Pierwsze Spotkania, czyli dlaczego Żydzi przybyli do Polski (i dlaczego tu zostali)?
Dopiero w tej galerii dowiemy się, dlaczego naprawdę Żydzi przybyli do Polski. Jeden z pierwszych obiektów to mapa wędrówek Ibrahima Ibn Jakuba - żydowskiego kupca z Kordoby, który około 960 roku dotarł do Polski, a raczej jak pisał "kraju Mieszka". Jak tłumaczy prof. Hanna Zaremska, kurator tej galerii:
- Pierwsi Izraelici, którzy pojawili się w tym regionie, byli wędrownymi kupcami i przybywali z zachodniej Europy. Handlowali niewolnikami i futrami, drogocennymi tkaninami, korzeniami, a także bronią. Handel niewolnikami przynosił kolosalne zyski. Kupcy jechali z niewolnikami do Azji - w wielkim imperium islamskim było ogromne zapotrzebowanie na niewolników słowiańskich; wykorzystywano ich do celów militarnych oraz jako służbę domową, także w haremach.
Jeden z kolejnych obiektów - powiększony fragment przedstawiający drzwi Katedry Gnieźnieńskiej - przedstawia wizerunki żydowskich handlarzy niewolników ganionych przez przedstawicieli Kościoła katolickiego. To też zapowiedź ważnego wątku opowiadanej w Muzeum historii - relacji Żydzi-Kościół.
Rolę żydowskich kupców w historii osadnictwa żydowskiego w Polsce podkreśla też pierwszy oryginalny obiekt na wystawie (jednocześnie najstarszy obiekt w kolekcji Muzeum) - średniowieczny brakteat, czyli moneta wybita w Polsce przez żydowskich mincerzy z imieniem Mieszka zapisanym po hebrajsku.
W tej samej galerii dowiemy się także, dlaczego Żydzi zostali w Polsce i dlaczego zaczęli się tu intesywnie osiedlać. Polscy władcy dbali o dobre stosunki z Żydami, np. ustanawiając odpowiednie statuty. W galerii eksponowany jest najsłynniejszy i najważniejszy tego typu dokument "Statut kaliski", akt prawny nadany Żydom przez księcia kaliskiego Bolesława Pobożnego 16 sierpnia 1264 r. Zagwarantował on Żydom istnienie sądów żydowskich i osobnych sądów dla spraw, w których brali udział zarówno Żydzi, jak i chrześcijanie. Zapewniał wolność osobistą i bezpieczeństwo Żydom, swobodę wyznania, podróżowania i handlu. Postanowienia statutu potwierdzali inni królowie polscy. Przy stanowisku multimedialnym można będzie ów statut kartkować i czytać.
Galeria pokaże też, jak Żydzi wpisali się w pejzaż rodzących się polskich miast i odpowie na pytanie, dlaczego osiedlając się w Polsce zajmowali się tylko określonymi zawodami. Nie uprawiali rzemiosła, ponieważ produkcja rzemieślnicza zmonopolizowana była przez cechy, które nie dopuszczały niechrześcijan do swoich korporacji. Dla ludności żydowskiej pozostawały dwa zajęcia: handel i kredyt, czyli lichwa.
- Ten wrażliwy problem szeroko poruszamy w galerii, wykorzystując zarówno teksty chrześcijańskie, kaznodziejskie, teksty z ksiąg miejskich, jak i piśmiennictwo hebrajskie. Tłumaczymy, czym był kredyt w średniowieczu, pokazujemy sylwetkę lichwiarza, stanowisko kościoła, który dopuszczał do 10 proc. oprocentowania w skali rocznej, a wyższy procent piętnował jako grzech. Kredyt żydowski był z reguły krótkotrwały i w grę wchodziły niewielkie sumy - tłumaczy prof. Zaremska.
Galerię wyróżniają staranne ręczne malunki na ścianach, stworzone w technice przypominającej style malarstwa średniowiecznego. Galeria "Pierwsze spotkania" obejmuje najdłuższy okres historii prezentowanej na wystawie (960-1500)
Paradisus Judaeorum, czyli na czym polegała polska tolerancja?
