Bob Marley, Czesław Niemen, Bitelsi, Rolling Stonesi, Ian Curtis albo Filipnki - prawie każdy z nas ma swoich ulubionych wykonawców. A oni, jeśli są wystaczająco znani, mają swoich biografów, dzięki czemu w sytuacji, w której trzeba podarować komuś prezent, możem pójść do księgarni i szybko sięgnąć po książkę opowiadającą o ulubieńcach obdarowywanej osoby. Niestety często są to książki nudne (bo życie gwiazd jest w gruncie rzeczy monotonne) i źle napisane (nie podejmuję się odpowiedzi na pytanie dlaczego tak jest).
Teraz swojej biografii doczekał się Vader, zespół rodem z Olsztyna, pionierski w historii polskiego metalu (ze szczególnym uwzględnieniem mrocznego death metalu i precyzyjnej szybkości thrashu). To jeden z najpopularniejszych zespołów urodzonych przez polską popkulturę. Najpierw nagrali prowizoryczne demo, które potem stało się bestsellerem wśród wielbicieli death metalu (mówi się nawet, że to najlepiej sprzedające się demo tego gatunku); później nagrywali płyty w Szwecji, a teledyski robili im Finowie; podczas swoich tras koncertowych zwiedzili Stany Zjednoczone, bezkresną Rosję i japońskie wyspy. Innymi słowy - jest to zespół, który wyjątkowo zasługuje na biografię. A ''Vader. Wojna totalna'' nie jest zwykłą biografią: znajdziemy tutaj krótkie wprowadzenie do historii metalu w Polsce i wstęp do socjologii subkulutr. Do tego dochodzą ludzkie dramaty i związane z nimi pijackie opowieści oraz szczegółowa kronika zespołu (czasami aż nazbyt dokładna).
Historia opowiedziana jest z perspektywy Piotra ''Petera'' Wiwczarka, lidera i założyciela olsztyńskich klasyków death metalu. Peter był głównym przewodnikiem autora książki, ale nie jedynym. W ''Wojnie totalnej'' znajdziemy wypowiedzi innych członków zespołu (w tym całej plejady byłych współpracowników), aktywistów sceny metalowej z Polski (i wielu innych miejsc świata, np. z Japonii) i artystów z zaprzyjaźnionych zespołów. Ważna jest też osoba samego autora, który oprócz dziennikarstwa muzycnego ma jeszcze jedno, bardzo ważne, zajęcie. Jest fanem metalu (i zespołu Vader), co jest całkiem pracochłonne.
Pierwsze rozdziały książki to właściwie historyczny reportaż, który wprowadza nas w świat zespołu. Smutne i szare lata 80., dodatkowo przyciemnione czarnymi koszulkami (oczywiście pofarbowanymi w domu, bo kupić nie zawsze się dało), szumiącymi kasetami nagrywanymi po nocy w radiu i zinami partyzancko tworzonymi po lekcjach w liceum i przekazywanymi z rąk do rąk, bo przecież mało kto mógł pozwolić sobie na ksero. Potem przychodzi pora na festiwal w Jarocinie, pierwszą Metalmanię w Katowicach (1986 rok, pierwszy krok Vadera do osiągnięcia sławy) i konflikty z ZOMO. Wszystko to udokumentowane źródłami z dawnych czasów:
O kim śnisz, gdy masz sny erotyczne?
O Wenus z Milo, bo nie ma rąk! He he he!!
Myślisz, że komunizm jest gorszy niż chrześcijaństwo?
Oba systemy opierają się na terrorze, lęku i kłamstwach. Wiesz, ja ogólnie nienawidzę wszystkich systemów. Komunizm oznacza policję, chrześcijaństwo oznacza terror psychiczny. Jestem absolutnie przeciw. (To cytat z anglojęzycznego zina ''Eternal Torment'', który ukazał się w 1990 roku).
Szubrycht nie wchodzi zbyt głęboko w subkulturowe zawiłości i konflikty pomiędzy poszczególnymi zespołami i ich fanami (co w niektórych momentach może być bardziej skomplikowane niż intrygi rodu Borgiów albo rozbicie dzielnicowe), nie próbuje też - jak wielu autorów piszących o zjawiskach niszowych dla szerszej publiczności - tłumaczyć na siłę niektórych zjawisk. Obecne w twórczości Vadera frenetyczne opisy przemocy, odniesienia do ezoteryki i wojny nie stanowią w świecie skonstruowanym przez autora książki niczego niezwykłego. One po prostu są.
