarżony o kradzież przez proboszcza, w miesiąc po jego śmierci "rozmawiają spokojnie, a dzieci zaczynają się uśmiechać", choć człowiek spodziewałby się "rozdzierania szat i płaczu pod niebiosa". Gorycz pozostaje, ale rzeczywistość podąża już inną ścieżką – bo nie ma wyjścia. A Olszewski czujnie odbiera jej niejednoznaczne sygnały. Są tu też jednak reportaże wręcz pogodne – jak jeden z piękniejszych i najbardziej zapadających w pamięć "Owca oznacza nadzieję" - poetycka niemal opowieść o więźniach z Wołowa na Dolnym Śląsku, którzy w ramach resocjalizacji zajmują się hodowlą pszczół i owiec tuż pod murami swojego zakładu karnego.
Michał Olszewski to nie tylko reporter, ale też ceniony pisarz. W swoich reportażach nie nadużywa jednak literackich chwytów. Stawia na krystaliczność i prostotę opowieści. Bohaterów i sytuacje zarysowuje kilkoma lekkimi kreskami, obraz wywołuje wyławiając z rzeczywistości parę szczegółów: porcelanowe świnki, krasnala i syrenkę ustawione w ołtarzyk wokół zdjęcia syna, który popełnił samobójstwo, domy przycupnięte w dolinie rzeczki, które tulą się do siebie, palmy na ścianie w pokoju samotnej młodej matki w ośrodku. Tylko czasem pozwoli sobie na odrobinę poezji – jak w najbardziej metaforycznej "Owcy oznaczającej nadzieję", gdzie pisze o pachnącej ciepłem zwierząt owczarni, "starym, pierwotnym zapachu, co przenosi człowieka w odległy czas".
Moc opowieści Olszewskiego tkwi w trafiającej w sedno precyzji, trafności porównań, celności zdań. A także w umiejętności towarzyszenia bohaterom, empatii, czujności. Jest z nim trochę tak, jak z byłym więźniem obozu, fryzjerze Rudolfa Hossa, o którym pisze chrześniaczce, że pod wpływem jego opowieści "znika czas, pod rękę ze starym mężczyzną wędrujesz w przeszłość". Michał Olszewski także staje się w "Najlepszych butach na świecie" takim przewodnikiem, którego nie sposób nie słuchać z szeroko otwartymi oczami.
Autorka: Aleksandra Lipczak, kwiecień 2015
Michał Olszewski,
"Najlepsze buty na świecie"
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec, 2014
Wymiary: 133 mm × 215 mm
Liczba stron: 256
ISBN: 978-83-7536-868-0