Jedna z największych galerii wystawy, zbudowana na otwartym planie, obejmuje lata 1569-1648 określane niekiedy Złotym Wiekiem kultury polskich Żydów. Chyba największe kontrowersje od początku wzbudzała nazwa galerii - początkowo kończyła się nawet znakiem zapytania. "Paradisus Judaeorum" czy "raj dla Żydów" to w końcu formuła zaczerpnięta z paszkwilu napisanego prawdopodobnie z perspektywy katolickiego mieszczanina. Jego autor uważa, że Polska jest rajem dla Żydów i dla szlachty, natomiast piekłem dla sług i piekłem dla mieszczan. Paszkwil ten był formą krytyki stanu szlacheckiego i społeczności żydowskiej. Pokazywał, że Żydom w Rzeczpospolitej Obojga Narodów wiedzie się lepiej, i to niesłusznie lepiej.
Fenomen polskiej tolerancji, dzięki której możliwy stał się rozwój kultury polskich Żydów, to jedno z najbardziej interesujących i wciąż budzących kontrowersje zjawisk polskiej historii. Dziś często przyjmuje się, że słynna polska tolerancja miała relatywny charakter, tzn. staje się oczywista w porównaniu z prześladowaniami, jakich Żydzi doświadczali na Zachodzie Europy i przed którymi uciekali do Polski. W galerii Paradisus Judaeorum wątek ten tematyzowany jest na wiele sposobów.
Duży fragment galerii poświęcony jest nauce, rozwojowi piśmiennictwa i drukarstwa w języku hebrajskim. Na wystawie przypomniana została żydowska rodzina drukarzy - braci Heliczów, którzy w 1534 r. otworzyli w Krakowie na Kazimierzu drukarnię hebrajską, a także inna drukarnia działająca w Lublinie pod kierownictwem niemieckiego Żyda Kolonymosa Ben Mardochaja Jaffe. W tym czasie za sprawą upowszechnienia druku mogły być szerzej udostępniane komentarze rabinackie, np. wybitnego rabina krakowskiej gminy żydowskiej, rektora krakowskiej jesziwy, talmudysty i filozofa Mojżesza Isserlesa zwanego Remu. Nauka przestała być tylko dostępna dla elit.
Na wystawie przy czterech stanowiskach będzie można samemu wydrukować znak drukarski - ówczesne logo, po którym można było poznać określoną oficynę. "To ma sprawić, aby zwiedzający poczuł się jak drukarz w XVII i XVIII wieku".
Kolejny fragment tej części ekspozycji poświęconej naukowemu, intelektualnemu życiu Żydów stanowi wirtualna biblioteka i zaaranżowana czytelnia. Na ścianach wydrukowane są tytuły najważniejszych książek żydowskich. I właśnie te miejsca w galerii poświęcone drukarstwu, wirtualnej bibliotece i rabinowi Remu - mówią o bogactwie życia duchowego, intelektualnego Żydów w tamtym czasie.
Ważnym wątkiem tematycznym eksponowanym w galerii jest samorządność żydowska i podkreślenie niezwykle ważnej roli kahałów w tamtym czasie. Były one swojego rodzaju organem zarządzającym żydowskimi osadami. Powstał wówczas tzw. Sejm Czterech Ziem, czyli Waad Arba Aracot - instytucja, która regulowała życie społeczności żydowskiej na terenach całej Rzeczpospolitej.
Tę część wystawy kończy wąski korytarz, tzw. korytarz ognia, stanowiący symboliczne uobecnienie Powstania Chmielnickiego - uznawanego przez Żydów za największą katastrofę ich narodu od zburzenia Świątyni Salomona. Powstanie, które wybuchło w 1648 r. i które w Polsce kojarzymy głównie z rzezią szlachty, było w równym stopniu skierowane przeciwko Żydom, którzy przez ukraińskich chłopów utożsamiani byli z klasą posiadaczy. Wąski korytarz wypełniają obrazy wojennej pożogi okraszone cytatami z hebrajskiej kroniki powstania "Jawan Mecula" ("Głębokie bagno") Nathana Hanowera. W tym momencie możemy po raz pierwszy zobaczyć, jak dramatyczna historia na wystawie opowiadana jest także poprzez zabiegi scenograficzne i układ przestrzenny.
