Staroobrzędowcy zasłynęli jako solidni i przedsiębiorczy gospodarze, kierując się zasadą "własność uczciwie pozyskana i prawidłowo wykorzystana nie może być grzeszna". Tak pozycję raskolników w międzywojennych Prusach, będących już wtedy częścią III Rzeszy relacjonował Jędrzej Giertych:
O osadach rosyjskich (...) głośno jest na całych Mazurach, w całych Prusach Wschodnich, a nawet w Niemczech. Z całej Rzeszy ciągną tam turyści, oglądać te "russische Dörfer". Dochód z turystyki poważnie się do zamożności kolonistów przyczynia. Zainteresowanie ogółu niemieckiego dla tych traktowanych jako ciekawostka turystyczna "Russen", sprawiło nawet rzecz dziwną: (...) ich odrębność narodowa nie jest przez Niemców zwykłym niemieckim systemem prześladowana, lecz jest traktowana życzliwie, a nawet popierana.
Ponieważ w XX wieku wielu staroobrzędowców zamieszkujących na Mazurach zaczęło się postrzegać jako "Niemców starosłowiańskiego wyznania", po wojnie podzielili oni los swoich ewangelickich sąsiadów i wyjechali do RFN. Z kolei na Suwalszczyźnie sporo osób skorzystało z radzieckiej propozycji przesiedlenia się do zaanektowanej przez ZSRR Litwy.
Życie duchowe i świeckie
Różnice w poglądach religijnych doprowadziły do powstania w diasporze odrębnych grup starowierców. Główna linią podziału było rozróżnienie na tzw. popowców i bezpopowców. Kapłanów nie miał kto wyświęcać – jedyny sprzyjający im biskup został szybko spalony na stosie. Część staroobrzędowców, przywiązana do sakramentów, zdecydowała się więc pozyskiwać kapłanów z grona duchownych prawosławnych, przeprowadzając ponowny chrzest. Bardziej radykalni odrzucili hierarchię kościelną i co za tym idzie większość sakramentów, wierząc, że sam Chrystus jest drogą do zbawienia, a nie skompromitowane instytucjonalne kapłaństwo. Znakomita większość staroobrzędowców w Polsce to bezpopowcy właśnie.
Bezpopowcy zrzeszają się w gminach wyznaniowych pod przewodnictwem nastawnika – wybieranego demokratycznie przez lokalną wspólnotę przewodnika duchowego. Nastawnik sprawuje dwa sakramenty zachowane przez bezpopowców - chrztu i zbiorowej spowiedzi, celebruje zawarcie małżeństwa, odprawia pogrzeby, tylko jemu przysługuje prawo do czytania Ewangelii w czasie nabożeństw. Musi mieć nienaganną opinię w społeczności i znać starocerkiewnosłowiański, którym to językiem zapisywane są religijne księgi, bo staroobrzędowcy używają tylko ksiąg powstałych przed reformą lub wiernych ich kopii.
Domem modlitwy bezpopowców jest molenna. Architektonicznie przypominają one prawosławne cerkwie. Obecnie w Polsce funkcjonują cztery molenny, trzy na Suwalszczyźnie: w Gabowych Grądach, Suwałkach i Wodziłkach i jedna na Mazurach, w Wojnowie, będąca architektonicznym ewenementem, gdyż jest jedyną ceglaną budowlą tego typu i została zbudowana na wzór kościołów ewangelickich w stylu neogotyckim. W Wojnowie, swego czasu jednym z najważniejszych ośrodków bezpopowców na skalę światową, stoi także dziewiętnastowieczny budynek monastyru. Funkcje religijne przestał pełnić w 2006 roku, kiedy to zmarła ostatnia zamieszkująca go mniszka i został udostępniony turystom.
Staroobrzędowe ikony uważane są przez znawców tematu za jedne z najpiękniejszych. Ich kult jest niezwykle ważny dla staroobrzędowców, uważają, iż są one odbiciem wizerunku Boga na Ziemi. Czczone są tylko ikony powstałe według starego, przedreformowego kanonu, podczas gdy w prawosławiu pojawiły się z czasem inspiracje zachodnioueropejską sztuką sakralną. Mogą być pisane tylko na drewnie i nie mogą być przybijane ani wieszane, gdyż to pierwsze kojarzyło się staroobrzędowcom z gwoździami, których użyto do ukrzyżowania Chrystusa, a drugie z wisielczym sznurem Judasza. Samo pisanie ikon wymagało nie tylko znajomości warsztatu, ale też ascetycznego przygotowania wypełnionego modlitwami i postami. Bogate zbiory staroobrzędowych ikon można obejrzeć w Muzeum Ikon w Supraślu i Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie.
Staroobrzędowcy słynęli z surowości obyczajów. Niegdyś nie można im było palić tytoniu i nadużywać alkoholu, zakazana była także herbata. Długo żyli w izolacji od swoich sąsiadów innych wyznań, niewskazane były małżeństwa mieszane. Zachowywano też liczne (nieraz trzy - cztery razy w tygodniu) posty, podczas których nie jadano mięsa, jajek i przetworów mlecznych.
Na dawne zakazy patrzy się dziś raczej z przymrużeniem oka. Nie znaczy to jednak, że polscy starowiercy zupełnie odżegnali się od swych tradycji. Działają molenny, funkcjonują stowarzyszenia kulturalne, a w położonych nieopodal Augustowa Gabowych Grądach nieprzerwanie od 1988 roku zespół folkowy Riabina wykonuje dawne rosyjskie pieśni i tańce.
Korzystałem z następujących źródeł: