Spis treści: | KRZEMIENIEC JULIUSZA SŁOWACKIEGO | O WYSTAWIE | Wprowadzenie (Hol) | Sala I - Krzemieniec | Sala II - Wilno | Sala III - Warszawa | Sala IV - Listy do Matki | Sala V - Salon | Sala VI - Ukraina. Podróż na Wschód | Sala VII - Paryż | Sala VIII - Ad Memoriam |
KRZEMIENIEC JULIUSZA SŁOWACKIEGO
Wśród głębokich jarów, w dolinie rzeki Ikwy, u stóp Góry Królowej Bony leży Krzemieniec - zwany niegdyś "Atenami Wołyńskimi". Tu, w dawnych budynkach kolegium jezuickiego, pięknym zespole architektonicznym z XVIII stulecia, mieściło się słynne Liceum Krzemienieckie, początkowo Gimnazjum Wołyńskie, założone przez Tadeusza Czackiego. Poziomem niemal dorównywało uniwersytetom. Wykładali w nim między innymi: słynny historyk Joachim Lelewel, znakomity malarz Józef Pitschmann, pisarze Alojzy Feliński i Józef Korzeniowski, jednak sławę swoją Liceum zawdzięczało Juliuszowi Słowackiemu, który w roku szkolnym 1817/18 był tu uczniem pierwszej klasy.
Ojciec Juliusza, Euzebiusz - nauczyciel poezji i wymowy Gimnazjum Wołyńskiego - w rok po ślubie z Salomeą Januszewską, w sierpniu 1809 roku kupuje w Krzemieńcu czynszowy grunt miejski i na wzór osiemnastowiecznych polskich dworków kresowych stawia własnym kosztem przy ulicy Ogrodowej dom mieszkalny.
Po drugiej stronie tej samej ulicy stał już drewniany dworek z wysoką podmurówką i gankiem, otoczony ogrodem i topolami. Budynek ten należał do Liceum i zajmowali go rodzice Salomei - Teodor Januszewski, zarządca dóbr licealnych, i Aleksandra z Dumanowskich. To właśnie w tym domu, według biografów poety, 4 września 1809 roku, przyszedł na świat Juliusz Słowacki. W 1921 roku kolejni właściciele sprzedali budynek "do rozbiórki". I tak przestał istnieć dom, w którym urodził się poeta.
Natomiast zachował się dworek, który zbudował dla swojej rodziny Euzebiusz Słowacki. Mieszkał w nim wraz z żoną Salomeą i synem Julkiem do roku 1811, kiedy to objął katedrę literatury polskiej w Uniwersytecie Wileńskim. W 1813 roku dworek zostaje sprzedany. Gdy w następnym roku profesor Słowacki zmarł, matka z synem wróci do Krzemieńca i zamieszka w domu rodziców. W 1818 roku Salomea Słowacka wychodzi za mąż za Augusta Bécu, profesora Uniwersytetu Wileńskiego, i po ślubie w krzemienieckim kościele jezuitów, jedzie do Wilna. Do Krzemieńca przeprowadza się ponownie, już jako wdowa, w 1827 roku. Juliusz jeszcze rok pozostaje w Wilnie, gdzie kończy studia na Wydziale Nauk Moralnych i Politycznych ze stopniem kandydata obojga praw.
"Wyjechałem z Krzemieńca sankami, pocztą - i we dwa dni stanąłem w Warszawie..." napisał poeta w swoim pamiętniku o zimie 1829 roku. Jeszcze latem 1830 roku odwiedzi bliskich w Krzemieńcu. Nigdy więcej rodzinnego miasta nie zobaczy, będzie jedynie słał list za listem do ukochanej matki, adresowane: "Madame de Becu à Krzemieniec (en Volhynie)". Pani Salomea mieszkała tu do końca życia.
Z biegiem lat miasto nad Ikwą stało się dla jej syna, skazanego na los emigranta, miejscem wyidealizowanym przez mijający czas i tęsknotę. Czym dla Mickiewicza był jego "kraj lat dziecinnych" z Nowogródkiem i Wilnem, tym dla Słowackiego stał się Krzemieniec. Obaj wielcy poeci stworzyli romantyczny mit krainy wiecznej szczęśliwości, w której wszystko pozostanie "piękne i czyste jak pierwsze kochanie". Słowacki kreuje rodzinne miasto na "raj utracony" jako miejsce szczególnie mu bliskie, bo związane z osobą matki, sielskim dzieciństwem i utraconą Ojczyzną .
Dworek postawiony przez ojca Juliusza przetrwał do dziś, choć zmienne były jego losy. Zmieniali się właściciele, wraz z tym przeznaczenie budynku, nim pod kierunkiem Departamentu Dziedzictwa Narodowego Ministerstwa Kultury strona polska przeprowadziła gruntowny remont dworku, dostosowała go do potrzeb wystawienniczych, wyposażyła wnętrza i stworzyła Muzeum Juliusza Słowackiego.
