Władysław Szlengel znany jest przede wszystkim jako autor pisanych w getcie wierszy, w których w kabaretowej formie i z porażającą ironią opisywał bieżące życie dzielnicy zamkniętej. Ową "kronikę", na bieżąco i jakby z samego oka cyklonu rejestrującą postępującą zagładę narodu, doprowadził niemal do końca - ostatni wiersz "Kontratak" pochodzi ze stycznia 1943 roku i jest opisem pierwszego zbrojnego wystąpienia żydowskich bojowców przeciwko Niemcom. Sam zginął podczas powstania w getcie prawdopodobnie 8 maja 1943 roku.
Skomponowany przez Szlengla w getcie tom "Co czytałem umarłym" ukazał się w 1977 roku w edycji Ireny Maciejewskiej (w 35 lat od śmierci poety). Jednocześnie liczba wierszy Szlengla stale się powiększała: utwory z getta (oprócz tych zachowanych jako część Archiwum Ringelbluma) odnajdywały się na całym świecie i w różnych, często dziwnych okolicznościach (np. maszynopisy kilku wierszy odnalazły się wiele lat po wojnie w stole z podwójnym blatem przechowanym w Józefowie pod Warszawą). W 1984 roku, dzięki staraniom zasłużonej propagatorki twórczości Szlengla Haliny Birenbaum, w Izraelu wypłynął nieznany zapis wiersza "Obrachunek z Bogiem", z którego wcześniej znana była tylko pierwsza zwrotka.
Teraz w zbiorze "Władysław Szlengel – poeta nieznany" wydanym przez Wydawnictwo Bellona w opracowaniu Magdaleny Stańczuk wiersze gettowe z tomu "Co czytałem umarłym" zostały po raz pierwszy uzupełnione o dużą grupę przedwojennych utworów publikowanych przez poetę w prasie. Razem pokazują źródła i bardzo ważny kontekst polityczny jego przedwojennej twórczości.
Szlengel nieznany
Szlengel (ur. 1914) debiutował prawdopodobnie w połowie lat 30. Do wybuchu wojny drukował w stołecznych gazetach: "Naszym Przeglądzie", "Robotniku" i satyrycznych "Szpilkach" (w redakcji tych ostatnich Szlengel poznał i zaprzyjaźnił się z Julianem Tuwimem i Marianem Hemarem). Prawdopodobnie trochę później zaczął pisać dla kabaretu, współpracując ze stołecznymi teatrami 13 rzędów, Ali Baba i Tip-Top. Przed wojną zdążył jeszcze zasłynąć jako autor tekstów do takich szlagierów muzycznych jak "Panna Andzia ma wychodne" czy "Jadziem Panie Zielonka".
O życiu Władysława Szlengla czytaj też w biogramie...
Na obraz Szlengla-poety nieznanego w największym stopniu składają się wiersze z przedwojennej prasy. Autorka zbioru dotarła do nieznanych utworów publikowanych na łamach "Naszego Przeglądu", absolutnym odkryciem są wiersze z pisma "Robotnik". O czym pisze młody dwudziestokilkuletni poeta pochodzenia żydowskiego w drugiej połowie lat 30.?
Tom otwierają kabaretowe i jeszcze niewinne wiersze-skecze, jak "Buick i skoda" czy "Chodź na piwko naprzeciwko" i piosenki "Panna Andzia ma wychodne" – stworzone z myślą o rewiowej publiczności, z dużurnymi kabaretowymi tematami: damsko-męskimi relacjami, ludzkimi słabostkami i miłostkami.
