''Nad kobietami w naszej rodzinie ze strony matki ciążyło fatum - fatum wczesnej śmierci i nieszczęśliwej miłości'' – pisała Marina Cwietajewa. Jedna z tych kobiet1, prababcia Mariny Marianna Ledóchowska, była córką uczestnika Powstania Kościuszkowskiego. Pochodziła z rodziny potomków Sejmu Wielkiego, twórców Konstytucji 3 Maja. Tego samego rodu Ledóchowskich, co święta Urszula, zakonnica, która od 1907 do 1914 roku dzięki błogosławieństwu papieża Piusa X kierowała internatem przy polskim gimnazjum w Petersburgu i służyła do mszy w bazylice św. Katarzyny na Newskim Prospekcie.
Marianna Ledóchowska (Biernacka) zmarła w wieku 33 lat, dwa tygodnie po urodzeniu siódmego dziecka. Jest pochowana w Warszawie na cmentarzu powązkowskim, w gazecie ''Kurier warszawski'' z 1846 roku został wydrukowany jej nekrolog. Cwietajewa zmyśliła jej śmierć w 24 roku życia i okoliczności jej małżeństwa z Łukaszem Biernackim. Najprawdopodobniej nie znała historii Ledóchowskich. Jej wiedza o ''Mariach'' z jej rodu była intuicyjna i mistyczna.
Wiersz do babuni
We wrześniu 1914 roku młodziutka Marina Cwietajewa z mężem i dwuletnią córką Ariadną wprowadziła się do domu w Borisoglebskim pierieułku w Moskwie, niedaleko Arbatu i fontanny na placu Sobaczym. To było dwupiętrowe mieszkanie w kamienicy, podzielonej miedzy cztery rodziny. Cwietajewa nazywała ją''zaczarowanym domem''.
Pierwszym utworem napisanym w tym miejscu był słynny wiersz ''Babuni'', w Polsce znany dzięki Ewie Demarczyk, która śpiewała go po rosyjsku.
Babuni
Twarzy pociągły i twardy owal,
Czarna suknia do kostek...
Młoda babuniu! A kto całował
Usta twoje wyniosłe?
Ręce, w pałacu od świateł złotym,
Grały Szopena sonaty...
I włosy spięte w spiralne sploty
Wokół twarzy twej lodowatej.
Twe ciemne oczy patrzą tak władczo,
jakbyś się bronić była gotowa.
Młode kobiety tak wcale nie patrzą,
Kim jesteś, babuniu młoda?
Ile uniosłaś ze sobą nadziei
(Jaki żar duszę prześwietlał?)
W nienasycone otchłanie ziemi,
Polko dwudziestoletnia!
Dzień był łagodny, wiatr wiał od gór.
Zgasły gwiazdy ciemne i srogie.
— Babuniu! — Czy ten okrutny bunt
W sercu mym — nie po tobie?...
(przekład Joanna Salamon)
Swojej babci Marina Cwietajewa nigdy nie znała, widziała ją na portrecie pozostawionym przez matkę. Nie pamiętała jej również matka Cwietajewej - Maria Aleksandrowna Meyn, bo Biernacka zmarła wkrótce po jej narodzinach. Dla Mariny Cwietajewej w tym dramacie skupiło się kilka historii rodzinnych.
Ostatnia z Marii
Do swojej czeskiej przyjaciółki Anny Teskowej pisała:
''Nad kobietami w naszej rodzinie ze strony matki wisiało fatum, fatum wczesnej śmierci i nieszczęśliwej miłości (czy taka istnieje?), nawet nie miłości, małżeństwa z kimś nieodpowiednim (nie z tym). Moja mama od 13 roku życia kochała tylko jednego… Nocne przejażdżki konne alejami parku, posiadłość dziadka 'Jasienki', gdzie nigdy nie byłam i obok której przejechałam tylko, wyjeżdżając z Rosji, wspólne granie, miłość do wierszy…
Mój ojciec żeni się (44 lata – 22 lata), aby dać dzieciom matkę. Kocha inną. A moja matka umiera w wieku 35 lat na gruźlicę.
Jej matka, Maria Biernacka, moja babcia, też wyszła za mąż za mojego dziadka (tego samego, który 'nie pozwolił'), kochając innego i umarła w wieku 24 lat, zostawiając półroczną córkę – moją matkę.
Matka mojej polskiej babci, hrabina Marianna Ledóchowska umiera w wieku 24 lat, zostawiając siedmioro dzieci (wyszła za mąż mając lat szesnaście). Nie mam wątpliwości, że kochała kogoś innego.
Jestem czwarta w kolejności w rodzinie i mimo, że wyszłam za mąż z miłości i już przeżyłam je wszystkie, to fatum rodzinne ciąży na mnie.