O WYSTAWIE "JULIUSZA SŁOWACKIEGO 'GODZINA MYŚLI' "
"Lecz póki Ikwa ma rodzinna płynie
Wezbrana łzami po tych, którzy mieli
Serce i ducha, póki w Ukrainie
Dziad chodzi z pieśnią, a z Dniepru topieli
Ciągle niby gwar smętnych duchów mgli się
I Pułaskiego śpieszny rumak śni się -
Dopóki ludzie w nowych ducha siłach
Nie znajdą w sobie rycerstwa i śpiewu:
Dopóty ja mam prawo na mogiłach
Stanąć i śpiewać - srogi - lecz bez gniewu..."
("Beniowski")
Tematem ekspozycji w dworku należącym w latach 1809-1811 do profesora Euzebiusza Słowackiego jest historia życia jego jedynego syna Juliusza (1809-1849) - autora Beniowskiego. Przywołane cytaty z jego utworów i listów proponujemy potraktować jako autobiograficzny komentarz, z drugiej zaś strony - jako wyznanie wiary poetyckiej, niekiedy swobodną grę natchnienia i wyobraźni wielkiego polskiego romantyka, zarazem jednego z najoryginalniejszych artystów europejskich.
Prezentowanym autografom i książkom towarzyszą prace malarskie nawiązujące do jego arcydzieł i grafiki z epoki - eksponowane w stylowo urządzonych wnętrzach z pierwszej połowy XIX wieku. Zachowane zostały oryginalne fragmenty np. parkietu sprzed blisko dwustu lat. Rekonstrukcji starano się nadać kształt zgodny z intencjami profesora Słowackiego i jego młodej żony Salomei. Obydwoje oni pragnęli, by ich krzemienieckie domostwo przypominało dworkowe siedziby polskiej szlachty, gęsto rozsiane na kresach dawnej Rzeczypospolitej i już w XVIII wieku chwalone za wystrój wnętrz z poszanowaniem tradycji, choć oddawały one przecież upodobania gospodarzy.
Wprowadzenie (Hol)
"Trzeba życie rozłamać w dwie wielkie połowy
Jedną godziną myśli - trzeba w przeszłość wrócić;
I przeszłość jako obraz ściemniały i płowy,
Pełny pobladłych twarzy, ku słońcu odwrócić..."
("Godzina myśli")
Przywołany w tytule wystawy refleksyjny poemat Godzina myśli pisał Słowacki w 1833 roku w Szwajcarii. Próbując zrozumieć siebie samego - już skazanego na emigrację - zarysował wizję przeżyć z najwcześniejszej młodości w serdeczny węzeł splecionych z pejzażem rodzinnego miasta. Panorama starego Krzemieńca (według grafiki z XIX wieku) i słowa z poematu witają nas w holu dworku, który już jest "pełny pobladłych twarzy" bliskich poety, jakby oczekujących jego powrotu z dalekiego świata...
Sala I - Krzemieniec
Historia Krzemieńca sięga XI wieku. Wiele zawdzięczało miasto nad Ikwą rozumnemu "starostowaniu" królowej Bony. Ruiny zamczyska na górze "ochrzczonej" jej imieniem świadczą o wyniszczających Wołyń wojnach wewnętrznych, prowadzonych w XVII stuleciu przez Rzeczpospolitą. Wspaniały rozkwit Krzemieńca na początku XIX wieku łączy się z działalnością, od 1805 roku, Gimnazjum Wołyńskiego, które - przekształcone w 1819 roku w Liceum - promieniowało na cały Wołyń, Podole i Ukrainę. Po upadku powstania Polaków, w 1832 roku car Mikołaj nakazał zamknięcie Liceum. Wysoki poziom zawdzięczało ono przede wszystkim staraniom założycieli, Tadeusza Czackiego i Hugona Kołłątaja, oraz zatrudnionym wybitnym pedagogom. Do ich grona w 1806 roku dołączył ojciec Juliusza, a on sam rozpoczął tutaj pobieranie nauk 6 września w roku szkolnym 1817/18 - wśród blisko sześciuset uczniów.
Juliusz Słowacki, urodzony 4 września 1809 roku, w Krzemieńcu spędził dwa pierwsze lata życia. Jego matka, Salomea z Januszewskich (1792-1855) była córką zarządcy dóbr Gimnazjum, a następnie Liceum. Ojciec, Euzebiusz Słowacki (1772-1814), szlachcic herbu Leliwa, własnej ziemi już nie posiadał. W 1792 roku uzyskał patent królewskiego geometry, od 1800 roku pracował jako nauczyciel prywatny, nim został profesorem poezji i wymowy w Gimnazjum Wołyńskim. Zdobędzie sobie uznanie jako teoretyk literatury, autor publikowanych mów okolicznościowych i dwóch tragedii: "Wanda" i "Mendog". Tę drugą wystawiono w 1813 roku w Warszawie. Katedrę uniwersytecką osiągnął w wyniku konkursu. Po jego śmierci Julek z matką wrócili z Wilna do Krzemieńca i cztery lata (1814 -1818) mieszkali u "dziadunia i babuni" Januszewskich. To ich dworek i życie w nim stanie się dla poety ucieleśnieniem szlacheckiej tradycji i staropolskiego obyczaju. Potem Julek bywał w rodzinnym mieście podczas wakacji, niekiedy przejazdem, np. w drodze do Wierzchówki na Podolu, majątku Michalskich, lub Odessy, którą zobaczył w 1827 roku. Dłużej przebywał w Krzemieńcu jeszcze tylko po skończeniu studiów a przed wyjazdem do Warszawy - od lipca 1828 do lutego 1829 roku, by ostatni raz zajrzeć latem 1830 roku. Tu jednak będzie powracał myślami w momentach tęsknoty...