Jednak frywolny ton bardzo szybko ustępuje miejsca utworom, których tematem i inspiracją są bieżące wydarzenia polityczne, a nastrojem - przerażenie i poczucie bezradności wobec rozpędzającej się machiny Historii. Wiersze publikowane w "Naszym Przeglądzie" czy "Robotniku" układają się w dramatyczną kronikę wydarzeń w nieunikniony sposób prowadzących do katastrofy II wojny światowej: strusia polityka brytyjskiego króla (1936), zwycięstwo czarnego boksera (1938), konferencja w Evian, propozycje wysłania Żydów na Madagaskar, wprowadzenie ustaw rasistowskich we Włoszech i Austrii, Anschluss Austrii (1938), powstanie obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie (1939). Można odnieść wrażenie, że poeta pisze głównie satyryczne (ale i pełne przerażenia) komentarze do wydarzeń z pieerwszych stron gazet. Z czasem (szczególnie w tekstach pisanych dla Naszego Przeglądu") jedyną dominantą tematyczną staje się narastający w Polsce i Europie antysemityzm. Przeczuciu tragicznej i nieuniknonej przyszłości Szlengel dał wyraz w wierszu "Nie kupujcie nowych kalendarzy" (1938):
Patrzę się w kartki jak w losy ślepe
I trwoga, lęk ściska
Ten kalendarz ukrywa tysiące depesz
alarmów z daleka I bliska
[…]
Kartki jak ptaki z wrzaskiem upartym:
Świat się upił i ty się upij i szalej!!!
Kartki z datą: - Od dzisiaj w Rumunii…
I kartki z pytaniem: CO DALEJ???
Owe wiersze pokazują, że Szlengel na długo przed wojną stał się kronikarzem pogrążającego się w szaleństwie świata. W rejestrowaniu tych nastrojów jest z pewnością wyrazicielem ogólnie wyczuwalnej atmosfery wiszącej w powietrzu katastrofy. Jednak żydowska tożsamość pozwala mu to widzieć szczególnie wyraźnie - jakby bez znieczulenia - brutalizacja życia społecznego dotyka go przecież w najbardziej bezpośredni sposób. Poczucie zagłady wszelkich wartości i całkowity pesymizm może najlepiej oddaje koniec wiersza "Szukam człowieka":
Jest zwierz tropiony,
jest myśliwy szalony
zdobywca, kłamca i głupiec
ofiara, krzykacz, kupiec
I lis i cham i faktor
I płaz i gad i marny aktor
I bity i zdobyty i skopany i ciało i mięso i rany
I beznadziejna droga daleka
I nigdzie nie mogę znaleźć CZŁOWIEKA!
Szlengel - wieczny Żyd
Nie ma chyba drugiego poety, który tak konsekwentnie tematyzowałby sytuację polskiego Żyda, z taką świadomością prześwietlał niesymetryczność relacji polsko-żydowskich w życiu społecznym. Jak w wierszu "Rozmowa przy zamkniętych drzwiach" (1938), przedstawiającym wyimaginowaną rozmowę, podczas której Polak i Żyd ustalają, co ich łączy, a co dzieli:
Pan pozwoli, panie ...ski,
że na chwilę zamknę drzwi.
Nikt nie słyszy, nas nie widzi...
więc się nie ma czego wstydzić
- jestem ...baum, - pan pozwoli.
-...ski bardzo mi miło.
- Ustalimy pan pozwoli,
co nas dzieli, co łączyło...
Oczywiście rozmowa szybko okazuje się monologiem Żyda, pokazującym zupełnie dwie przeciwstawne wizje tego samego społeczeństwa: polską, która chce się widzieć jako państwo tolerancyjne, i żydowską - ukazującą wszechobecny antysemityzm.
Szlengel rejestruje traumę, którą powoli stawało się życie polskiego Żyda – dodajmy w pełni zasymilowanego - w drugiej połowie lat 30. Ten wątek jego twórczości znajduje zwieńczenie w wierszach napisanych już po wybuchu wojny, np. "Klucz u stróża" czy "Dwie śmierci" - utworach zawierających być może najbardziej bezlitosną i przenikliwą analizę stosunków polsko-żydowskich przed i w trakcie wojny. W tym ostatnim wierszu pisał: "Wasza śmierć i nasza śmierć/ to dwie inne śmierci. (...) / Wasza śmierć śród szarych pól/od krwi i potu żyznych./ Wasza śmierć - to śmierć od kul/ dla czegoś - ...dla Ojczyzny./ Nasza śmierć - to głupia śmierć,/ na strychu lub w piwnicy,/ nasza śmierć przychodzi psia/zza węgła ulicy". Czytaj wiersze Szlengla na portalu Zwoje...