Miasteczko - czyli czy istnieje tradycyjne życie żydowskie?
W pierwszej chwili może się wydawać, że ta galeria prezentuje żydowskie życie w XVII i XVIII w. w jego najbardziej typowym czy nawet stereotypowym ujęciu. To jednak tylko pozory - autorzy celowo w nazwie galerii unikają stygmatyzującego określenia "sztetl" - i tak samo jest w galerii. Obok makiet składających się na typowe żydowskie miasteczko (pierwowzorem była Żółkiew) z karczmą, targiem, synagogą i przechadzającymi się mieszkańcami (którymi są komputerowo ożywione postaci wyjęte z obrazów Jean-Pierre'a Norblina), równolegle opowiadana jest historia niezwykle różnorodnych i dynamicznych zmian zachodzących wewnątrz społeczeństwie żydowskim. W tym czasie wszak tradycyjnym judaizmem wstrząsają ruchy reformatorskie jak chasydyzm, frankizm, haskala. O twórcach tych ruchów - Baal Szem Towie, Jakubie Franku, Gaonie z Wilna - możemy obejrzeć krótkie filmy.
Wystawa pokazuje dalej bliskie ekonomiczne związki Żydów i magnaterii, które bynajmniej nie ustały z powstaniu Chmielnickiego. Magnaci, którzy jeszcze przed kozackim powstaniem zachęcali Żydów do osiedlania się w niewielkich miasteczkach o charakterze handlowym na wschodnich terenach Polski, teraz, chcąc rozwinąć swoje posiadłości, czynili to tym chętniej. To właśnie na wschodnich terenach Polski, chronieni mocą przywilejów wydanych przez możnowładców, Żydzi stanowili często najliczniejszą, liczącą 40-50 proc. grupę mieszkańców miasteczek. Zarządzali majątkami szlachty, dzierżawiąc wszystko, od karczm po młyny. Największy rozkwit tych terenów przypada na panowanie Jana III Sobieskiego.
Jednocześnie ukazywane są relacje ze społeczeństwem polskim. Obserwujemy, jak społeczność żydowską widzi Kościół Katolicki - przyglądamy się wyobrażeniom związanym z popularnym fantazmatem mordu rytualnego.
Głównym elementem galerii jest jednak synagoga, którą w Muzeum reprezentuje replika dachu drewnianej synagogi z Gwoźdźca. Była ona jedną z trzech najstarszych synagog drewnianych, dla których zachowała się dokumentacja gromadzona w XIX i na początku XX wieku. Na jej podstawie tradycyjnymi metodami rzemieślniczymi dokonano rekonstrukcji budowli, dotyczy to tez niezwykle bogatych polichromii zdobiących drewniany sufit. Zrekonstruowany dach synagogi to symboliczne serce całego Muzeum - jego wystającą górną część możemy podziwiać z poziomu "0" w hall'u Muzeum.
Przez całą galerię towarzyszą zwiedzającym dwaj pamiętnikarze, "oprowadzający" po Miasteczku. Są to Ber z Bolechowa oraz Salomon Majmon. Ten drugi - XVIII-wieczny dziwny geniusz, który jako małe dziecko potrafił interpretować Talmud - sam nauczył się wielu języków, studiował filozofię Kanta, opuścił swoje rodzinne strony - okolice Nieświeża - i wyjechał do Królewca, potem Berlina i Amsterdamu. W Berlinie spisał po niemiecku swoje wspomnienia i dedykował je Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu. Jego historie z dzieciństwa i młodości na Litwie będą dla zwiedzających wystawę przewodnikiem po tamtych czasach.
Wyzwania nowoczesności, czyli skąd odjeżdżał żydowski pociąg do współczesności?