Na ścianach wiszą portrety bliskich Juliusza (malowane przez Klembowskiego, Pitschmanna, Rustema), wśród nich wizerunki Salomei i Euzebiusza kopiowane specjalnie na Jubileuszową Wystawę w 1939 roku. Jako "kupidyna" z łukiem Julka namalował Jan Rustem w 1814 roku. Pokazano portrety osób zasłużonych dla Liceum i dzieła Euzebiusza Słowackiego - w oszklonej szafie biedermayer. Przepiękny stary samowar, zachowany w Krzemieńcu, należał do profesora Willibalda Bessera, wybitnego przyrodnika, od 1809 roku nauczyciela botaniki i zoologii w Gimnazjum, a także dyrektora wspaniałego szkolnego Ogrodu Botanicznego. Dwie grafiki P. Gregora są najstarszymi ze znanych widoków Krzemieńca z XIX wieku.
Sala II - Wilno
W 1803 roku w "grodzie Giedymina" zaczął działać Cesarski Uniwersytet Wileński. Oglądamy jego widok od strony dziedzińca dziś zwanego Wielkim, a dawniej Piotra Skargi, z kościołem św. Jana w tle (powiększenie grafiki F. Benoista i A. Bayota z połowy XIX wieku) i... jakby z okna pokoiku pani Salomei. Słowaccy przenieśli się do Wilna latem 1811 roku, po objęciu przez Euzebiusza katedry literatury polskiej. Kuratorem uczelni, pełniącym nadzór nad wileńskim okręgiem naukowym, był książę Adam Jerzy Czartoryski (w 1824 roku zastąpił go Nikołaj Nowosilcow). Rektorem w latach 1807-15 pozostawał Jan Śniadecki, a malarstwa i rysunku uczyli Rustem i Franciszek Smuglewicz. Profesorowie Uniwersytetu nadawali ton spotkaniom wileńskiego towarzystwa, odbywających się i u Słowackich. Euzebiusz Słowacki zmarł 10 listopada w 1814 roku. Pozostawił testament zabezpieczający przyszłość dziecka i żony, ale ta żyła odtąd pełna obaw, czy ich syn także, jak ojciec, nie będzie gruźlikiem. W 1818 roku zdecydowała się poślubić chirurga Augusta Bécu, profesora higieny w Wilnie (malował go Rustem). Odtąd Julek chował się ze starszymi od niego córkami ojczyma, Aleksandrą (od 1831 roku Mianowską) i Hersylią (którą w 1827 roku poślubił Teofil Januszewski, brat Salomei). Ponoć uważnie przysłuchiwał się rozmowom w saloniku matki, który znów zapełnili profesorowie (warto przyjrzeć się ich wizerunkom). Ale pani Salomea chętnie widziała u siebie i młodych poetów, np. Antoniego Edwarda Odyńca i Adama Mickiewicza - w 1822 roku zamówiła nawet jego pierwszy tomik "Poezji". Julek od 1819 roku uczęszczał do gimnazjum, miał ponadto guwernera. August Bécu zginął w czerwcu 1824 roku "od pioruna". Salomea jeszcze trzy lata czuwała w Wilnie nad synem, od 1825 roku studentem Wydziału Nauk Moralnych i Politycznych. Z uwagą śledziła jego próby literackie, inspirowane modnymi lekturami i intensywnymi, u wrażliwego chłopca, przeżyciami. Chodzi o przyjaźń z Ludwikiem Spitznaglem, oczarowanie Julką z Wierzchówki i romantyczną miłość do Ludwiki Śniadeckiej (portrecik W. Prószyńskiego). Poznaną bliżej w Jaszunach, majątku jej ojca, profesora Jędrzeja, w Boże Narodzenie 1827 roku, starszą od siebie Ludkę wspominać będzie autor Godziny myśli przez wiele lat - w listach i wierszach.
Pamiętajmy jednak, że Słowacki dorastał w złym dla Wilna czasie, gdy wykryte zostały związki młodzieży uniwersyteckiej, rozpoczęły się śledztwa i procesy. Mieszkańcy miasta oglądali, jak kibitki wywoziły młodych ludzi w głąb Rosji. W 1831 roku przypomniał te wypadki Lelewel w broszurze "Nowosilcow w Wilnie", a Mickiewicz w Dziadów części III (1832), łącznie z okolicznościami śmierci profesora Bécu, którego rozpoznawano w postaci Doktora z tego dramatu (jak w Pelikanie przyszłego rektora Uniwersytetu, od 1824 roku).
