Jaki był ten rok? Rok, w którym polską literaturę owionęły duchy przeszłości - z zaświatów silnym głosem przemówili tytani polskiej literatury. Gombrowicz po raz kolejny wstrząsnął polską obyczajowością, Miłosz objawił się jako autor sci-fi - do tego jeszcze homoerotyczny skandal w samym jądrze polskiego mitu patriotycznego, a więc Patrokles i Achilles w "Kamieniach na szaniec". A przecież w 2013 pisali także żywi, a nawet nierzadko młodzi: mocnych powieści dostarczyli uznani autorzy (Pilch, Myśliwski, Karpowicz, Rylski) wszechstronnie utalentowani młodzi (Szczerek, Rejmer, Muszyński, Pustkowiak i Chomątowska) debiutowali w różnych nietypowych dla siebie gatunkach. Ten rok pokazuje, że polska literatura jest silna zarówno swoimi żywymi jak i umarłymi.
„Góry Parnasu tak nazwane przez podróżników dziewiętnastego wieku, ludzi o usposobieniu nieco poetycznym, nie są bardzo wysokie i tylko trzy ich wierzchołki zachowują śnieg w ciągu lata: trzy białe piramidy sterczące w odległości kilkudziesięciu mil jedna od drugiej nad sinawą zielenią iglastych lasów, która zamętowi garbów, przepaści i dolin nadaje wygląd równiny...”
Tym zdaniem Czesław Miłosz zadebiutował jako pisarz sci-fi. Zadebiutował niemal 10 lat po śmierci, sam bowiem „Gór Parnasu” pisanych na początku lat 70. nigdy nie zdecydował się dokończyć i wydać. Zrobiła to „Krytyka Polityczna” w lutym 2013. Niedokończone opus posthumum wielkiego poety nie powaliło krytyków, którzy doceniali raczej intuicję noblisty, który „zamiast dodawać jeszcze jedną powieść do ich nadmiaru zalegającego półki księgarń, umiał się w porę powstrzymać" (to słowa samego Miłosza). Wygląda na to, że poeta świetnym pisarzem sci-fi raczej i tak by nie został. "Miłosz popełnił częsty warsztatowy błąd zarzucenia czytelnika nadmiarem informacji, który nazywamy żargonowo infodumpem" - ocenił znawca sci-fi Wojciech Orliński. Więcej na www.wyborcza.pl
Czytaj o "Górach Parnasu" na culture.pl...
„Wziął moją rękę w swoją dłoń i trzymał mocno. Mówił: 'Tadeusz, ach Tadeusz, gdybyś wiedział...'. Skarżył się na ból i mówił: 'Tadeusz, jak rozkosznie, jak przyjemnie...'. (...) Jęczał z bólu, jednocześnie mówiąc, jak jest szczęśliwy i jak jest rozkosznie. Na chwilę zasnął.”
Ten fragment „Kamieni na szaniec” Aleksandra Kamińskiego stał się za sprawą kontrowersyjnego artykułu Elżbiety Janickiej (zobacz oryginalną depeszę PAP...) jednym z najgłośniejszych cytatów 2013 r. Janicka porównała bliską relację Zośki i Rudego do miłości greckich herosów Patroklesa i Achillesa. "Uważam, że to jeden z najpiękniejszych tekstów o miłości nieznającej granic, zaś cała wiedza na temat relacji bohaterów świadczy o niespotykanej sile i głębi tego uczucia” - mówiła badaczka.
Ta konstatacja wywołała jeden z największych historyczno-literackich skandali tego roku – lawinę protestów weteranów, uściśleń badaczy, złośliwych komentarzy, zabawnych memów. Krótko mówiąc, wywołała dyskusję. Janicka swój artykuł przygotowała w związku z 70. rocznicą Akcji pod Arsenałem – tymczasem w przyszłym roku przypadnie 70. rocznica powstania warszawskiego. Można się spodziewać, że emocję będą jeszcze większe.
Mam okno na tamtą stronę,
bezczelne żydowskie okno
na piękny park Krasińskiego,
gdzie liście jesienne mokną...
Również kwiecień - i znowu powrót umarłych. W tym miesiącu przypadła 70. rocznica powstania w getcie warszawskim - swoje podwoje otwarło (co prawda do połowy - bez wystawy stałej, ta ma ruszyć na jesieni 2014) Muzeum Historii Żydów Polskich. Na uroczystą inaugurację zabrzmiał wiersz "Okno na tamtą stronę" Władysława Szlengla. Zapomniana twórczość najważniejszego polskojęzycznego poety getta została przypomniana w tym roku przez Magdalenę Stańczuk, redaktorkę nowego wydania jego wierszy, w którym po raz pierwszy znalazły się także przedwojenne utwory przyszłego "kronikarza tonących". Więcej o tomie Szlengla...
W literaturze temat pamięci o przedwojennej dzielnicy żydowskiej powrócił w książce Piotra Pazińskiego „Ptasie ulice” i – w bardziej postmodernistycznym stylu – w „Nocy żywych Żydów” Igora Ostachowicza (ta ostatnia książka znalazła się w finale Nike 2013 - patrz niżej).
Wcześniej powojenne dzieje miejsca po zrównanej z ziemią dzielnicy żydowskiej czyli Muranowa opisała w znakomitej "Stacji Muranów" Beata Chomątowska (o tej autorce w 2013 roku - patrz niżej: Non- i Fiction).
"Ero - nieźle. Finanse - wzrost."
Publikacja w maju "Kronosa" Gombrowicza była z pewnością wydarzeniem mijającego roku, ale smakowitych zdań w tej książce jest wyjątkowo mało. Zresztą w ogóle zdań w sensie gramatycznym (z orzeczeniem, etc.) jest tu jak na lekarstwo. Tych ostatnich za to, jak i chorób i wszelkiego rodzaju fizycznych dolegliwości, wyjątkowo dużo (patrz artykuł "'Kronos' w pigułce, czyli wszystko, czego nie wiesz o Gombrowiczu"...): "Wysypka nie ustępuje, robię analizę kału, ale z powodu ślepej kiszkinie biorę na przeczyszczenie, więc analiza (negatywna) niepewna." Oprócz dziennika choroby "Kronos" to także buchalteryjny zapis finansów Gombrowicza - przychodów i rozchodów oraz perspektyw na sławę (tę ostatnio Gombrowicz traktuje jednak także jako kategorię potencjalnie do spieniężenia) - no i podobnie buchalteryjny zapis życia seksualnego pisarza. Więcej...
„Piszę teraz jak chłopiec / Wylewa się ze mnie”
Tak na wiosnę pisał Marcin Świetlicki w swoim pierwszym tomiku po cezurze, jaką były wydane w 2011 roku wiersze zebrane a także skończone także wtedy 50 lat. Świetlicki - w nielicznych wywiadach - podkreślał, że tak łatwo nie pisało mu się od dawna. I rzeczywiście wierszy w "Jeden" jest jak na Świetlickiego dużo (88) i czuć w nich jakąś chłopięcą beztroskę i dezynwolturę - i jakieś nowe otwarcie: "opuszczam Gotham z kobietą kotem! Tak!” - podśpiewuje w refrenie "Gotham". Z drugiej strony może to pozory - w końcu tamto pierwsze cytowane zdanie ma ciąg dalszy, który brzmi:
„To znaczy pewnie:
idzie śmierć,
ale wybiera
dłuższą drogę.
Piszę teraz
jak chłopiec."
Czytaj o "Jeden"...
"Autobus wolno stał w korku i niepoprawnym związku frazeologicznym"
Tak zaś - w swoim stylu - zaczął swoją długooczekiwaną powieść Ignacy Karpowicz. W "Ościach" Karpowicz rejestruje rozpad tradycyjnej formuły rodziny, ale jednocześnie pokazuje, jak ten wydawałoby się alarmowy stan staje się początkiem nowej struktury – niejednorodnej, ale dającej szansę przetrwania. Jest więc w "Ościach" modna poliamoria i transpłciowośc, ale jest też dużo starej, dobrej Karpowiczowskiej ironii:
"Norbert świetnie zdawała sobie sprawę z faktu, że świat bezproblemowo toczy się poza Norbertem. Że wstaje słońce, zachodzi, że na giełdzie hossa i bessa, że kattolicy mają hosanna, że muzułmanie mają habibi, że żydzi nmają swój holokaust, a wszyscy wspólnie bawią się w grę o nazwę Palestyna."
Czytaj więcej w recenzji "Ości" Bartosz Staszczyszyna...
Powieść roku?
Nowa powieść Karpowicza została bardzo dobrze przyjęta przez krytyków, co czyni ją kandydatką do powieści roku - w tej kategorii wśród konkurentek miałaby zapewne: "Ostatnie rozdanie" Wiesława Myśliwskiego, "Wiele demonów" Jerzego Pilcha czy "Obok Julii" Eustahego Rylskiego. A były jeszcze "Małe lisy" Justyny Bargielskiej czy "Osobnik" Mariana Pilota.
Jeśli zaś chodzi o powieściowe debiuty roku 2013, to może najciekawiej wypadły "Nocne zwierzęta" Patrycji Pustkowiak, także dlatego że to debiuty krytyczki literackiej w medium, na którym teoretycznie powinna znać się tylko teoretycznie.