Przedwojenny Szlengel obsesyjnie powraca do tematu antysemityzmu i żydowskiej tożsamości. Z przenikliwością definiuje paranoiczną naturę nowoczesnego antysemityzmu, np. w wierszu "Nihil Novi" ("Idę swoją smutną drogą / dwa tysiące lat. A za mną w ślad, / co dzień, / wlecze się jak cień / litania bezecna i zła") wylicza wszystkie możliwe zarzuty przez tysiąclecia formułowane pod adresem Żydów, pokazując przy tym , że logiczne wykluczanie się tych zarzutów wcale nie podważa całej struktury, wręcz przeciwnie:
ja – to burżuazja, wyzysk
ja światowy jestem kryzys
komunista ja i bogacz,
jestem chasyd – zwalczam Boga,
wszystko zło z całego świata,
w jednym sercu mym się splata.
Ironiczne zakończenie tego wiersza pokazuje również charakterystyczną dla Szlengla umiejętność patrzenia na siebie z perspektywy stereotypu, którym operuje większość:
A ja?...
Żyję.
Przykre prawda?
Nawet wstyd.
Lecz ja tak na złość.
Wiadomo.
Żyd.
W wierszach takich jak "Wiosna na ulicy Pawiej" czy "Samoloty" Szlengel jest obserwatorem smutnych losów miejskiej biedoty żydowskiej, której życie upływa na ciągłym wiązaniu końca z końcem. Szczególnie wyraźnie widać tu, jak poczucie uciemiężenia i napiętnowania staje się podstawą nowej - choćby fantazmatycznej - wspólnoty
W wierszu "Kol Nidre" (1937) Szlengel, ateista, dla którego tradycyjna kultura żydowska z jej religią i rytuałem jest tylko dalekim wspomnienieniem ("Nigdy nie znałem treści ani słów / tylko melodię błagania / Gdy przymknę oczy zobaczę znów / jak się ze wspomnień wyłania / w żółtym I siwym blasku świec / chybot żałosny ramion i bród") wraca do swojego dzieciństwa i snuje fantazję o wielkiej żydowskiej wspólnocie:
Chodźcie ze mną----
Żydzi zalęknieni, strrwożeni, bici i szczuci
z wszystkiego wyzuci -
poniewierani -
oplwani -
Wy którym rozbija się stragany
wiarę i czerepy,
wy którym zamyka się usta
drogi i sklepy,
wy których miesza się z błotem
Szlengel kończy zupełnie już rozpaczliwym wezwaniem do utopijnej wspólnoty i solidarności, która może się zrealizować jedynie w świecie dziecięcego wspomnienia:
Wy – wyzwoleni -
z tałesów z szabatów
z chałatów
Chodźcie! W tę jedną wielką noc
do wspomnień mglistych bliskich rzewnych
Sercem i jedną łzą
Wróćcie do ciemnych izb modlitewnych
z dawnych dni dzieciństwa
[…]
w tej jednej dziwnej godzinie
sercami choć bądźmy razem
przy smutnej modlitwie Kol nidre
"Co czytałem umarłym"
Powyższy wiersz pokazuje też, jak jednocześnie krótki i daleki dystans dzieli te wiersze (z 1937 r.) i utwory pisane już wkrótce - w getcie, w obliczu Zagłady. Wspólnota, która nadeszła, była wspólnotą ludzi zaszczutych - kiedy w getcie Żydzi znaleźli się symbolicznie i dosłownie stłoczeni w ciemnej izbie-bunkrze, tym razem zamiast wznoszenia modlitw czytali wiersze Szlengla. Wiersze te paradoksalnie, o czym mówi Halina Barenboim, dawały nadzieję i siłę w obliczu śmierci. Sam Szlengel mówił o nich, że "jak uśmiechy uspokajające umierającego między jednym drgnieniem bólu a drugim - zjawiały się te smutne rytmy i rymy".
Niektóre z nich są przy tym zupełnie szokujące – cyniczne (gdzie Treblinki rymuje się z dziewczynki) czy skrajnie nihilistyczne, jak wiersz "Już czas", gdzie Szlengel opisuje, co Żydzi zrobią z Bogiem po wojnie:
"Już czas! Czas!
Długo nas dniem obrachunku straszył!
Mamy już dosyć modlitw i pokut.
