Ferdynand Karo (1845-1927) był farmaceutą, botanikiem, zbieraczem roślin, właścicielem aptek w Łosicach pod Kielcami i Częstochowie, kierownikiem apteki wojskowej w Lublinie. Przeniesiony służbowo na Syberię, pracował m.in. w Irkucku, Nerczyńsku, Błagowieszczeńsku.
W czasie pobytu na Syberii zebrał ok. 80 tys. okazów roślin, wśród których było kilkanaście nowych gatunków, opisanych w dużej części przez czeskiego botanika Josepha Freyna, w serii artykułów pt. Plantae Karoane. Karo włączył się w badania naturalistów, takich jak Forsterowie, von Humboldt, Darwin i inni, nad florą kuli ziemskiej, będące kontynuacją inwentaryzacji świata rozpoczętej przez Kolumba.
Na życie Ferdynanda Karo bardzo wpłynęło zaangażowanie w działalność niepodległościową i współpraca z Romualdem Trauguttem. Za działalność konspiracyjną został skazany, ale dzięki wstawiennictwu rodziny wykupiony z więzienia. Jako absolwent Warszawskiej Szkoły Głównej był blisko związany ze środowiskiem warszawskich farmaceutów. Po powrocie z ostatniej wyprawy, pracował jako ekspert zielarski w jednej z warszawskich aptek oraz piastował stanowisko kustosza w Warszawskim Towarzystwie Farmaceutycznym, opiekując się przywiezionymi przez siebie kartami zielnikowymi. Karty te do dnia dzisiejszego są przechowywane z Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Warszawskiego jako bardzo cenne eksponaty. Zielniki Ferdynanda Karo znajdują się także w wielu muzeach przyrodniczych na całym świecie, m.in. we Florencji, Kew, Kijowie i Lozannie. Został pochowany w grobie rodzinnym na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie.
"Ferdynand Karo to wyjątkowa postać, farmaceuta, który na przełomie XIX i XX w. dobrowolnie spędził ponad 20 lat na Syberii zafascynowany tamtejszym światem przyrody. Wysyłał stamtąd do Europy tzw. karty zielnikowe, czyli ususzone przez siebie rośliny naklejone na karty. Był to wówczas podstawowy rodzaj dokumentacji flory. Tych kart zielnikowych przysłał w sumie ponad 80 tys. Część można zobaczyć na wystawie. Także jeżeli chodzi o poznanie roślinności Syberii i to takiej jeszcze nie poddanej antropopresji, czyli często niszczącemu wpływowi człowieka, to rzeczywiście świat zawdzięcza je Ferdynandowi Karo" - powiedziała Iwona Arabas, kierownik Muzeum Farmacji, oddziału Muzeum Warszawy.
Jak zaznaczyła, głównym celem Karo było zinwentaryzowanie roślin syberyjskich. Był zresztą pierwszym, który odkrył niektóre z nich.
"Sześć roślin nosi nazwę od jego nazwiska jako odkrywcy, a obecnie szacuje się, że w sumie odkrył 19 roślin. Na naszej wystawie pokażemy jedną z nich - syberyjski gatunek storczyka. Mamy także kartę zielnikową z tą rośliną zasuszoną przez innego przyrodnika i podróżnika Benedykta Dybowskiego. To dowód na to, że rośliny fascynowały kiedyś wszystkich przyrodników" - mówiła Arabas.
Pomysł na zorganizowanie wystawy "Dziedzictwo kulturowe warszawskiego farmaceuty Ferdynanda Karo na tle inwentaryzacji świata" - jak relacjonowała - jest związany z faktem, że kiedyś mało znane rośliny były częścią zbiorów gabinetów osobliwości.
"Rośliny egzotyczne, a flora Syberii taka dla nas była, do takich należały. Pomysł na szukanie, zbieranie i hodowanie roślin był bardzo dawny. Już Krzysztof Kolumb, zbierając rośliny w Ameryce, uważał że to wspaniała okazja, by je poznać, co daje szansę wyodrębnienia gatunków leczniczych. Także ten proceder wypraw po nieznane, egzotyczne rośliny był dość dawny" - mówiła kierownik Muzeum.
Wyjaśniła, że tytułowa "inwentaryzacja świata" kojarzy się także "bardzo muzealniczo".
"Ulisses Aldrovandi, XVI-wieczny przyrodnik, twórca gabinetów przyrodniczych osobliwości, był zafascynowany roślinami przywożonymi przez Kolumba. Pragnąc poznać Nowy Świat, ale nie mając takiej możliwości zaczął inwentaryzować florę rodzimego Półwyspu Apenińskiego. I myślę, że od tego momentu możemy mówić o świadomym spisywaniu roślin i badaniu ich" - dodała Arabas.
Na wystawie można zobaczyć "warsztat przyrodnika", czyli przedmioty stosowane przy zbieraniu i suszeniu roślin.
"Same wyprawy zbieracze Ferdynanda Karo były wyjątkowe. Pracował na Syberii jako aptekarz i - jak pisał - codziennie wychodził o 3 nad ranem, by pośród mgieł zbierać do tzw. botanizerki, czyli specjalnej puszki, rośliny jeszcze pokryte rosą. Później suszył je w specjalnej prasie, którą także pokażemy na wystawie. Był też jednym z nielicznych, którzy zabezpieczali rośliny przed insektami dość niebezpiecznym dla człowieka, opartym na rtęci preparatem. Potem te zasuszone rośliny na kartach zielnikowych jechały do Pragi lub Budapesztu, bo dopiero tam jego znajomi botanicy mogli je dokładnie oznaczyć. Karo nie był w stanie tego precyzyjnie zrobić nie dysponując odpowiednim materiałem porównawczym" - podkreśliła.