"Wyzwania nowoczesności" to największa galeria wystawy głównej (zajmuje 800 mkw. z ponad 4 tys. mkw całej powierzchni) obejmuje długi wiek XIX, i pokazuje, jak radykalnie zmienił on życie Żydów polskich.
Zasadnicze przeobrażenia w życiu polskiej społeczności żydowskiej w XIX wieku nastąpiły pod wpływem wielkich zmian geopolitycznych, prawnych, demograficznych, industrialnych - które dokonywały się już po upadku polskiej państwowości, a więc pod zaborami. Dla Żydów nowe rządy przynoszące nowe koncepcje państwa, były na pewno bardziej represyjne - z drugiej strony stały się szansą na asymilację.
Kolejne sale pokazują przemianę tradycyjnych obyczajów, m.in. na przykładzie ewolucji żydowskiego wesela i rytuałów z nim związanych: oglądamy je m.in. na obrazach Wincentego Smokowskiego "Wesele żydowskie" czy szkicach Maurycego Gottlieba.
XIX-wieczne procesy industrialne i urbanizację pokazano na przykładzie wielkich żydowskich bankierów warszawskich i finansistów: Hermana Epsteina, Leopolda Kronenberga i J.G.Blocha, którzy się przyczynili do rozwoju kolei w Królestwie Polskim.
W przestrzeni wystawy została też zaaranżowana poczekalnia i kasa kolejowa z rozkładem jazdy na Drodze Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej z października 1878 r. Z tego symbolicznego dworca odjeżdża żydowski pociąg do nowoczesności.
W tej epoce życie coraz większej części ludności żydowskiej koncentrowało się w miastach, takich jak Łódź czy Warszawa. Od połowy XIX w. kształtują się trzy nowe klasy społeczne: burżuazja, żydowski proletariat, inteligencja. W tym okresie Żydzi po raz pierwszy pojawiają się w znaczący sposób w polskim obiegu kulturowym. - Wiele miejsca poświęcamy w muzeum temu zagadnieniu: jak oni widzą swoje miejsce i jak na nich reaguje kultura polska" - podkreśla kurator tej części Marcin Wodziński. Efektowne aranżacje w galerii, np. salonu inteligencji żydowskiej czy pokazanie łódzkich fabryk są wizualnym dopełnieniem historycznej narracji.
W XIX wieku ziemie dawnej Rzeczpospolitej były wciąż największym skupiskiem Żydów, skupiskiem najbardziej twórczym w sferze kultury - tu powstawały najważniejsze zjawiska kultury Żydów świata, wykształcały się też wtedy nowe formy religijności jak np. chasydyzm.
Ta tematyka stanowi dużą część narracji w galerii. Pokazane bowiem zostało jak na ziemiach polskich powstawały nowe formy organizacji społeczności żydowskich i kompletnie nowe, oryginalne formy religijności, jak chasydyzm czy litewskie jesziwy, które, konkurencyjnie do chasydyzmu, budowały nowe sposoby edukacji, oparte bardzo mocno na studiach religijnych.
W tej części ekspozycji możemy m.in. oglądać film animowany, któremu towarzyszą czytane na głos wspomnienia o nazywanej "Matką jesziw" jesziwie wołożyńskiej, która była wzorem dla wszystkich szkół religijnych na świecie. Inna część galerii poświęcona jest chasydyzmowi i życiu na dworze cadyka.
- Zarówno haskala, jak i jesziwy czy chasydyzm stały się bardzo kreatywne kulturowo. Zwłaszcza chasydyzm był inspiracją dla wielu innych obszarów żydowskiego życia. Powstała bowiem bogata obrzędowość, charakterystyczna dla Żydów polskich i pojawiły się takie formy religijności, które nigdzie indziej nie istniały i - co ważne dla muzeum i całego przekazu historycznego - które istnieją do dziś i stanowią ważną część judaizmu, nie tylko dla chasydów, ale i dla zlaicyzowanych Żydów, dla których żydowska przeszłość jest utożsamiana z chasydyzmem - podkreśla prof. Wodziński i dodaje: Ogromna większość ludzi na całym świecie, gdy wyobraża sobie tradycyjnego Żyda, wyobraża sobie chasyda.
