Jakub Woynarowski budzi mieszane uczucia w środowisku komiksowym. Największe emocje wywołuje koncepcja story-artu, którą artysta próbował opisać komiks eksperymentalny, niejako w opozycji lub wręcz z pominięciem historii komiksu jako takiego. Jak karkołomny naukowo jest to pomysł, świadczy fakt, że profesor Jerzy Szyłak poświecił mu połowę swojej książki "Komiks w szponach miernoty" i nie zostawił na artyście suchej nitki. Z drugiej strony Woynarowski zdobył w 2007 roku Grand Prix na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi (największa taka impreza w Europie Środkowo-Wschodniej) za pracę "Hikikomori", a w 2015 roku dostał Paszport Polityki za kuratelę nad polskim pawilonem na Biennale Architektury w Wenecji. Rozgłosu przysparza mu niewątpliwie także łączenie pracy artystycznej, naukowej, dydaktycznej i kuratorskiej.
Wspomniana "Hikikomori" to efektowna wizualnie praca, która sprawnie, ale jednak jedynie udaje komiks. Wówczas artysta "tylko" podsuwał tropy czytelnikowi, którego niejako zapraszał do współtworzenia dzieła, bo to czytelnik przez skojarzenia miał zdecydować, o czym czyta. Oparty na twórczości Brunona Schulza "Martwy sezon" pokazuje, że Woynarowski dostrzegł, iż komiks jest medium narracyjnym i postanowił to wykorzystać, poniekąd przyznając jednocześnie, że zabawa w opowiadanie historii bez fabuły jest ślepym zaułkiem.
W "Martwym sezonie" Woynarowski nie ilustruje Schulza. Wybiera jedynie konkretne fragmenty, którymi buduje własną narrację, opowiadając o rozpadzie, przemijaniu i zapętlonym cyklu życia i śmierci, a także samotności jednostki wobec kardynalnych i nieuchronnych procesów. Tekst skompilowano z fragmentów 12 utworów Schulza, w tym tych najbardziej znanych, jak "Sanatorium pod Klepsydrą", "Traktach o manekinach" czy tytułowy "Martwy sezon". Sięgnięcie po te teksty to sprytny zabieg. Autorska narracja Woynarowskiego poprowadzona w takiej formie zostałaby uznana za infantylną. Nazwisko pisarza umieszcza ją jednak jednoznacznie po stronie sztuki. Oczywiście to nie tylko kuglarstwo, bo Woynarowski swoją tekstową kompilację siłą rzeczy konfrontuje z recepcją twórczości Schulza i tradycją literacką. Robi to jednak, by pokazać zarówno ciągłość artystyczno-kulturową jak i zobrazować ludzkie życie w wymiarze indywidualnym i zbiorowym.