Pierwsze próby były więc wywoływaniem dybuka od nowa - tłumaczy Kleczewska na portalu teatrdlawas.pl. " Czerpiemy z doświadczenia i pamięci aktorów, z zapisu, który noszą. Czytamy Dybuka przez współczesność, pytamy o to, co ta historia znaczy dla nas dzisiaj. W zasadzie w pierwszym odruchu ten tekst wydaje się do realizacji niemożliwy, przez to, że ten świat nie istnieje, bo do jakiego sztetla my się dziś odwołujemy? Do jakiej rzeczywistości?"- pyta reżyserka.
O "Dybuku" mówi sie, że jest jidyszowym "Romeo i Julią", ludową legendą opowiadającą o duszy zmarłego ucznia jesziwy, wcielającej się w ciało ukochanej. Znana m.in. z odważnych interpretacji prozy Elfriede Jelinek reżyserka Maja Kleczewska i współpracujący z nią od lat dramaturg Łukasz Chotkowski nadali tej historii szersze znaczenie, przekształcając tradycyjny żydowski dramat w opowieść o złamanym przymierzu pomiędzy narodami i powracającej pamięci. A to wszystko w przestrzeniach teatru, wybudowanego w samym centrum przedwojennej dzielnicy żydowskiej i na terenie dawnego Getta warszawskiego.
"W 1939 roku Warszawa była największym skupiskiem Żydów w Europie oraz ich drugim, po Nowym Jorku, skupiskiem na świecie. Getto warszawskie, w którym w 1941 roku uwięziono 450 tysięcy Żydów, zajmowało około 307 hektarów i pomimo niemal całkowitego unicestwienia trwale i dosłownie wtopiło się w tkankę miejską Warszawy. Musimy zawsze o nim pamiętać i ciągle o nim mówić. Musimy mówić o jego codzienności, kulturze, indywidualnych osobach, które tam mieszkały i umierały. To obowiązek nas, żyjących w miejscu, w którym dokonano masowej zagłady ludzkości." - piszą twórcy spektaklu
Maja Kleczewska w rozmowie z Gazetą Wyborczą przyznała, że przed próbami spektaklu pojechała do Auschwitz.
"Podczas tej podróży uświadomiliśmy sobie, że my - ludzie - nie nazwaliśmy tego doświadczenia. Ani psychologia, ani socjologia, ani filozofia nie dostały się do jądra Zagłady. Holocaust był zawieszeniem praw, reguł, doświadczeniem człowieczeństwa, którego boimy się najbardziej. I mimo wielu dzieł i opracowań to wciąż wymyka się analizie. Tam kończy się narracja logiczna. Następuje przeskok, przestajemy rozumieć." - opowiadała Izabeli Szymańskiej
Głosy prasy
"Nowe otwarcie w Żydowskim. Jeden z najlepszych spektakli Kleczewskiej " - komentował Witold Mrozek na łamach Gazety Wyborczej, doceniając nie tylko popisy aktorów :
"Eklektyczny, gęsty spektakl jest próbą zabrania głosu w sporze o to, czy i jaki ma być dziś publiczny teatr noszący w nazwie przymiotnik "żydowski", jeden z dwóch w Europie.(...)Aktorskie zwycięstwo odniosła w "Dybuku" Magdalena Koleśnik obsadzona gościnnie w roli Lei, panny młodej opętanej przez dybuka. Jest w jej roli przerysowanie dawnych gwiazd niemego kina i dzisiejszych horrorów, a jeszcze i nuta Golluma z hollywoodzkiej adaptacji Tolkiena. Koleśnik jest na przemian obsceniczna, potocznie naturalna i ironicznie zdystansowana. A jednocześnie nie pozwala sobie popłynąć w egzaltowane sceniczne szaleństwo, nie zagrywa się, cały czas panuje nad temperaturą swojego bycia na scenie."
Tomasz Miłkowski zauważył z kolei na stronie www.aict.art.pl, że "Dybuk" to przede wszystkim opowieść o historiiTeatru Żydowskiego:
"Powstało przenikliwie mądre przedstawienie, ujawniające potencjał artystyczny zespołu Teatru Żydowskiego, potwierdzające głęboki sens misji tego teatru, który otwiera się na nowy język teatru i nowe pokolenia. Wielkie osiągnięcie artystów, osiągnięcie teatru i wzruszające spotkanie pokoleń. Obecność na scenie trzech Lei: Gołdy Tencer i Joanny Przybyłowskiej, które tę rolę grały przez lata, i debiutującej Magdaleny Koleśnik miało w sobie trudną do przecenienia moc, a wniesiony żywioł dystansu i humoru (doskonała rola Henryka Rajzera) chronił spektakl przed martyrologicznym skostnieniem. W niczym to nie umniejszało siły świadectw ofiar holocaustu, przywoływanych bez emocji, czy wieńczącej spektakl przypowieści o kamieniu."
źródła: teatrdlawas.pl, Gazeta Wyborcza, http:/
/www.aict.art.pl/, materiały prasowe, oprac. AL