"Ubu" został wydany po raz pierwszy w Polsce w 25. rocznicę śmierci Franciszki Themerson z okazji otwarcia wystawy "Themersonowie i awangarda". Komiks został narysowany atramentem na 19 kartonach o szerokości jednego metra. Koncepty postaci, zwłaszcza samego Ubu nawiązują do drzeworytów Jarry'ego i późniejszych adaptacji sztuki, w tym eksperymentalnej animacji Jeana-Christophe'a Averty z 1965 roku. Themerson stworzyła jednak postacie na nowo, rysując je po swojemu, nadając im charakteru i drapieżności.
Fabularnie komiks jest dość wierny oryginałowi, choć zdecydowanie nie jest to adaptacja, ale autorskie widzenie przefiltrowane przez wrażliwość artystki. Na potrzeby albumu Themerson posłużyła się odrealnioną i karykaturalną kreską, tworząc postacie groteskowe i przerysowane. Tym samym spotęgowała wydźwięk tekstu, wynosząc go na kolejny poziom absurdu i deformacji rzeczywistości. Artystka użyła zarówno szybkiej, cienkiej kreską, jak i grubej, zbliżonej do operowania plamą lub samym kolorem. Komiks ma układ trzykadrowych pasków w poziomie. Themerson często jednak rezygnowała z samych kadrów lub przekraczała je rysunkiem. Jej kompozycja jest dynamiczna i nieograniczona, łamie reguły warsztatu komiksowego. Jednocześnie jednak nawiązuje układem do klasyki i początków komiksów – humorystycznych stripów z gazet. To świadomy zabieg, który i osadza w odpowiednim kontekście chronologicznym dramat, i nawiązuje do rozrywkowego charakteru początków komiksu.
Kreska Themerson jest stylowa, nie nosi jednak znamion stylizacji. Dzięki temu opiera się próbie czasu. Ten komiks graficznie dziś – po ponad 40 latach od jego wydania – jest ciągle awangardowy i dla wielu odbiorców będzie szokujący. Śmiało można założyć, że kolejne cztery dekady nie wtrącą go do lamusa. Grafik Themerson nie da się przypisać do konkretnej epoki ani stylu. Dlatego też zawsze będą świeże i zawsze będą budzić emocje, także te skrajne.
Jednak od strony fabularnej komiks nie jest w stanie dziś porwać. Groteskowa i surrealistyczna historia jest oczywiście ciągle aktualna, a kolejne doniesienia prasowe pozwalają przyszyć Ubu twarz afrykańskich, azjatyckich czy europejskich kacyków i oligarchów. Siła sztuki i komiksu polegała jednak na języku i prekursorskim ujęciu tematu. Dziś nikogo ten tekst nie jest w stanie ani zaskoczyć, ani zaszokować. Doniesienia medialne dawno prześcignęły w tym sztukę. A ich powtarzalność skutecznie znieczuliła.