Słowacki opuścił Wilno tuż po ukończeniu z drugą lokatą studiów, w lipcu 1828 roku.
Sala III - Warszawa
Plac Bankowy w Warszawie (według akwaforty F. Dietricha z 1829 roku). Tu przychodził Słowacki niemal dzień w dzień, gdy po przybyciu do miasta (z listem polecającym od Jana Śniadeckiego do księcia Czartoryskiego) w lutym 1829 roku zaczął praktykę w Komisji Skarbu. 31 stycznia 1830 roku, przeniesiony do Dyrekcji Kontroli, spisuje swój Bieg życia. Szykuje do druku poematy Szanfary, Hugo, dramat Mindowe. Wśród literatów poznaje Bohdana Zaleskiego i Seweryna Goszczyńskiego - autora Zamku kaniowskiego, a wkrótce belwederczyka. Po wybuchu powstania w dniu 29 listopada, układa patriotyczne liryki: Hymn, Odę do wolności (opublikowane anonimowo jeszcze w 1830 roku) oraz Kulig Polaków (1831). Cytowane w kawiarniach i na ulicach, zyskały mu natychmiast sławę i uznanie rodaków. Zachowane egzemplarze tych druków zaprezentowano obok pierwszych edycji młodzieńczych utworów Słowackiego. Z początkiem 1831 roku powstał Mnich, Jan Bielecki, Arab i tragedia Maria Stuart.
Gipsowe popiersie jest kopią fragmentu pierwszego pomnika poety projektu W. Marcinkowskiego, odsłoniętego w 1899 roku w Miłosławiu pod Poznaniem. Oglądamy portrety przywódców powstania, m.in. księcia Czartoryskiego i Juliana Niemcewicza, którego postać przedstawił również - jako Prezesa z dramatu Kordian - Leonard Piccard na obrazie "Kordian w podziemiach Katedry św. Jana w Warszawie" (koniec XIX wieku). Swój arcydramat o "spisku koronacyjnym" przeciwko carowi Mikołajowi, w którym kilka scen rozgrywa się w Warszawie 1829 roku, układał Słowacki w Szwajcarii, a wydał anonimowo w Paryżu, w 1834. Warszawę opuścił bowiem jeszcze 8 marca 1831 roku, uwolniwszy się formalnie od służby w powstańczym Biurze Dyplomatycznym księcia Czartoryskiego.
Sala IV - Listy do Matki
"Rozłączeni - lecz jedno o drugim pamięta;
Pomiędzy nami lata biały gołąb smutku
I nosi ciągłe wieści..."
("Rozłączenie")
Sto trzydzieści listów Słowackiego do matki znamy dzisiaj dzięki edycjom sprzed II wojny światowej (pierwsza ukazała się w latach 1874-76). Oryginały, właściwie zbiór o wiele obszerniejszy, o który troszczyła się tak bardzo pani Salomea, a potem historycy literatury, spłonęły w Bibliotece Ordynacji Krasińskich w Warszawie. Już z końcem XIX wieku widziano w tej korespondencji rodzaj autobiografii poety, zgodnie z sugestią zawartą w liście z 10 lipca 1838 roku, i wzruszający pamiętnik miłości synowskiej. "Bądź mi przewodniczką, światłością w drodze - Już Cię dawno nazwałem dziesiątą muzą moją..." - pisał do matki w tym samym liście. Wysyłane z Drezna, Paryża, Genewy, czy Florencji, układane nawet "na Nilu" - miały być formą rekompensaty za rozłąkę i hołdem za jej oddanie. Lirykami powstańczymi, potem utworami pisanymi na emigracji, włączył się Słowacki w dyskusję o losie zniewolonego narodu. Uderzały one wprost w politykę Rosji wobec Polaków. Były w kraju rozpowszechniane tajnie, również w jego rodzinnym Krzemieńcu. Od wyjazdu z Warszawy Słowacki obawiał się, że zemsta zaborców dosięgnie jego najbliższych. Także ze względu na matkę starania o literacką sławę stawiał na pierwszym miejscu i "na uwięzi" trzymał swe serce...
Obok portretu pani Salomei z lat 1810 -11 (pędzla Pitschmanna), oglądamy wizerunek Juliusza namalowany przez Tytusa Byczkowskiego w Dreźnie wiosną 1831 roku. Nim Słowacki ruszył dalej, do Londynu - z misją na rzecz polskiego powstania - zadbał, by portret dostarczono matce. Jakby przeczuwał, że nieprędko znów się zobaczą (spotkali się dopiero 20 czerwca 1848 roku we Wrocławiu). Przez te wszystkie lata jednym z jego najgorętszych, a nieziszczonych pragnień było "zlecieć do Krzemieńca, w nocy odbić waszą furtkę i obudzić Dziadunia, uchodzić przez chwilę za złodzieja, co się wkrada do domu i z rankiem być przyjętym ze łzami od Mamy! Cóż bym dał za taką chwilę!" (Paryż, 20 października 1831).
