Na czym polegają te próby upolitycznienia?
Istotą konwencji paryskiej z roku 1972 jest wprowadzenie do prawa międzynarodowego idei, że niektóre zasoby dziedzictwa są tak cenne, że niosą ze sobą wartość dla całej ludzkości, a odpowiedzialność za zarządzanie nimi ma wymiar ponadnarodowy. Siła marki Listy Światowego Dziedzictwa i prestiż UNESCO to ważna gwarancja - jakiej wspólnota międzynarodowa udziela poprzez konwencję i zapisane w niej narzędzia - dla skutecznej ochrony największych skarbów przyrodniczych i kulturowych rozsianych dziś na wszystkich kontynentach. W grze o światowe dziedzictwo chodzi więc o uniwersalną wartość, a także autentyczność i integralność - a więc najwyższą jakość - wpisywanych na listę miejsc i obiektów. Równocześnie dziedzictwo - także to na liście Światowego Dziedzictwa - potrafi skupiać dziś na sobie wielkie konflikty i być ich ofiarą. Bo dziedzictwo to nasza pamięć, nasz wybór i nasza tożsamość. Dziedzictwo, które powinno łączyć, niekiedy dzieli i samo staje się przedmiotem rywalizacji i konfliktów. Dotyczy to także Europy. Ofiarami rozpadu Jugosławii stały się przed ćwierćwieczem Dubrownik i Mostar. Dziedzictwo niesie w sobie ogromny wymiar symboliczny. Gorącym tego przykładem było w ostatnich dniach 40. sesji w Paryżu Wzgórze Świątynne w Jerozolimie. Niektóre kraje próbują też rozwiązywać swoje konflikty graniczne i terytorialne za pomocą Listy Światowego Dziedzictwa. Takie działania są po prostu niezgodne z duchem i literą konwencji. Mamy więc coraz częściej do czynienia z naturalnym konfliktem między ambicjami i oczekiwaniami polityków wobec Listy Światowego Dziedzictwa jako ważnego symbolu i narzędzia międzynarodowej współpracy i rywalizacji, a kryteriami i standardami zdefiniowanymi w konwencji o ochronie światowego dziedzictwa kulturalnego i naturalnego. Jest w niej mowa o wyjątkowych uniwersalnych wartościach (outstanding universal values), które są pozapolitycznymi, merytorycznymi kryteriami wpisu, a później o egzekwowaniu obowiązku ochrony.
Jaki kształt ma obecnie Lista Światowego Dziedzictwa?
Znajdują się na niej 1052 wpisy. 814 z nich dotyczy dziedzictwa kulturowego, 203 przyrodniczego, a 35 to tzw. wpisy mieszane. Przez cały rok mam monitorować stan zarządzania nimi za pośrednictwem Centrum Dziedzictwa Światowego, które znajduje się w siedzibie UNESCO w Paryżu, i do którego spływają raporty będące obowiązkiem państw - stron konwencji. Na ich podstawie mam decydować o dysponowaniu tzw. Funduszem Światowego Dziedzictwa, który jest uruchamiany np. w ramach misji ratowniczych; przykładem jego wykorzystania jest syryjska Palmira, zniszczona przez siły ISIS.W tym momencie na liście "Dziedzictwa zagrożonego" mamy już 55 obiektów z ponad tysiąca, które się na niej znajdują. Najczęściej są to zabytki znajdujące się na terenach objętych konfliktami. Na sesji w Paryżu wpisaliśmy osiem nowych, z czego pięć usytuowanych jest w Libii. Na tej liście znalazł się też niestety Wielki Meczet w Dżenne w Mali, jedna z ikon dziedzictwa kulturowego Afryki. Zdarza się, zwłaszcza jeśli chodzi o zasoby przyrodnicze, że wpisujemy też miejsca dotknięte kataklizmami. Przez najbliższe miesiące będę więc ściśle współpracował z Centrum Światowego Dziedzictwa, gdzie kilkudziesięciu ekspertów z różnych krajów pracuje nad egzekwowaniem konwencji o ochronie światowego dziedzictwa kulturalnego i naturalnego.
Czy wiadomo już jakie tematy będą poruszane na spotkaniu Komitetu Światowego Dziedzictwa w przyszłym roku w Polsce?
Sesje Komitetu Dziedzictwa UNESCO mają swój ustalony od lat porządek. Stronami konwencji jest ponad 190 państw i większość z nich wysyła swoje delegacje na obrady. W czasie dorocznych spotkań większość czasu poświęcamy na dyskusję nad nowymi wpisami oraz na przegląd i rozmowę o miejscach, które są zagrożone. Dyskutujemy też zasady i kryteria dokonywania tych wpisów. Łatwo sprawdzić, patrząc na listę, że zaczęliśmy ją tworzyć od Europy i Europa wciąż dominuje, co nie podoba się krajom z innych kontynentów. W Komitecie na 21 krajów, które mają w nim swoich przedstawicieli, tylko cztery to kraje europejskie: Chorwacja, Finlandia, Polska i Portugalia. Istota i wartość UNESCO, a dla mnie niezwykłość wyzwania polega na tym, że wychodzimy poza europejskie ramy i musimy szerzej spojrzeć na problemy dziedzictwa, szukając dla jego interpretacji, wartościowania i ochrony wspólnego mianownika dla wszystkich kontynentów. To, co chciałbym uczynić jednym z motywów przewodnich spotkania w Krakowie, to nie tylko dyskusja nad bardzo zbiurokratyzowanymi dzisiaj procedurami, ale powrót do korzeni, bo dziedzictwo należy do nas wszystkich i to my jesteśmy gwarantem jego przetrwania. Edukacja na rzecz dziedzictwa to dziś fundament jego zachowania dla przyszłych pokoleń.