Dzisiaj ty staniesz przed sądem naszym
I będziesz czekał pokornie wyroku.
Rzucim ci w serce potężnym kamieniem
Bluźniercze, straszne krwawe oskarżenie"
Wiersz kończy się już czysto makabrycznym obrazem:
I kiedy kat Cię popędzi i zmusi,
Zagna i wepchnie w komorę parową,
Zamknie za tobą hermetyczne wieka,
Gorąca para zacznie dusić, dusić
I będziesz krzyczał, będziesz chciał uciekać
Kiedy się skończą już konania męki,
Zawloką, wrzucą, tam potwornym dołem
Wyrwą ci gwiazdy - złote zęby z szczęki -
A potem spalą.
I będziesz popiołem
W innych gettowych wierszach Szlengel bywał też nieprawiedliwy, zarzucając wszystkim, którzy się uratowali niegodziwość, jak np. w "Bardzo przepraszam": "Tuwim w Janeiro/ opływa w łaski,/ płacząc nad dolą/ braci warszawskich". Z ironią odnosił się też do Żydów, którzy przeżyją: "10 milionów Żydów / pije whisky co dnia/ i liże ice krem soda/ w USA" ("Dajcie mi spokój").
Jednocześnie - i taka też jest lekcja Szlengla - jego postawę i opinie trudno oceniać. Miał głębokie poczucie, że tylko z tej wewnętrznej perspektywy, z samego środka Zagłady można zrozumieć - czy raczej wyrazić - jej doświadczenie. I to właśnie zrobił swoimi wierszami.
Polski czytelnik Szlengla
Szlengel chciał, żeby jego wiersze w przyszłości były czytane i rozumiane - był przy tym głęboko świadomy poczucie "problemów", na jakie natrafi jego poezja w zetknięciu z polskim czytelnikiem. Nie tylko dlatego, że "są słowa i pointy, których głębie i przeraźliwy smutek poznać można po przygotowaniu, jakie dać może tylko życie za murem i pod pejczem esesmanów" ("Do polskiego czytelnika").
"Wiersze, w które wejdziecie, moi drodzy, bez opasek, to dżungla, w której niełatwo znajdziecie drogę" - pisał z charakterystyczną ironią w notce "Do polskiego czytelnika":
W "Notatce dla pedantów" tłumaczy zaś dlaczego, w wydaniu dla czytelnika polskiego nie umieścił wiersza "Klucz u stróża" - utworu będącego bardzo subtelną analizą mechanizmów przemocy, korzeniami tkwiących w rzeczywistości przedwojennej: "Czekając z opublikowaniem tego drastycznego tematu (tytułu nie należy brać dosłownie) na dni, kiedy rozpętana przez brunatne bestie pasja narodowościowa straci na barwie purpurowej I spokojnie będzie można się rozliczać z sąsiedzkich grzechów" - pisze Szlengel.
I dodaje:
"Z jednej strony są wiersze, których czytelnik polski nie "rozgryzie", i z drugiej strony są tu wiersze tak siedzące myślami w kulturze polskiej i polskiej obyczajowości, że ich publicznie nie czytałem 'u nas' ("Legendy wigilijne: Jezus w zakładach Kruppa" i "Cud w okopach")."
Szlengel wyjątkowo jasno postrzegał relacje polsko-żydowskie. Symbolicznym wyrazem jego poglądu na tę kwestię może być choćby regularnie powracające w tych wierszach słowo "murek". Szlengel w zasadzie nie używa słowa "mur", konsekwentnie pisze: "sąsiedzi zza murka", "mimo dzielącego cienkiego murka".
O ostatecznej ironii Szlengla – i stopniu uwikłania jego poezji w polsko-żydowską historię (i literaturę) - może dać wyobrażenie koniec "Posłowia" do projektowanego tomu "Co czytałem umarłym". Podsumowawszy swój gettowy dorobek Szlengel kończy:
"I to wszystko czytałem umarłym…
A żywi…
No, cóż...
Żywi niechaj nie tracą nadziei..."
"Władysław Szlengel - poeta nieznany"
Wybór tekstów
wstęp i opracowanie: Magdalena Stańczuk
premiera: 24 kwietnia 2013
Bellona, Warszawa 2013