Cytatom z listów towarzyszy najpiękniejszy z liryków Słowackiego poświęconych matce: Rozłączenie. "Nad jeziorem Leman", d. 20 lipca 1835 r., pierwotnie uznany za erotyk. Jego adresatką miała być Ludwika Śniadecka. Łączono go również Marią Wodzińską, którą Słowacki poznał w 1833 roku, a w kilka lat później uczynił bohaterką miłosnego poematu W Szwajcarii. Portrecik panny Wodzińskiej sąsiaduje z widokiem Genewy, a Joanny Bobrowej - z widokiem na Drezno. Tam bowiem w 1831 roku zetknął się poeta z panią Bóbr-Piotrowicką, ale uczuciem obdarzył w dziesięć lat później w Paryżu, gdy miała już za sobą burzliwy romans z Zygmuntem Krasińskim. Cennym uzupełnieniem ekspozycji jest oprawiona w ramkę makatka haftowana przez Salomeę Słowacką-Bécu, jedna z nielicznych pamiątek, jakie zachowały się po matce poety.
Sala V - Salon
Narracja związana z wątkiem biograficznym zostaje tu zawieszona - jak w poemacie Słowackiego o Maurycym Beniowskim, gdzie autor raz po raz porzuca swego bohatera w stepach Ukrainy, by przejść do wspomnień o rodzinnym Krzemieńcu, albo snuć gorzkie refleksje o sytuacji Polaków w "wieku niewoli", czy na temat romantycznej poezji oraz własnych inspiracji i aspiracji artystycznych, złączonych z marzeniami o sławie.
W centralnie położonym w dworku salonie stanęły w komplecie mahoniowe meble z późniejszych mieszkań matki poety oraz staroświecki klawikord, rzadko spotykany jego typ nazwany "żyrafą". Na sekreterze umieszczona została kopia popiersia Juliusza Słowackiego, autorstwa Wacława Szymanowskiego, z kościoła św. Stanisława, zbudowanego w Krzemieńcu pod koniec XIX wieku jako kościół parafialny. Rzeźba ta, odlana w brązie w Paryżu w 1909 roku - dla uczczenia setnej rocznicy urodzin poety, w kościele osadzona została w marmurze, na którym wyryto słowa "Lecz zaklinam, niech żywi nie tracą nadziei" ("Testament mój").
Prawdziwą ozdobą tej części wystawy jest również domniemany obraz Juliusza: sporych rozmiarów olej na płótnie, ukazujący "Mglisty poranek nad morzem", podobno z 1827 roku. Byłby zatem malowany w Krzemieńcu! O zamiłowaniu poety do rysowania i malowania wiadomo nie od dziś. On sam często o tej swojej pasji nadmienia w listach do matki, bo i w genewskim pensjonacie mieszkając, chwytał za pędzel, choć nie tak często jak dawniej w rodzinnym domu. Zachował się dziecięcy rysunek Julka przedstawiający Górę Bony. Ocalały późniejsze jego szkicowniki i prace z podróży na Wschód. Czy jednak rzeczywiście ręką Juliusza Słowackiego wykonana została - z zapału dla ćwiczeń oraz fantazji "młodych lat" - i ta praca, pozostaje zagadką...
Sala VI - Ukraina. Podróż na Wschód
"Za kilka dni rozstaję się z Teofilami i wyjeżdżam na Wschód - będę w Grecji, w Egipcie i w Jerozolimie. - Na grobie Chrystusa będę się modlił..." Zdążył z Neapolu na statek kurierski płynący z Otranto na wyspę Korfu. Tak rozpoczęła się w sierpniu 1836 roku egzotyczna, pełna "dzikich" przygód podróż Słowackiego do krain Orientu. Marzył o niej jeszcze w Krzemieńcu, pod wpływem lektury poematów lorda Byrona i francuskich autorów: Chateaubrianda, Lamartine'a. To oni zainicjowali modne w romantyzmie zainteresowanie Bliskim Wschodem. Na zauroczenie Słowackiego wpływ miała także atmosfera panująca w jego rodzinnym mieście, nazywanym w dawnych czasach Rzeczypospolitej bramą na Wschód. Co więcej, w Krzemieńcu przebywał słynny emir Arabów, szlachcic Wacław Rzewuski - handlarz końmi i awanturnik, badacz i miłośnik Orientu w jednej osobie, który od arabskich obyczajów nie odstępował i na Wołyniu. Majątkami jego dziada, hetmana Wacława, administrował tu (do 1777 roku) Jakub Słowacki, dziadek Juliusza. Wyobraźnię przyszłego poety rozpaliło ponadto wędrowanie przez stepy Ukrainy do Odessy, wówczas prawdziwie "wschodniego" miasta. Wczesne poematy Słowackiego Mnich i Arab, jako "dwie powieści wschodnie", oraz Lambro. Powstańca grecki są tego potwierdzeniem. Rzewuski, którego portret w arabskim stroju, z dzirytem i koniem, oglądamy na wystawie, stał się bohaterem Dumy o Wacławie Rzewuskim i postacią z powieści Le roi de Ladawa, układanych przez Słowackiego jeszcze w Paryżu (1832) - a wcześniej został tytułowym Farysem z utworu Adama Mickiewicza (1828).
