Łukasz Simlat w filmie "Ixjana", reż. Michał i Józef Skolimowscy, fot. Monolith Films.
Marek (Sambor Czarnota) szuka wydawcy dla swej debiutanckiej powieści. Złożył maszynopis do dużego wydawnictwa i czeka na decyzję jego właściciela (Jan Frycz). Gdy trafia na bal ekscentrycznego milionera, dowiaduje się, że książka zostanie wydana. Smak pierwszego literackiego sukcesu postanawia zmieszać z używkami, w wyniku czego traci pamięć. Nazajutrz próbuje znaleźć odpowiedzi na pytania, co się wydarzyło poprzedniego wieczoru. Z mglistych wspomnień wyłania się przerażająca wizja, w której Marek zamordował swojego przyjaciela (Borys Szyc). Swój strach i wyrzuty sumienia tłumi podczas namiętnych spotkań z kobietą, która poróżniła dawnych przyjaciół i być może wie więcej o zniknięciu Artura niż mogłoby się wydawać. Prowadzący prywatne śledztwo bohater targany jest sprzecznymi namiętnościami. Nie podejrzewa, że stał się ofiarą misternie utkanej intrygi. Wkrótce codzienność pisarza bardzo się komplikuje, a zamiast splendorów w życiu młodego literata pojawią się klątwy, demony, lęki, ponętne femme fatale i… sam diabeł.
"Ixjana" to drugi film w reżyserskim dorobku Józefa i Michała Skolimowskich, synów wybitnego reżysera filmowego Jerzego Skolimowskiego. Debiutowali w 1993 roku filmem "Motyw cienia", który podpisali jedynie pseudonimami Joseph Kay i Yorick. "Od początku chcieliśmy się odciąć od ojca – mówił Michał Skolimowski w rozmowie z Anitą Zuchową z Newsweeka. -Byliśmy też przekonani, że sztuka jest czymś specjalnym, nie tworzonym przez zwykłych ludzi, ale przez bardziej nierzeczywiste postacie. Stąd te pseudonimy: to Józef K. z Kafki, a Yorick, wiadomo, Szekspir. Jednak przede wszystkim chodziło o ojca. Taka demonstracja, że nie chcemy niczego robić dzięki niemu. To nazwisko zresztą bardziej nam przeszkadzało, niż pomagało".
"Motyw cienia" spotkał się jednak z chłodnym przyjęciem, a Skolimowscy przez długi czas nie stawali po drugiej stronie kamery. W ciągu dziewiętnastu lat, jakie minęły od premiery ich debiutu Michał Skolimowski pisał scenariusze filmowe, a Józef – zajmował się malarstwem. Obaj współpracowali też z ojcem przy "Ferdydurke", czyli "30 Door Key" z 1991 roku i byli drugą ekipą reżyserską na planie "Essential Killing" (2010).
Prace nad "Ixjaną" trwały wiele lat. W 2005 roku projekt został odrzucony przez ekspertów Agencji Produkcji Filmowej, poprzedniczki PISF. "Posłuchaliśmy wszystkich uwag i przepisaliśmy scenariusz tak, by zachowując wszystko, co nasze, jednocześnie ułatwić widzom zrozumienie historii. W końcu dostaliśmy pozytywną opinię w PISF i 1,5 mln zł". Zdjęcia ruszyły latem 2010 roku, a obraz trafił do kin 23 listopada 2012 roku.
Film wzbudził kontrowersje i podzielił polskich krytyków. "'Ixjana' to film eksperyment, w polskim kinie współczesnym niemal ewenement - żeby go nie odrzucić, trzeba przyjąć mocno szaloną konwencję, pozbyć się prób poszukiwania realizmu i logiki, a w bohaterach zobaczyć archetypy odgrywające różne role w różnych kostiumach- pisał Paweł T. Felis w „Gazecie Wyborczej”. -'Ixjana' to jednak przede wszystkim nietuzinkowa ballada o śmierci. Śmierć na niby i na serio, śmierć 'przebrana' i dosłowna, śmierć jako pokusa i kara, rozpacz i sposób na szukanie sprawiedliwości - to ona bohaterów obsesyjnie ściga, dosięga albo prowokacyjnie mija".
Z uznaniem o "Ixjanie" pisała też Barbara Hollender w "Rzeczpospolitej": "Jest w tym filmie coś, co poraża i wbija w fotel. Potworne cierpienie. Miotanie się człowieka, który nie może dać sobie rady ze światem i z samym sobą. 'Ixjana' to zapis męki chorej psychiki. Dlatego wolę się nad tym filmem pochylić, próbować go poczuć i zrozumieć, niż rzucić w niego kamieniem".