W lesie wyrosłam jak złoty krzak,
w cygańskim namiocie zrodzona
do borowika podobna
Ten rok przyniósł drugie jakby odkrycie cygańskiej poetki Papuszy. Pierwsze miało miejsce w latach 50., kiedy jej twórczość poznał, przetłumaczył i wydał Jerzy Ficowski. W 2013 r. za sprawą filmu „Papusza” przedstawiającego historię ich znajomości, niezwykła postać cygańskiej tłumaczki i jej tłumacza powróciły. Na jesieni wydawnictwo Nisza wznowiło jej piękne wiersze – pełne głębokiego odczucia przyrody i tęsknoty za nią („Pokochał mnie las / dał mi cygańskie słowo / wiatr nauczył mnie śpiewać / rzeka płakać pomogła”), wcześniej Czarne wydało książkę o Papuszy Andżeliki Kuźniak. Z Papuszą wrócili Cyganie - wznowione zostały kluczwe cyganologiczne pozycje Ficowskiego („Cyganie na polskich drogach” i "Demony cudzego strachu”), a także niesamowity zbiór cygańskich baśni dla dzieci jego pióra pt. "Gałązka z drzewa słońca".
Czytaj o filmie "Papusza"...
"Pomiędzy blokami stała stara cerkiewka, ostatni ślad tego, co było tu wcześniej. Bloki stały nad nią, jak dresiarze nad ofiarą, której chcą wpierdolić. Na ich balkonach składowano drewno na opał, a z okien sterczały kominy kóz"
Tak pisał Ziemowit Szczerek o zachodniej Ukrainie w "Przyjdzie Mordor i nas zje" (Ha!Art) - książki będącej czymś pomiędzy powieścią drogi a reportażem z ukraińskich bezdroży i pustaci. Szczerek odwołując się do amerykańskiej konwencji powieści drogi i reportażu spod znaku gonzo znalazł idealną formułę dla oddania polskiego doświadczenia postkolonialnego turyzmu w kraju, który jest naraz bliski i daleki. U Szczerka są narkotykowe odloty, ale jest też ciekawa refleksja o wschodzie, nawet jeśli sami bohaterowie nie wiedzą do końca, co miałby on znaczyć.
Szczerek to odkrycie tego roku w literaturze, oprócz "Mordoru" w tym roku udało mu się jeszcze wydać alternatywna historię Polski pt. "Rzeczpospolita zwycięska" (Znak). Czytaj więcej...
"I wtedy pomyślałam – kuźwa, gdzie ja mieszkam? Przecież w normalnym, cywilizowanym mieście jak ktoś stawia budę z kartonów na środku reprezentacyjnego deptaka i próbuje coś sprzedawać, to ludzie protestują. A nas pytali, co tu będzie do kupienia i czy w fajnej cenie."
Ten głos jednej z bohaterek obszernej książki reporterskiej Filipa Springera "Wanna z kolumnadą" dobrze obrazuje problem, z jakim zmaga się autor - powszechnej brzydoty w polskiej przestrzeni publicznej, ale przede wszystkim ludzkiego zobojętnienia na nią i stan własnego otoczenia.
Diametralnie inny sposób myślenia o ludzkiej przestrzeni Springer zaprezentował w także wydanej w tym roku książce pt. "Zaczyn. O Oskarze i Zofii Hansenach". Modernistyczna alternatywa Hansenów okazuje się jednak pełna pułapek...
"Szczerze to będzie wyglądało. Naprawdę dobrze: wysoki, jasnoskóry (zgodnie z zaleceniami filtr 60), niebieskooki, uśmiecha się szeroko białymi zębami i trzyma śniade dziecko pewnie, całuje je po ojcowsku. Biały jest duży, silny, ważny. Biały dyktuje treść tego zdjęcia. Biały dzieli się hojnie swoją białością. A brązowe dziecko – speszone, ale i zaciekawione – swoimi wszami."
W "Eli, Eli" Wojciech Tochman snuje reporterską opowieść o globalizacji, turystyce i biedzie na Filipinach. Reportaż pomyślany był jako punkt wyjścia do myślenia o dylematach etycznych odpowiedzialności reportera za swój temat, a także możliwości realnej pomocy. Oglądaj wywiad z Wojciechem Tochmanem o "Eli, Eli"...
Od Non- do Fiction i z powrotem...