Egzotyka i trudy "voyage en Oriente" zainspirowały Słowackiego do napisania cytowanego tu Hymnu (" 'Smutno mi, Boże...' Pisałem na morzu przed Aleksandrią, 19 października 1836 r.") oraz takich arcydzieł liryki polskiej jak Pieśń na Nilu, Ojciec zadżumionych. W El Arish i nieukończony poemat Podróż do Ziemi Świętej z Neapolu (jego fragmentem - jako "Pieśń VIII" - jest słynny Grób Agamemnona). Miejsca, które Słowacki zobaczył, pokazują grafiki z epoki, niekiedy dokładnie z tamtych lat, oraz szkice samego poety. Do liryków Rozmowa z piramidami i Na szczycie piramid nawiązuje obraz olejny "Słowacki na piramidach" Macieja Gaszyńskiego. W Gizie pod Kairem stanął poeta 2 listopada 1836 roku. Ale najdonioślejszym projektem poetyckim zrealizowanym przez polskiego romantyka podczas tej podróży stanie się dzieło wysnute z przeżyć i refleksji dotyczących nie Orientu a "sprawy polskiej" (podobnie jak Grób Agamemnona), o upadku powstania listopadowego i cierpieniu syberyjskich zesłańców. W klasztorze maronickim Betcheszban pod Bejrutem - w atmosferze tchnącej duchem wczesnego chrześcijaństwa - wiosną 1837 roku powstał Anhelli (drukowany w 1838 roku w Paryżu). Tak więc podróż Słowackiego szlakami słynnych w Europie romantyków i zakończona kwarantanną w Liworno w czerwcu 1837 roku, była w istocie podróżą "w głąb siebie".
Umieszczony na planszy wiersz Melodia, z lipca 1826 roku, Słowacki przerabiał z Thomasa Moora w Krzemieńcu. Ten literacki portrecik samego Julka, marzącego dopiero o poetyckiej sławie młodzieńca co stąpa "po kwiecistych łąkach Ukrainy", przypomniany został na wystawie obok nostalgicznego widoku na step podolski pędzla Józefa Chełmońskiego. Melodia skrywa zapowiedź "romansu poetycznego z podań ukraińskich" pt. Żmija, nad którym pracował Słowacki w Paryżu (w 1831 roku), gdzie też wyszły z czasem drukiem dramaty Ksiądz Marek (1843) i Sen srebrny Salomei (1844). Świadczą one, jak wątek ukraiński, tak drogi Słowackiemu od pierwszych literackich prób, teraz "bujnie i krwawo rozkwitał". Krwawo, bo oba dramaty pokazują epizody z bratobójczych, wyniszczających Ukrainę walk, jakie toczyły się na jej ziemiach w latach konfederacji barskiej (1768-1772) i tuż po niej, podczas chłopskiego buntu zwanego koliszczyzną.
Dzięki tym dziełom Słowacki, autor Beniowskiego od 1841 roku, dołączył do tzw. szkoły ukraińskiej. Za jej reprezentantów uważani są Antoni Malczewski - autor powieści poetyckiej Maria, i Józef Korzeniowski (Karpaccy Górale) - obaj przy tym byli związani z Krzemieńcem Słowackiego, a także Józef Bohdan Zaleski - piewca stepu, Kozaczyzny i Seweryn Goszczyński, których autor Melodii poznał bliżej w Paryżu w latach czterdziestych. Ich wizerunki pojawiają się w części wystawy pomiędzy salami VI i VII.
Sala VII - Paryż
Jardin des Plantes (oglądamy powiększenie litografii Jeana Jacotteta z 1. połowy XIX wieku), to jeden z symboli romantycznego Paryża, w którym Słowacki spędził w sumie ponad 13 lat. Pierwszy jego pobyt, od 6 września 1831 roku, trwał niewiele ponad piętnaście miesięcy. Młody poeta odkrywał wówczas dla siebie Paryż, który stopniowo zapełniał się jego rodakami, masowo przybywającymi do Francji po ostatecznej klęsce powstania. Zapraszany bywał do pierwszych domów polskich emigrantów - dla swej sławy warszawskiego barda. Uczestniczył w spotkaniach naukowych, odwiedzał teatry i operę, modne ogrody, szykował wreszcie do druku dwa pierwsze tomy poezji. Do pierwszego weszły, oprócz powieści "wschodnich" i "z ukraińskich podań" (patrz komentarz do sali VI), Hugo, powieść krzyżacka i Jan Bielecki, powieść narodowa polska, a w tomie drugim znalazły się dwa dramaty historyczne: Mindowe, król litewski i Maria Stuart (Paryż 1832). Przybyły pod sam koniec lipca 1832 roku do miasta Mickiewicz (spotkali się w tydzień później) miał o nich rzec: są jak kościół wspaniały lecz pusty, bez Boga. Opinia ta na lata negatywnie zaciążyła na ocenie twórczości Słowackiego wśród Polaków, odtąd często niedocenianej i pozostającej w cieniu rosnącej szybko sławy Adama Mickiewicza - wieszcza, z końcem 1832 roku autora Dziadów części trzeciej i Ksiąg narodu i pielgrzymstwa polskiego, od 1834 także epopei Pan Tadeusz. A przecież Słowacki jeszcze przed opuszczeniem Paryża, pisząc powieść o greckim powstańcu Lambro, opowiedział się po stronie poezji zaangażowanej w sprawy narodu, patriotycznej. I choć nadal uwielbiał puszczać wodze wyobraźni, jej drogą będzie zmierzał konsekwentnie do końca życia.
