Cztery twarze odlane w poliestrze rozwijają się niczym wachlarz. Nie, to nie twarz, lecz jedynie jej dolna partia, zwielokrotniona dzięki technice odlewu. Każda w innej barwie - od niemal czerni, przez granat po róż bliski kolorowi skóry. Każda ujęta odwróconymi odlewami ramion. W tym układzie przypominają niewielkie skrzydła, które zdają się unosić w górę. Coraz wyżej i wyżej. Przy ziemi trzyma je jednak kamień, na którym zostały osadzone. Częściowo gładki, częściowo chropowaty marmur ewokuje kobiecy biust.
W "Portrecie wielokrotnym" Alina Szapocznikow zdecydowała się na grę z klasycznym popiersiem. Grę przewrotną, będącą dalekim echem tradycyjnego tematu rzeźbiarskiego. Marmurowa podstawa pozwala jedynie domyślać się w niej kobiecych kształtów. W miejscu głowy natomiast znajduje się dziwny twór, w którym rozpoznajemy fragmenty ludzkiego ciała - ramion i twarzy - zestawione ze sobą w sposób przeczący logice anatomii. Ciało staje więc bardziej materią, którą artystka swobodnie przekształca, deformuje, multiplikuje i zestawia w nowe, zaskakujące formy.
Od początku lat 60. Szapocznikow stosowała odlewy fragmentów własnego (i nie tylko) ciała - nóg, ust, twarzy, piersi. Gipsowe czy poliestrowe pojawiały się w niekonwencjonalnych postaciach. Niemal przezroczyste poliestrowe usta stawały się abażurami lamp. Ułożone jak kulki lodów w pucharku różowe, kremowe piersi zamieniały się w kuszące desery. Nogi wyrastały z kamiennych brył. Półtwarze stawały się maskami. Wielokrotnie powracającym tematem był kobiecy brzuch, odlewany w różnokolorowych poliestrach. Artystka planowała nawet wprowadzenie go do masowej produkcji jako poduszki. W 1968 roku wykonała w marmurze kararyjskim "Wielkie brzuchy", dwa monumentalne brzuchy ustawione jeden na drugim.
Popartowska multiplikacja nie szła tu jednak w kierunku banału. Za tymi wszystkimi zabiegami na ciele krył się dramat związany z osobistymi przeżyciami artystki. Jako młoda kobieta doświadczyła okrucieństwa obozów koncentracyjnych. Przez wiele lat walczyła z chorobą nowotworową - w 1969 roku wykryto u niej raka piersi. Zmarła przedwcześnie w wieku 47 lat.
Dlaczego kobieta, która tak często pojawia się w jej pracach, przeważnie występuje bez twarzy lub zabandażowana i zasłonięta? - pytała Izabela Kowalczyk - Dlaczego tak często ciało kobiece redukowane jest do części takich, jak piersi czy usta (w 'Deserach' fragmenty ciała zamienione są w obiekt konsumpcji)?
W o rok wcześniejszym niż "Portret wielokrotny" "Autoportrecie" (1966) Szapocznikow zastąpiła twarz poliestrowym okręgiem, w którym jedynie odlew ust i fragmentu podbródka jednoznacznie odnosi się do oryginału, a przez biały marmur popiersia zaledwie prześwitują kształty kobiecych piersi. "Portret wielokrotny" z Muzeum Sztuki w Łodzi, jak wiemy, to również autoportret, jakkolwiek identyfikacja z konkretną osobą raczej nie wchodzi tu w grę. Rzeźba staje się raczej kolejną maską, zasłoną. Nieprzypadkowo cztery powtórzone formy "Portretu wielokrotnego" porównywano do wachlarza. Wachlarz służy tu do zakrycia. Zakrycia oczu przed wścibskim spojrzeniem.
Równie ważne jak to, co przedstawia rzeźba (zmultiplikowane, ponętne usta) jest to, czego w niej brakuje. Portretowana kobieta została pozbawiona oczu. Nie jest to jednak, jak wynikałoby z klasycznego feministycznego odczytania, akt pozbawienia kobiety spojrzenia i erotyzowania kobiecego ciała, a więc uprzedmiotawiania go poprzez obranie męskiej, patriarchalnej perspektywy.
W pracach Aliny Szapocznikow raczej trudno o gry spojrzeń. Omawiana rzeźba jako (auto)portret powinna sugerować podobieństwo z osobą, do której się odnosi. Skoro jednak nie sposób wskazać podobieństwa (czy też charakter pracy sugeruje, że ewentualne podobieństwa są kwestią drugorzędną), z jakim rodzajem portretu mamy do czynienia? Ciało staje się tu parawanem. Czy wiemy jednak, co takiego skrywa? O "Portrecie wielokrotnym" pisała Agata Jakubowska, monografistka Szapocznikow, że w przypadku tej rzeźby "mamy do czynienia z niedoborem i nadmiarem równocześnie. Niedoborem, bo zamiast prezentowania całej twarzy Szpocznikow przedstawiła jej fragment. Nadmiarem, bo zamiast jednego wizerunku wykonała jego czterokrotne powtórzenie." I niedobór, i nadmiar oddalają nas od portretowanej postaci.
Ale nie tylko. Współcześnie "Portret wielokrotny" - jak też szerzej twórczość Aliny Szapocznikow - interpretuje się w kategoriach relacji artystki z samą sobą, jej wypowiedzi na temat własnego "ja", własnej tożsamości. W końcu, przyglądając się fragmentowi twarzy, tutaj powtórzonemu czterokrotnie, rozpoznajemy w nim rysy artystki. Do tematu "Portretu wielokrotnego" Szapocznikow podchodziła zresztą kilkakrotnie (znany jest chociażby "Portret dwukrotny" z tego samego roku). Podobnie jak w wypadku innych tematów, artystka zmagała się z nim. Nie wiemy, czy ostateczny rezultat uznała za satysfakcjonujący. Czy mogła go uznać za satysfakcjonujący? Jak zauważa Agata Jakubowska,
Alienacja od samej siebie jest tu bardzo silnie zaakcentowana. Artystka podkreśla iluzoryczność 'ja' i jego zapisania w przedstawieniu, i to, że ta heterogeniczność podmiotu uniemożliwia pełne samopoznanie.
Czy doświadczenie rzeźby było dla niej zawsze koniecznością poruszania się po powierzchni, także powierzchni samej siebie?
Interpretatorom twórczości Szapocznikow trudno oderwać się od biografizmu. Jej recepcja silnie związana jest z życiowymi losami artystki. Dzisiaj patrząc na rzeźby Szapocznikow nie wiemy jednak, kto właściwie do nas przemawia. Odpowiedź na to pytanie może okazać się kluczowa.
Autor: Karol Sienkiewicz, grudzień 2009
- Alina Szapocznikow
"Portret wielokrotny"
1967
wł. Muzeum Sztuki w Łodzi