Podsiadło dwa i pół roku temu tryumfalnie zdobył rynek dzięki singlowi "Trójkąty i kwadraty" popartemu płytą, która od razu weszła na pierwsze miejsce list sprzedaży. W zeszłym roku zaśpiewał z kolegami z zespołu Curly Heads na płycie "Ruby Dress Skinny Dog". Grał w nim jeszcze przed zwycięstwem w telewizyjnym talent show, które dało mu kontrakt na "Comfort And Happiness". Powstała płyta brzmiąca mocniej niż solowy debiut i będąca zapowiedzią bardziej zespołowego i zadziornego "Annoyance and Disappointment". A promujący krążek "W dobrą stronę" to nietypowy singiel, bo niepodobny do reszty płyty. Chwytliwa i znakomicie zrobiona piosenka ma ciepłe, staromodne brzmienie z istotną rolą soulowych chórków i partii organów, a pozytywną, durową muzykę Podsiadło zderza z ironicznym tekstem:
„Wpadli znajomi i z marszu na marsz wzięli/jeden z niebieskich wtedy prawie mnie postrzelił” – skojarzenia, zwłaszcza w pierwszej połowie listopada, muszą być jednoznaczne. „Pomalujemy twarz białym i czerwonym, przecież doskonale wiesz, patrzymy tylko w dobrą stronę” – puentuje wokalista drugą zwrotkę, choć cały tekst jest znacznie bardziej zniuansowany. Osadzony w damsko-męsko-społecznej grze, opowiada po prostu o dorastaniu.
Właśnie, Podsiadło jest ważny nie tylko ze względu na to, co mówi, ale też – w jaki sposób. Skromny, robiący nawet wrażenie nieśmiałego 22-latek ma sporą charyzmę i ogromny talent. Kontrakt z dużą wytwórnią daje mu możliwość dotarcia do dużej publiczności, która ma głód takiej postaci – sympatycznego chłopaka, wciąż młodego, ale umiejącego interesująco i bezpośrednio o sobie opowiadać. O sobie, czyli o tej publiczności. Stąd np. błyskawiczna kariera Taco Hemingwaya.
Podsiadło na każdym kroku odżegnuje się od "solowości" nowej płyty. "Annoyance And Disappointment" wyprodukował Bogdan Kondracki, producent m.in. Ani Dąbrowskiej, Maryli Rodowicz i pierwszych płyt Brodki, do spółki z gitarzystą Danielem Walczakiem. Karolina Kozak, która na debiut Podsiadły napisała oba polskie teksty, teraz wspomagała go jedynie w "Pastempomacie". Z kolei Kondracki, prywatnie jej mąż, stworzył autorski duet z Podsiadłą – napisali wspólnie aż sześć utworów, niemal połowę płyty. Reszta to kompozycje zespołowe.
Szkoda, że na nowej płycie znów na każdy polski tekst przypada kilka po angielsku. Z pisaniem w rodzimym języku Podsiadło się nie spieszy, ale idzie mu bardzo dobrze, gdy np. w "Beli" – to murowany przebój – stawia przed oczami słuchaczy scenę prysznicową z "Casino Royale" (zresztą premiera płyty Dawida i nowego bondowskiego filmu "Spectre" miała miejsce w tym samym dniu). Jednak również angielską część płyty piosenkarz stara się umieścić w kontekście. W "Forrest" Podsiadło śpiewa "Run now Forrest run/ I’m not mad/ just waiting for love again" – to uświadamia, że gdy film Zemeckisa wchodził do kin, Dawid był rocznym bajtlem. Z kolei "Four Sticks" i cały album kończą się solową zagrywką na gitarze w stylu "Under The Bridge" Red Hot Chili Peppers, utworu popularnego dwa lata przed przyjściem Podsiadły na świat. Na płycie są też czytelne odwołania do Radiohead z początku wieku ("Eight") czy Coldplay ("Cashew/161644").
Większość utworów początek ma w zespołowym jamowaniu, próbowaniu, dzięki czemu dobrze się przegryzły różnorodne muzyczne style – indie rock, nowa fala, psychodelia, a nawet nawiązania do folku i tanecznej egzotyki. Można się cieszyć, że Podsiadło ma wokół siebie ludzi, którym może zaufać i że chce pisać więcej polskich tekstów. Dzięki nim to wszystko może zadziałać jeszcze lepiej. Po wysłuchaniu "Annoyance And Disappointment" poczułem jednak ulgę, że jest tak dobrze, i satysfakcję, że artysta nie stoi w miejscu.
Jacek Świąder, Gazeta Wyborcza, listopad 2015