Do Szwajcarii wyjechał 26 grudnia 1832 roku. Opublikowanie przez Mickiewicza III części Dziadów odebrał jako zniewagę wręcz osobistą i atak na cześć swojej matki, wdowy po doktorze Bécu. Jednak po powrocie z Włoch w grudniu 1838 roku, szybko zdecydował osiąść w Paryżu na stałe. Jeszcze z Florencji, jak przedtem z Genewy, przesyłał paryskiemu księgarzowi i wydawcy, Eustachemu Januszkiewiczowi do druku kolejne swe "dzieciątka". W 1839 roku ukazały się między innymi Balladyna, Trzy poemata, Hymn ("Smutno mi, Boże..."), a w 1840 - Mazepa i Lilla Weneda. W 1841 roku ukończył i wydrukował pięć pieśni Beniowskiego. Mówiono o poemacie i jego autorze. Z tego okresu pochodzi staloryt Jamesa Hopwooda według delikatnego w rysunku szkicu Józefa Kurowskiego z 1838 roku (choć i w 1841 roku Kurowski wykonał podobny portrecik Słowackiego), rozpowszechniany niekiedy w wersji z podpisem poety. W drugiej połowie XIX wieku wizerunek ten doczekał się wersji olejnej, wykonanej ręką nieznanego artysty.
Od powrotu do Paryża ogarnęła Słowackiego ogromna aktywność twórcza. Przy tym bardzo krytycznie oceniał rzeczywistość wokół siebie. Jeśli nawet zabiegał o uznanie emigracji, nie wahał się jej chłostać z racji rozmaitych przywar i błędów, bo zawsze zachowywał rzeczową trzeźwość spojrzenia. Znajdowało to odzwierciedlenie i w jego obecnym stosunku do Mickiewicza, z którym kilkakrotnie próbowano go skłócić. Słowacki może i zazdrościł "panu Adamowi" sławy, ironizując na ten temat, ale szczerze go podziwiał i chwalił za "Tadeusza". I jak Mickiewicz, w ostatnich latach życia ostrożnie wiązał nadzieje na zwycięstwo "sprawy polskiej" z polityką księcia Czartoryskiego. Bywał więc na wieczorach i balach w Hotelu Lambert, podobnie jak Fryderyk Chopin, z którym poznali się jeszcze w 1832 roku. Nielubiany przez Stefana Witwickiego czy Stanisława Ropelewskiego, z którym nawet miał się pojedynkować w czerwcu 1841 roku, z powodu pewnych złośliwości w Beniowskim, oddanego sobie przyjaciela znalazł w sekretarzu księcia Adama, Leonardzie Niedźwieckim. Z Józefa Bohdana Zaleskiego podrwiwał sobie, że ciągle tylko "szumki i dumki" układa, widział w "lirniku ukraińskim" poplecznika Mickiewicza. Goszczyńskiego, gdy ten był w biedzie, z estymy dla ich warszawskich spotkań i jako "brata" we wspólnej im Sprawie Bożej, przyjął na kilka miesięcy do własnego mieszkania,. Do wydawcy Januszkiewicza, którego znał jeszcze z Wilna, w liście wierszowanym zwracał się żartobliwie "Mój Eustachy...". Odnowił też serdeczne kontakty z Zygmuntem Krasińskim (zaprzyjaźnili się w Rzymie, wiosną 1836 roku). Ich kres nastąpił jednak, gdy Juliusz napisał w 1845 roku gwałtowną Odpowiedź... na bardzo konserwatywne w wymowie Psalmy Przyszłości autorstwa przyjaciela. Konstantemu Gaszyńskiemu zawdzięczał przekład Anhellego na francuski, który w 1847 roku ukazał się w piśmie znanej pisarki George Sand. Pod koniec tego samego roku zawarł znajomość z młodymi poetami przybyłymi z kraju, Kornelem Ujejskim i Zygmuntem Szczęsnym Felińskim (synem przyjaciółki pani Słowackiej z Krzemieńca). Zyskał w nich wielkich admiratorów. Ujejskiego uczynił adresatem poetyckiego listu, który zachował się w rękopisie. Jego podobiznę można zobaczyć na wystawie obok pełnego skreśleń Uspokojenia z 1845 roku i wiersza Testament mój z roku 1839, cytowanego również na planszy. W lutym 1849 roku dwukrotnie odwiedził Słowackiego młody Cyprian Norwid, dostał rysunek poety, z Egiptu. Wspomina te chwile w Czarnych kwiatach.