Poznajemy ich korzenie intelektualne i młodzieńcze fascynacje, a także dwie osoby, które są odpowiedzialne za napisanie wielu ważnych w historii zespołu tekstów. Chodzi przede wszystkim o nieżyjącego już Pawła Wasilewskiego (znawcy światów Lovecrafta i magii Crowleya) i dra Pawła Frelika (do jego zainteresowań naukowych należą gry komputerowe i science-fiction, był redaktorem nieistniejącego już ''Trash'em All'' magazynu zajmującego się metalem).
Dla muzyków musi być to bardzo przyjemne, w końcu ich pożycie z mediami głównego nurtu rzadko było usłane różami. Szczególnie w latach 90., kiedy w polskich mediach trwała tzw. satanic panic, czyli wszechobece publikacje medialne o tragicznych konsekwencjach ''satanizmu'' i wszystkiego, co się z nim łączy (międz innymi metalu, czy według bardziej fundamentalistycznych dziennikarzy całej muzyki rockowej). Brak obecności na popularnych listach przebojów muzycy mogli jakoś przeboleć, gorzej było z koncertami odwoływanymi w ostatniej chwili na skutek interwencji księdza albo co bardziej obrońcy porządku publicznego. Czasami szykanowano ich nie tylko w mediach:
''Jego ciotka [Jacka ''Jackiego'' Kalisza, od 1988 do 1993 (z przerwami) gitarzystę basowego formacji - przyp.fl] miała sklep z dewocjonaliami. Tam zaopatrywaliśmy się w gadżety potrzebne na scenę, które oczywiście ulegały pewnej modyfikacji. (Śmiech). Swoją drogą już po odejściu Jacka miałem z tą panią bardzo przykry incydent - opowiada Peter - Dopadła mnie kiedyś na starówce, obok tego swojego sklepu i prosto z mostu wali, że jestem złym człowiekiem, bo Jacka na złą drogę sprowadziłem. Szczęka mi opadła. Nie byłem w stanie słowa z siebie wydusić, kiedy tak obrzucała mnie publicznie obelgami połączonymi z egzorcyzmami''.
W niektórych momentach ''Wojna totalna'' wydaje się być zbyt szczegółowa. Szczególnie nużą długie opisy tras koncertowych, z dużym naciskiem na relację trasy, którą Szubrycht przeżył z Vaderem. Jest to opowieść z cyklu: młody żeglarz po raz pierwszy wypływa na wodę, czasami ma mdłości i trudno mu się utrzymać na nogach - dopiero wtedy zrozumiał, co czują stare wilki morskie. Może i byłoby to ciekawe, ale w trakcie lektury ''przeżyliśmy'' już kilka, jeśli nie kilkanaście tras koncertowych. W tym czasie usłyszeliśmy wiele anegdot, których poetyka jest całkiem podobna, co powoduje, że zlewają się one w jedną wielką koncertową opowieść.
''Mam dość. Tęsknię za domem, moją łazienką, za własnym łóżkiem. Dzwonię i pytam żonę, co słychać, czy syn dalej kaszle, ale ona akurat nie ma czasu ani ochoty na szczegółowe relacje. Jestem na nią wściekły. Chłopcy mnie pocieszają, że to normalne, że to również część tego zawodu''.
W innych przypadkach szczegółowość okazuje się całkiem przydatna, na przykład kiedy poznajemy dokładnie historię powstawania kolejnych płyt. Dowiadujemy się w jakich studiach zostały one nagrane, jakim sprzętem dysponowali muzycy i jak podchodzili do nich producenci. Na pierwszy rzut oka mogą to być informacje dla freaków i profesjonalistów, ale spróbujcie po przyswojeniu tych wszystkich informacji posłuchać jeszcze raz poszczególnych albumów. Wszystko to, co opisuje Szubrycht naprawdę można usłyszeć.
Może to nieistotne, ale nie jestem wielbicielem metalu i spotykam się z nim sporadycznie. Właściwie nigdy wcześniej nie przesłuchałem płyty Vadera w całości. To zupełnie nie przeszkodziło mi w przeczytaniu 430 stron dokumento-kroniko-eseju na temat grupy rodem z Olsztyna. To chyba całkiem dobra rekomendacja?
''Vader. Wojna totalna'', Jarek Szubrycht Wydawnictwo SQN, Warszawa 2014.
16.08.2014, fl