Twórczość muzyczna Pokorskiego ma niejedną twarz, właściwie to rządzi się ciągłymi przeciwieństwami. Najwięcej osób kojarzy go jako gitarzystę Lao Che, zespołu, który wyjątkowo upodobał sobie formę koncept albumu i nagrał najbardziej martyrologiczną płytę w historii polskiej muzyki rozrywkowej (''Powstanie warszawskie''). Inni znają go jako Krojca, pod tym pseudonimem nagrał bardzo ciekawą adaptację dźwiękową ''Opowieści o pilocie Pirxie'' Stanisława Lema. Lem nie wyraził zadowolenia z żadnej ekranizacji swojej prozy, myślę, że w przypadku dość abstrakcyjnej, dźwiękowej adaptacji mogłoby być inaczej.
''Pirx'' został wydany na kasecie, tym razem Jakub Pokorski sięgnął po inny analogowy nośnik – płytę winylową. ''Wieczna Miłość – Upadłe Anioły Popkultury'' przypomina współczesne rozważania na temat pionierów elektronicznych eksperymentów, takich jak Klaus Schulze, czy Holger Czukay. Wśród powolnych fal syntezatorowych dźwięku słyszymy trzaski, szumy, spięcia, nagrania terenowe, a nawet ludzki szept (''Miłość''). Czasami Pokorski wprowadza nawet szczątkowe elementy beatu, ożywiając w ten sposób dość statyczne kompozycje; niekiedy robi to bardzo skutecznie, kończące płyty ''Popkultury'' budzą słuchacza z błogiego buczenia i gwałtem przenoszą go do zupełnie innej rzeczywistości dźwiękowej, przypominającej trochę rzeczywistość – w końcu ostatnim odgłosem na płycie jest dźwięk syreny.
''WMUAP'' to materiał, który wyszedł w zawrotnym nakładzie pięciu egzemplarzy. Oczywiście nie wszystkie trafiły do sprzedaży, w końcu artysta musi zostawić jakąś kopię dla siebie, dla swoich dzieci. ''#33'', siedmiocalowy krążek Pokorskiego zostanie wydany w nakładzie stu egzemplarzy. ''WMUAP'' to album całkiem bezpieczny, przystępny i nie wykraczający poza przyzwyczajenia słuchaczy, ale ''#33'' zaskakuje.
''Szczerze mówiąc to nagranie tego materiału jest konsekwencją rezygnacji z komputera w procesie tworzenia muzyki – mówi w rozmowie z culture.pl Jakub Pokorski – zastąpiłem komputer samplerem i sekwencerem. Ucząc się urządzenia zrobiłem kilkanaście utworów, z których cztery wejdą na tę płytę''.
To muzyka chłodna, skrzecząca i niezbyt przyjemna. Każdy dźwięk jest tutaj precyzyjny, nawet jeśli przykryty jest dużą warstwą basu. Właściwie są to krótkie miniaturki, utwory trwają najwyżej dwie i pół minuty, utrzymane są w niesłychanie szybkim tempie.
Przez to sprawiają wrażenie nieludzkich, jest to całkiem paradoksalne, w końcu to muzyka stworzona przez człowieka, który zrezygnował z używania komputera. Jej brzmienie przywodzi na myśl techno i house z przełomu lat 80. i 90., które powstawało w Detroit i Chicago – dwóch wielkich ośrodkach przemysłowych. Okazuje się, że jest to zgodne z intencjami autora:
Jeśli chodzi o tematykę płyty i tytuły utworów, to jest to konsekwencja moich przemyśleń dotyczących stanu cywilizacji europejskiej i amerykańskiej - cywilizacji krajów wysoko rozwiniętych. Ostatnio mam wrażenie, że dotarliśmy gdzieś do ściany, coś musi się zmienić, skończyć odwrócić.
Tytuły piosenek brzmią: ''We Don't Care'', ''Dead End'', ''Too Much''. Wnioski Pokorskiego nie są zbyt optymistyczne i możemy się z nimi nie zgadzać, ale słuchając jego muzyki nie mamy wyjścia i musimy się z nimi zgodzić. Chociażby na czas trwania siedmiocalowej płyty, czyli dość krótko.
- Jakub Pokorski - ''Wieczna Miłość – Upadłe Anioły Popkultury'', nakład własny, wrzesień 2013
- Jakub Pokorski - ''#33'', Monotype Records, listopad 2013
Autor: Filip Lech, październik 2013