W "Grze na zwłokę" napisanej w 1979 roku - za którą Janusz Anderman otrzymał Nagrodę Fundacji im. Kościelskich, a także nagrodę niezależnego kwartalnika "Zapis" – bohater nie ma imienia, pracuje w redakcji dosyć dziwnej gazety, z innych prac i mieszkań go wyrzucano. Jego egzystencja polega głównie na włóczeniu się z miejsca na miejsce w poszukiwaniu traconego czasu...
"Gra na zwłokę" jest gorzką parodią "Ulissesa", "Pod wulkanem" i wszystkich powieści o wędrówce; wszystko, łącznie z bohaterem, skarlało znijaczone przez socjalrealizm...
"Jest tu mieszanina szalonego krzyczącego detalu, czarnego humoru i owa wściekłość prostolinijnego człowieka - te cechy kazały zwrócić uwagę na Andermana, gdy jego proza po raz pierwszy ukazała się po angielsku." ("New York Times Book Review")
"Anderman pisze - wydawałoby się - z najbardziej szorstkim realizmem, a jednak w rezultacie powstaje efekt magiczny." ("Los Angeles Times")
Janusz Anderman (urodzony w 1949 roku we Włoszczowej), prozaik, scenarzysta, tłumacz. Zaczynał jako publicysta i reporter w studenckich czasopismach - stąd pewnie jego prawdziwie magnetofonowy słuch i umiejętność rejestracji mowy ludzi z ulicy, zbiorowego "głosu społeczeństwa".
Słuchając tego głosu, Anderman stawia diagnozę na temat społecznych nastrojów i stanu umysłów. Mówił o tym jego debiutancki tom prozy, "Zabawa w głuchy telefon", a jeszcze dobitniej, często nielitościwie, relacja z czasów po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce – "Kraj świata" oddająca głos tłumowi cierpiącemu na chorobę sierocą, zdezorientowanemu, ogłupionemu przez propagandę i pozbawionemu jakichkolwiek autorytetów. Anderman demistyfikuje z groteskowym humorem rozmaite oficjalne slogany i akcje, pozwalając im się odbijać w marzeniach i w mowie prostych ludzi. Jest także piewcą losu swego pokolenia (i własnego losu) w okresie politycznych przełomów. Jego bohater – odbicie autora – rozdwaja się wewnętrznie wskutek obsesyjnego poczucia, że śledzą go funkcjonariusze bezpieki, błąka się w poszukiwaniu miejsca, w którym mógłby zamieszkać ("Gra na zwłokę"), podsumowuje swe życie z pryczy ośrodka dla internowanych ("Brak tchu"), wreszcie bez żenady obnaża całą teatralność i nieautentyczność zachowań swych towarzyszy z opozycji politycznej ("Kraj świata", "Choroba więzienna"). Kultowy pisarz swej generacji, uczestnik podziemnego życia literackiego u schyłku komunizmu, Anderman nie bardzo wierzy w wewnętrzną przemianę społeczeństwa po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Schorzenia duszy spowodowane przez totalitaryzm pokazuje jako przypadłości trudne do wykorzenienia i, jak mało kto, umie odnaleźć ich ślady w dzisiejszym życiu Polaków.
Spektakl na podstawie prozy Janusza Andermana reżyseruje w Teatrze Studio Lech Raczak, aktor i reżyser Teatru Ósmego Dnia, którym kierował w latach 1968–1994.
Kiedy Raczak robił swoje najgłośniejsze spektakle ostro atakujące zakłamanie rzeczywistości, Anderman pisał powieści równie ostro demaskujące beznadzieję istnienia na tym ponoć najlepszym ze światów. "Gra na zwłokę", następna po debiutanckiej "Zabawie w głuchy telefon", jest tego idealnym przykładem. Powstawała w drugiej połowie lat 70., wyszła drukiem w 1979. Wtedy już naprawdę było źle. Kolejki po wszystko, parszywe samopoczucie, przemocą gaszone strajki robotnicze w Radomiu i Ursusie w 1976, wojna władzy z rodzącym się ruchem opozycyjnym. Rzeczywistość zdawała się tkwić w stanie ponurej i nieuleczalnej choroby, ludzie kręcili się w kółko jak bąki, pozbawieni wiary w cokolwiek lepszego. I o tym jest książka Andermana.
Bezimienny bohater, około trzydziestki, trochę alter ego autora, włóczy się po dużym mieście, łatwym do rozszyfrowania jako Kraków, bo choć nazwa jego nie pada, ulice i inne miejsca są ponazywane dosłownie i konkretnie. Włóczy się właściwie bez specjalnego celu. Zachodzi to tu, to tam, odwiedza znajome albo i nie znajome mieszkania, meliny, szpitale, redakcje (...)
Ciemna to powieść, ale i na swój sposób zabawna, bo groteskowa w swoim nagromadzeniu bezsensów i absurdów opisanego świata. Jak się uda pokazać to na scenie? Przypominam sobie dawne i nowe spektakle Lecha Raczaka: "Jednym tchem" sprzed lat trzydziestu kilku i "Zonę" sprzed kilku. Nigdy dosłownie, a jakże wyraziste. Żadnego banalnego realizmu; wielka metafora posługująca się realiami znanymi na wyciągnięcie ręki.
[Tadeusz Nyczek, tekst z programu do "Gry na zwłokę"]
- Janusz Anderman, "Gra na zwłokę". Adaptacja i reżyseria: Lech Raczak, scenografia: Bohdan Cieślak, muzyka: Lidia Zielińska. Obsada: Monika Niemczyk (gościnnie), Monika Obara, Stanisław Brudny, Janusz Stolarski, Karol Wróblewski. Premiera w Teatrze Studio w Warszawie 3 grudnia 2006.