Większość krytyków nie była tak łagodna. Na tych samych co Hollender łamach Marek Sadowski pisał, że "film ten na początku dużo obiecuje, ale ostatecznie niczego nie dotrzymuje, wystawia na trudną próbę cierpliwość przeciętnego widza (…) Ta jarmarczna metafizyka wygląda jak nieudolna parodia diabelskich motywów "Mistrza i Małgorzaty" Bułhakowa. (…) Wszystko to wygląda nieznośnie pretensjonalnie, co podkreślają dialogi, chwilami wołające o pomstę do nieba, a wypowiadane z powagą godną objawienia. We wszystkim brak cienia dystansu".
Słów krytyki nie szczędził też Łukasz Muszyński z Filmwebu: "Nadrzędną cechą 'Ixjany' -pisał- jest chaos: gatunkowy, estetyczny, fabularny. Do tego dochodzą koszmarnie prowadzeni aktorzy (zwłaszcza grający główną rolę zagubiony Sambor Czarnota) i napuszone, wyjęte ze złej sztuki teatralnej dialogi. Film broni się wyłącznie pod względem formalnym. Operator Adam Sikora wraz ze scenografami potrafi fantastycznie wykorzystywać kolory. Wie, jak przy ich pomocy tworzyć 'piekielny' nastrój sceny albo zasugerować nadciągające niebezpieczeństwo".
Joanna Ostrowska z Interii zarzucała filmowi estetyczne rozbuchanie i chaos: "'Ixjana' miała być prawdopodobnie psychodeliczną wycieczką w stronę filmów Davida Lyncha. Albo, co najgorsze, próbą naśladowania, tyle że bardziej 'barkowym' stylu "Antychrysta" Larsa von Tiera. Ostateczny efekt przypomina filmowego potworka, zbitkę całkowicie absurdalnych scen, które układają się w pretensjonalną narrację o diabelskich mocach drzemiących w każdym z nas".
Podobne opinie wyrażała też Anna Bielak z Wirtualnej Polski: "Film braci Skolimowskich chciałby być przestrzenią transgranicznych przeżyć, spiżarnią lęków, traum i zbrodniczych namiętności. Jest jednak doświadczeniem zbyt wykalkulowanym, by uwodzić tym, co w szaleństwie najpiękniejsze - nieprzewidywalnością. O 'Ixjanie...' lepiej się też pisze, niż się ją ogląda. (…) Produkcja Michała i Józefa Skolimowskich pozostaje filmem niespełnionym. (…) Jest jak owoc, który zgnił zanim dojrzał. Co zaś zostaje po seansie 'Ixjany...'? Seria zakurzonych cytatów i intelektualnych frazesów. Można nimi żonglować do woli. Tylko co z tego?”- pytała recenzentka.
Premierze filmu braci Skolimowskich towarzyszyła tragiczna historia. Po zakończeniu zdjęć Józef Skolimowski, cierpiący na depresję i napady paniki, zmarł w Indiach. Po tym wydarzeniu twórcy i dystrybutorzy przedstawiali "Ixjanę" jako filmowe epitafium dla zmarłego twórcy.
"Niezręcznie to pisać, ale 'Ixjana' nabierze jakiekolwiek sensu wyłącznie, jeśli przeczytamy ją w kluczu biograficznym – pisał w związku z tym faktem Bartosz Żurawiecki w Dwutygodniku. -W ambiwalentnych relacjach między głównym bohaterem, pisarzem Markiem a jego najlepszym przyjacielem, Arturem można więc zobaczyć odbicie więzi łączących twórców filmu, braci Skolimowskich, zaś w problemach Marka z sercem złowieszczą zapowiedź przedwczesnej śmierci młodszego z nich, Józefa. Życie naśladuje sztukę. Szkoda tylko, że kiepską sztukę. 'Ixjana' to jeden z tych (...) przypadków, gdy szalone pretensje intelektualne i artystyczne nijak się nie chcą przekuć w dzieło wielowymiarowe i porywające”.
Film trafił na ekrany kin 23 listopada 2012 roku.
- "Ixjana. Z piekła rodem", Polska 2012. Scenariusz i reżyseria: Michał i Józef Skolimowscy. Zdjęcia: Adam Sikora, scenografia: Katarzyna Boczek, kostiumy: Anna Różyńska-Skolimowska, muzyka: Józef Skolimowski, dźwięk: Bartosz Putkiewicz, montaż: Jarosław Pietraszek. Występują: Sambor Czarnota (Marek Newski), Magdalena Boczarska (Marlena), Borys Szyc (Artur), Ewa Hornich (Ula), Łukasz Simlat (Rajter-Kosmateus), Anna Dereszowska (Amanda), Jan Frycz (Heller), Redbad Klijnstra (Topor). Produkcja: Film Media SA, Koprodukcja: Studio Produkcyjne Orka, Opus Film, Narodowe Centrum Kultury, Studio Filmowe Perspektywa, Skopia Film, Studio Filmowe Kadr. Dystrybucja: Monolith Films.
źródła: Gazeta Wyborcza, Interia, Wirtualna Polska, Stopklatka, Filmweb, Rzeczpospolita, Newsweek, Dwutygodnik, opr. BS.