Poległy na pobojowisku mężczyzna jest półnagi, zapewne ograbiono go po śmierci z butów i koszuli. Leży spokojnie, z głową i torsem opartym o leśne wzniesienie niczym o poduszkę, ze spokojnym wyrazem twarzy. Do wizerunków Chrystusa upodabnia go nagość oraz fałdy spodni wyglądające niczym zwoje materiału okrywających tradycyjnie biodra martwego Jezusa. Co prawda na rysunku Grottgera kobieta klęczy obok powstańca, a nie trzyma go na swoich kolanach, ale układ ciała zabitego mężczyzny i wyciągnięte w jego stronę dłonie matki powtarzają jakby gesty z piety.
W przeciwieństwie do matki i syna-powstańca, postać młodej żony różni się od typu ukształtowanego w ikonografii powstania. Wdowa ukazywana była zazwyczaj jako smutna, ale opanowana, kontemplacyjnie zagłębiona w modlitwie. Jej niezłomność miała krzepić, a towarzyszące jej dzieci zwracać myśli odbiorców ku przyszłości. W ten sposób – znacznie przyczyniając się do popularności tego motywu – przedstawiał wdowy także Grottger, m.in. w cyklach "Warszawa I" (1861) oraz "Warszawa II" (1862). Kobieta z rysunku "Na pobojowisku" to natomiast przeciwieństwo kształtowanego w sztuce ideału żałobnicy. Jej otwarte usta w niemym krzyku, silnie splecione dłonie i pełna napięcia postawa, wyrażające odrętwienie i rozpacz, wyraźnie kontrastują ze spokojnym smutkiem matki.
Co ciekawe, tak dosłowne zobrazowanie cierpienia wdowy, odbiegające od przyjętej konwencji, nie spotkało się raczej z uznaniem krytyków. Zwracano uwagę, że w innych rysunkach cyklu "Polonia" (np. w "Żałobnych wieściach") Grottger poradził sobie z "odpowiednim" przedstawieniem rozpaczających bohaterek, zasłaniając im po prostu twarze. Oceniano także, że postać wdowy burzy kompozycję rysunku: "Jedna tylko psuje harmonię, młoda kobieta [...] z wyrazem namiętnej rozpaczy, z okiem obłąkanym, ustami rozwartymi do krzyku, z rękami zaciśniętymi konwulsyjnie: natura namiętna niby, kobieta, która skończy na pomieszaniu zmysłów, a tu w obrazie, obok tej matki, kontrast doskonały patetyczności przesadzonej, z prawdziwą i piękną" (Stanisław Tarnowski, "Artur Grottger", Kraków 1886).
Emocjonalna reakcja kobiety miała zapewne dopełnić stylizowaną scenę współczesnej piety i poruszyć widza. W starannie kreowanym przez Grottgera wyidealizowanym, heroiczno-patetycznym obrazie roku 1863 nie ma jednak zasadniczo miejsca na autentyczność i realistyczne odtworzenie powstańczej codzienności. Polegli powstańcy wyglądają, jakby zasnęli, a na ich ciałach nie widać żadnej rany, gdyż ich śmierć przestaje być wynikiem zwyczajnej walki, przemieniając się w ofiarę złożoną na ołtarzu Ojczyzny.
Literatura:
Mariusz Bryl, Cykle Artura Grottgera. Poetyka i recepcja, Poznań 1994.
Aleksandra Krypczyk, Czarna sukienka. Wizerunek Polki w twórczości Artura Grottgera, [w:] Rozprawy Muzeum Narodowego w Krakowie. Seria nowa, t. 5, Kraków 2012.
Maria Poprzęcka, Czas wyobrażony. O sposobach opowiadania w polskim malarstwie XIX wieku, Warszawa 1986.
Autorka: Karolina Dzimira-Zarzycka, styczeń 2017