Okładka komiksu "Niedźwiedź, kot i królik", fot. Kultura Gniewu
Trzy humanoidalne zwierzęta wyruszają o świcie w podróż. Nic o nich nie wiadomo. Raczej nie są przyjaciółmi. Prędzej koniunkturalnie połączyli siły, żeby dotrzeć do celu. Droga jest niebezpieczna, więc muszą sobie pomagać. Kiedy docierają do kresu swojej podróży, wydają się rozczarowani, jakby rzeczywistość rozminęła się z ich oczekiwaniami. Nie wiedzą jeszcze, że koniec, do którego dążyli, jest początkiem.
Despotyczny i nadużywający przemocy niedźwiedź, kot z problemem alkoholowym i królik, który pali papierosa za papierosem, przypominają postacie z bajek Jeana de La Fontaine'a. Skupiają w sobie jednak negatywne cechy współczesnego człowieka. Sama pointa nie tyle odziera ze złudzeń, ile daje wybór czytelnikowi, który może ją interpretować równie dobrze w kategoriach gnozy lub agnostycyzmu. Konstrukcja bohaterów i finał ich historii pozwalają traktować komiks jako bajkę z równoległego świata, gdzie wszystko jest à rebours.
Plansza z komiksu "Niedźwiedź, kot i królik", rysunki: Maria Rostocka, scenariusz: Michał Rostocki, 2012, fot. Kultura Gniewu
Rostocki posługuje się schematami narracyjnymi z bajek i mitologii. Znane motywy zostają jednak strawestowane i zreinterpretowane. Sacrum, którego szukają bohaterowie, jest zdekonstruowane, a dar niezrozumiały i odrzucony. Logika i następstwo wydarzeń oraz sam świat przedstawiony wyraźnie wskazują na oniryczną topikę i sprawiają, że albumowym bohaterom blisko jest do upiornego królika z filmu "Donnie Darko" Richarda Kelly'ego. Poetyka snu jest też niestety sprytnym wybiegiem, który pozwala maskować i legitymizować niedociągnięcia scenariusza.
Komiks jest prawie całkowicie niemy, dlatego cały ciężar narracji spada w nim na warstwę graficzną. Rostockiej udało się dość sprawnie opowiedzieć fabułę obrazem, choć miejscami posiłkowała się piktogramami, udającymi mowę. Namalowała komiks gwaszem na białym kartonie A3. Używała też kredek, często akwarelowych do nanoszenia szkicu i drobnych, późniejszych efektów. Zwizualizowany przez nią świat jest mroczny, tajemniczy, nieprzyjazny. Paradoksalnie pociąga w nim strach przed nieznanym, a także obietnica przygody, bo w każdym kolejnym kadrze wszystko może się zdarzyć.
Plansza z komiksu "Niedźwiedź, kot i królik", rysunki: Maria Rostocka, scenariusz: Michał Rostocki, 2012, fot. Kultura Gniewu
Prace nad komiksem trwały dwa lata. Drugie tyle zajęło jego wydanie. Rostocka większość dzieciństwa spędziła we Francji, gdzie pracował jej ojciec, który jest fizykiem jądrowym. Szukanie wydawcy w tym kraju było więc naturalnym ruchem. Malarka pracuje teraz nad autorskim albumem zatytułowanym "Koniec lipca", który sama określa jako dramat obyczajowy. W kolejce czeka też gotowy kolejny scenariusz jej męża.
Autor: Łukasz Chmielewski
"Niedźwiedź, kot i królik"
Rysunek Maria Rostocka, scenariusz Michał Rostocki
Kultura Gniewu 2012