W kategorii literatury non-fiction bardzo dobrze przyjęty został reporterski debiut powieściopisarki Małgorzaty Rejmer "Bukareszt. Krew i kurz" (nominacja do paszportu Polityki). Z kolei Andrzej Muszyński, po ciekawym debiucie reporterskim z antypodów „Południe” objawił się jako autor interesujących opowiadań z prowincji ("Miedza"). Podobną ścieżką poszła Beata Chomątowska - autorka wydanej przed rokiem "Stacji Muranów" w 2013 r. wydała powieść "Prawdziwych przyjaciół poznaje się w Bredzie" - fikcję osadzoną jednak mocno w gastarbeiterskich doświadczeniach autorki podczas stypendium w Holandii przed 15 laty.
Znalezienie się komiksu w finale konkursu Nagrody Nike to może najbardziej zaskakujące wydarzenie literackie 2013 r. Szczególnie, że chodzi o komiks raczej trudny, hermetyczny. Surrealistyczna powieść graficzna "Na bezludnej wyspie" Macieja Sieńczyka wydana została prze Wydawnictwo Lampa.
Nagrody
Nagrodę Nike 2013 r. zdobyła Joanna Bator za „Ciemno, prawie noc”, czytelnicy najwyżej ocenili „Morfinę” Szczepana Twardocha. Jeśli chodzi o inne ważne krajowe nagrody to w tym roku Nagroda Literacka Gdynia powędrowała do Zofii Oryszyn (w dziedzinie poezji do Andrzeja Sosnowskiego), a nagrodę poetycką Silesius otrzymała Krystyna Miłobędzka. Rok w poezji upłynął jednak pod znakiem Krystyny Dąbrowskiej, która za tom "Białe krzesła" zgarnęła najpierw Nagrodę Kościelskich, a następnie przyznawaną po raz pierwszy Nagrodę im. Wisławy Szymborskiej (razem z Łukaszem Jaroszem).
"Chciałem wyjaśnić, że piszę tę książkę głównie ze skąpstwa, bo ze dwadzieścia scen, co je napisałem, i parę pomysłów do filmu nie weszło. A ja niektóre lubię, czyli jak mają zginąć na zawsze, to je lepiej zapiszę."
To dobra motywacja, a możliwe, że - obok chęci zysku - jedyna rozsądna przy wydawaniu książki. Swoją opowieść o tym „jak pisałem scenariusz do filmu Andrzeja Wajdy o Wałęsie" Głowacki okrasił szczodrze anegdotami o współpracy z Wajdą. Książka ukazała się w listopadzie przy okazji premiery filmu. Czytaj o "Przyszłem" w recenzji...
"Maraton seksualny trwał aż do bólów genitalnych. […] Wiktor rozp…rzył ją jak sznycel, wyklepał jej pośladki jak mięso na kotlet. Jej i tak obszerną pochwę porozpychał, przywrócił światu rozpusty."
Tak pisze - cytat został lekko ocenzurowany - Wojciech Kuczok w "Obscenariuszu", który ukazał się w rozciągniętym czasie świątecznym, choć to raczej nie czyni go idealnym prezentem pod choinką (w tym miejscu może wzbudzić raczej konsternację...). Opowiadania są treści zdecydowanie erotycznej i przeznaczone raczej dla czytelników dorosłych. Innym musi wystarczyć ta recenzja...
Odeszli
W tym roku - jak w każdym - odeszło wielu wybitnych pisarzy: w czerwcu Maciej Malicki, w sierpniu Sławomir Mrożek (na krótko przed śmiercią wystawiona została jego ostatnia sztuka "Karnawał"). Szczególnie feralny okazał się październik: w odstępie trzech dni odeszli Joanna Chmielewska i Edmund Niziurski.
Rok rocznic
To był przede wszystkim Rok Tuwima - w ciągu ostatnich 12 miesięcy odbyły się setki imprez przybliżających jego życie, a na jesieni ukazała się biografia "Wylękniony bluźnierca" pióra Mariusza Urbanka. Zobacz też Tuwim - wiersze jak piosenki...
Ale okrągłych rocznic było więcej. 60. rocznicę śmierci Gałczyńskiego uczciło wydawnictwo Znak, wydając biografię poety pt. "Niebezpieczny poeta" pióra Anny Arno.
Kilka nowych książek przyniosła 100. rocznica urodzin Andrzeja Bobkowskiego.
Z rocznic bardziej pozytywnych - a może nawet napawających optymizmem: 90 lat skończyli Papcio Chmiel i Józef Hen. Rozmowy przeprowadzone z tym ostatnim na przestrzeni ponad 50 lat można czytać w tomie "Wiem, co mówię" (Iskry), ukazało się też wznowienie jego młodzieńczej niemal (1957 r.) powieści "Nikt nie woła". A Papcio Chmiel pracuje podobno nad nowym Tytusem...
Autor: Mikołaj Gliński, 19.12.2013