Galeria postaci pojawiających się wokół autora Beniowskiego w Paryżu lat czterdziestych - pokazano portrety większości z nich - byłaby niepełna, gdyby pominięty został mistyk Andrzej Towiański. Mistrz jeszcze jesienią 1841 roku w publicznym wystąpieniu, przy aprobacie Adama Mickiewicza, nakazał emigrantom "doskonalić ducha" i korzyć się przed Bogiem. Aluzyjnie wskazywaną nagrodą miał być powrót do Polski - już wolnej. Słowacki zaaprobował idee Towiańskiego - rozmawiał z Mistrzem 12 lipca 1842 roku. Blisko rok uczęszczał na zebrania Koła Sprawy Bożej, nim doszło w czerwcu (1843 roku) do bezpośredniego konfliktu i - po kilku miesiącach - wpisania nazwiska poety na listę "braci uśpionych". Jednak odtąd wszystkie swe myśli przekładał na język mistyczny i historię postrzegał jako realizację planu Bożego (wizję rozwoju świata wytyczył jako Genezis z Ducha). Zaważyło to już na wymowie dramatów Ksiądz Marek, Sen srebrny Salomei, Książę niezłomny. Powstawały one w okresie duchowej przemiany Słowackiego.
Mimo zalecanej przez Mistrza pokory, poeta poczuł się "Aniołem, co wszystko przemoże...", którego "krzyk - ojczyzny całej będzie krzykiem" (jak zaznaczył w wierszu Tak mi Boże dopomóż z 1842 roku). Wiara w posłannictwo, w sens najwyższych, męczeńskich poświęceń wybitnej jednostki (działającej poza tradycyjnie pojmowanym dobrem i złem) dla Ojczyzny wpisana została w utwory Słowackiego z ostatnich lat: dramat Samuel Zborowski i pieśni-rapsody Króla-Ducha (pokazano stronę z rękopisu dzieła), z których tylko Rapsod I ukazał się drukiem za życia poety, w 1846 roku, anonsowany jako "poezje płynne i obrazowe".
Juliusz Słowacki zmarł w Paryżu 3 kwietnia 1849 roku. Pogrzeb odbył się w dwa dni później, na cmentarzu Montmartre. Euzebiusz Słowacki, jak i August Bécu, został pochowany w Wilnie na Rossie. Grób matki poety - zmarłej w Krzemieńcu 20 lipca w 1855 roku - znajduje się na zabytkowym Cmentarzu Tunickim (na dawnym przedmieściu Tuniki), od roku 1891 pod zarządem Cerkwi Prawosławnej, a który autor Beniowskiego nazywał po prostu "krzemienieckim cmentarzem". Tu pragnął spocząć - "pod śliwą Babuni...".
Sala VIII - Ad Memoriam
W sali "Ad memoriam" zebrano rozmaite świadectwa duchowej obecności autora Beniowskiego w rodzinnym mieście, głównie w minionym wieku. Bo tutaj nie został on ani na moment zapomniany. Zbierano pieczołowicie pamiątki z obchodów rocznicowych, z których okazji Krzemieniec gościł osobistości tak ze świata polityki, jak i twórców. Między innymi w 1969 roku odwiedził miasto ówczesny prezes ZLP, pisarz Jarosław Iwaszkiewicz. Urządzano okolicznościowe wystawy, na przykład w salach gmachu zajmowanego niegdyś przez Liceum, czy w krzemienieckim Muzeum Krajoznawczym, opiekowano się eksponatami przeznaczonymi do przyszłego Muzeum Poety. Stąd cennym uzupełnieniem obecnej ekspozycji w dworku Euzebiusza Słowackiego mogły stać się obiekty ocalałe z krzemienieckiej "Wystawy Juliusza Słowackiego" w 1939 roku (jak umieszczone w sali III gipsowe popiersie poety czy kopie portretów z sali II). Wystawę, której uroczyste otwarcie miało nastąpić w rocznicę urodzin poety, 4 września 1939 roku, przygotowywała Maria Danilewicz-Zielińska, wówczas kustosz Biblioteki Narodowej w Warszawie, a po wojnie autorka liczących się prac o Krzemieńcu Juliusza Słowackiego. Miasto nad Ikwą inspirowało również malarzy, rysowników i fotografów w XX stuleciu. Starsze jego wizerunki przywołane zostały w poprzednich częściach wystawy. Ozdobą tej jest kolekcja akwafort Józefa Pieniążka z roku 1927, wydanych we Lwowie z przedmową Emila Zegadłowicza, eksponowana na tle dużego zdjęcia Krzemieńca z lat międzywojennych.
Scenariusz wystawy: Jolanta Pol i Tamara Sienina
koncepcja sal I-VII: Jolanta Pol
koncepcja sali VIII: Tamara Sienina
Kuratorzy ekspozycji: Jolanta Pol, Tamara Sienina
Oprawa plastyczna: Krzysztof Burnatowicz
Asystent wystawy: Piotr Prasuła
Projekty tkanin: Tamara Przygońska i Anna Renke-Gasparska
Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza sierpień 2004 | |