Jestem ostatnią z tego żeńskiego rodu. Wszystkich Marii, z których ja jedyna mam na imię Marina''.
Rzeczywiście, kobiety w jej rodzinie żyły krótko, jakby miały oddać całą energię swojego niespełnionego życia Cwietajewej. O swoich polskich babciach poetka prawie nic nie wiedziała, chociaż dostrzegała polskie cechy w swoim niepokornym, buntowniczym charakterze. ''Fala mojej polskiej dumy…'' – pisała o sobie. Nawet swoje imię, Marina, nosiła, pamiętając o Marynie Mniszchównie, tragicznej carycy polsko-rosyjskiej.
Pradziadek w służbie carskiej
W 1914 roku Marina sama wybiera dom w Borisoglebskim pierieułku, poszukiwania trwają długo, ale wreszcie wprowadza się tam z rodziną. Dopiero po prawie stu latach okazało się, że po przeciwnej stronie uliczki pod koniec XIX wieku mieszkał z rodziną polski pradziadek poetki Łuka (Łukasz) Aleksandrowicz Biernacki.
Biernacki z oddaniem pracował w służbie carskiej - nie buntował się, tylko sam tępił polskich buntowników, co pewnie sprawiłoby przykrość jego prawnuczce. Z archiwów dowiedzieliśmy się, że lata jego służby przypadają na panowanie trzech rosyjskich carów: 17 lat służył za czasów Aleksandra I, 30 lat za czasów Mikołaja I i kilka lat za czasów Aleksandra II. Wszystkie jego dzieci urodziły się w Warszawie.
''Po zdobyciu Warszawy przez wojska rosyjskie został mianowany na rozkaz dowódcy armii z dnia 15 października 1831 roku zarządcą powołanej w Warszawie czasowej komisji do zbadania i uporządkowania spraw po zamieszkach, wywołanych przez buntowników przy Sztabie Głównym i kancelarii Jego Cesarskiej Wysokości i w tej randze służył aż do zamknięcia komisji, czyli do dnia 25 września 1832 roku. Za doskonałą i oddaną służbę dla Jego Cesarskiej Wysokości i niewzruszoną wierność podczas niewoli u polskich buntowników, z woli Najmiłościwszego wypłacono mu jednorazowo sumę 5700 rubli w dniu 25 marca 1832 roku''2.
Babcia z Borisoglebskiego pierieułka
Maria Biernacka, ''młoda babcia'', brała ślub z dziadkiem Cwietajewej A. D. Meynem najprawdopodobniej w 1867 roku w cerkwi św. Nikołaja (tej ''na kurzych nóżkach''), obok której Cwietajewa przechodziła codziennie, lub w cerkwi Borysa i Gleba, która znajdowała się na końcu ich uliczki. Dlaczego więc Marina Cwietajewa o tym nie wiedziała, kiedy zamieszkała w Borisoglebskim pierieułku?
Dlatego, że w rodzinie wszyscy starsi od niej odeszli bardzo wcześnie. Jej dziadek Meyn zmarł w 1899 roku, kiedy miała zaledwie 7 lat, matka w 1906 r., kiedy miała lat 13, a ojciec Iwan Władimirowicz Cwietajew, który niewiele wiedział o jej polskich korzeniach, w 1913 roku. Razem z siostrą Asią zostały pozbawione opieki dorosłych, którzy mogliby opowiedzieć o przeszłości.
Ciężko się również było dowiedzieć czegoś od sąsiadów. Na miejscu domu, który tylko kilka dekad wcześniej należał do Biernackich, w którym żyła i zmarła babcia, wznosił się budynek przytułku Aleksandrowskiego dla nieuleczalnie chorych i inwalidów wszystkich warstw społecznych.
Dopiero w połowie lat 30. we Francji, w domu spokojnej starości ''Rosyjski dom'', Cwietajewa spotkała staruszki Biernackie, które okazały się jej ciotkami. One pokazały jej portret Marii Ledóchowskiej, na którym rozpoznała siebie. Biernackie opowiedziały poetce o polskich korzeniach, ale Cwietajewa nie zdążyła zapisać wszystkiego, czego się dowiedziała, chociaż bardzo chciała to zrobić.
Nie wiadomo dlaczego w 1914 roku od razu po wprowadzeniu się do nowego mieszkania w Borisoglebskim pierieułku Cwietajewa pisze wiersz o swojej polskiej babci. Może w domu naprzeciwko zdołała dostrzec ledwie zauważalny cień dawno zmarłej młodej kobiety z zimną, dumną twarzą, która uważnie wpatruje się w oczy swojej przyszłej wnuczki?