Przez wieki nieodłącznym elementem polskiego wesela był dosyć długi obrzęd kościelny, na który zapraszano jedynie bliskich przyjaciół i rodzinę. Istniało mnóstwo przesądów związanych z tą ceremonią. Panna młoda musiała założyć buty z zakrytymi palcami, by przez otwór nie uciekło szczęście, unikać pereł (zwiastują przyszłe ubóstwo) i mieć się na baczności, aby nie nadepnąć na welon czy też nie obejrzeć się za siebie, kiedy będzie podchodzić do ołtarza. Zgodnie z tradycją śluby organizowano tylko w "szczęśliwe" miesiące, czyli te z literą "r" w nazwie: marcu, czerwcu, sierpniu, wrześniu, październiku i grudniu. Kiedy nowożeńcy wychodzili z kościoła, goście obsypywali ich zbożem, później zastąpiono je drobnymi monetami lub ryżem – miało to przynieść dostatek.
Wesele rozpoczynało się od powitania państwa młodych przez rodziców solą i specjalnie upieczonym na tę okazję bochenkiem chleba, a następnie częstowano ich wódką. Chleb był symbolem tego, że nowożeńcy nigdy nie zaznają głodu, sól – że trzeba będzie zmagać się z życiowymi trudnościami, a dwa kieliszki (jeden z wódką, drugi z wodą) wskazywały, kto będzie głową rodziny. Następnie młodzi rzucali kieliszki za siebie, rozbijając je "na szczęście". Całą noc goście krzyczeli "gorzko, gorzko", domagając się publicznych pocałunków młodej pary. O północy druhny zdejmowały z głowy panny młodej welon, obcinały i rozplatały jej długi warkocz – ten obrzęd weselny, nazywany "oczepinami", symbolizował przemianę dziewczyny w zamężną kobietę. Następnie zabawa trwała dalej, a goście jedli, pili i tańczyli jeszcze przez trzy, cztery dni.
Obecnie...
W XX wieku wiele krajów byłego obozu socjalistycznego odeszło od tradycyjnych obyczajów weselnych. Jednak Polska wciąż podążała za tymi zwyczajami i to zarówno w czasach PRL-u, jak i dwie dekady po jego upadku. Eksperci branży ślubnej twierdzą, że nawet dziś wiele wiejskich wesel to nadal bardzo huczne i kilkudniowe wydarzenia z wieloma gośćmi, jak za dawnych czasów.
Jednak coraz więcej par wstępujących w związek małżeński w dużych polskich miastach lub za granicą zamiast tradycyjnej uroczystości wybiera skromny ślub w zachodnim stylu. Powstaje w ten sposób pewien dualizm, który w ogóle można uznać za specyficzną cechę polskiej kultury.