Twórcy galerii do opowieści o XIX w. wykorzystali też pisane przez Żydów pamiętniki.
- Żydzi pisali je dlatego, że widząc kolosalne zmiany, jakie następowały w tym okresie, odczuwali potrzebę opisywania świata, który na ich oczach przemija lub już minął. Pamiętniki w większości były pisane w języku hebrajskim, jidysz, ale też po niemiecku, rosyjsku i po polsku. Jeden z pamiętników ma właśnie tytuł "O świecie, którego już nie ma" - tłumaczy Marcin Wodziński Jest to źródło wykorzystywane w galerii, podbudowujące jej główny przekaz.
Na żydowskiej ulicy - czy międzywojnie to drugi złoty wiek kultury żydowskiej?
Jedną z najbardziej niezwykłych przestrzennie galerii na wystawie zbudowano wokół osi, jaką stanowi wizualizacja "jidisze gas", czyli żydowskiej ulicy, na której toczyło się żydowskie życie w międzywojniu. W Muzeum ma ona 20 metrów długości, 4 metry szerokości i 7 metrów wysokości - i znajduje się dokładnie w miejscu, gdzie niegdyś przebiegała ulica Zamenhofa w samym sercu warszawskiej dzielnicy żydowskiej. Inscenizacja nie przedstawia jednak żadnej konkretnej ulicy - kamienice, których fasady zostały odtworzone w muzeum (są wyświetlane jako projekcje), pochodzą z różnych miast Polski: z Wilna, Warszawy, Poznania, Krakowa.
Z ulicy możemy wejść do ciągnących się po obu stronach domów i zajrzeć za fasadę żydowskiej ulicy: po jednej stronie znajdziemy przestrzeń poświęconą żydowskiej polityce okresu międzywojennego, z całym jej bogactwem - dla większoej jasności sprowadzonej do trzech fundamentalnych opcji światopoglądowych: syjonizm, ortodoksja, socjalizm.
Po drugiej stronie ulicy zapoznamy się z niezwykle bogatą i zróżnicowaną kulturą żydowską tego czasu, w której jednak odbijają się polityczne i tożsamościowe wybory jej twórców. Mamy więc zainscenizowaną salkę przedwojennej kawiarni literackiej a la Ziemiańska, gdzie triumfy odnosili całkowicie zasymilowani autorzy kręgu Skamandra (jak Tuwim), jednocześnie obok na stoliczku znajdziemy książki polskie i jidysz, pisane przez autorów - jak Maurycy Szymel - których identyfikacja z żydowską tożsamością była o wiele silniejsza. W salce Kinoteatr zapoznamy się z kinematografią i teatrem zarówno w języku jidysz jak i polskim. Wystrój dopełniają żydowskie gazety, o których niebywałej różnorodności (polskie, hebrajskie, jidysz) i liczbie, dają pojęcie eksponowane repliki.
Górną kondygnację domów na żydowskiej ulicy zajmuje ekspozycja ukazująca, jak wyglądało życie codzienne Żydów w tym okresie. Pomysłem-zwornikiem całości jest zabranie gości muzeum w podróż po Polsce wraz z Żydowskim Towarzystwem Krajoznawczym. Trasa podróży wiedzie przez kilkanaście miejscowości, a w każdej prezentowane są inne zagadnienia. W Kolbuszowej będą to sprawy ekonomiczne, w Szczuczynie - antysemityzm, a w Działoszynie - pokazanie procesu dorastania młodego człowieka, szukającego swego miejsca na ziemi i dochodzącego do wniosku, że otaczająca rzeczywistość niezbyt mu sprzyja. Podczas odwiedzin w Nowogródku zostały natomiast przedstawione kontakty miejscowej społeczności ze środowiskami żydowskimi w USA, które dofinansowują lokalne społeczności żydowskie w Polsce.
Liczne interaktywne prezentacje pokazują fenomeny żydowskiego życia w międzywojniu, jak fenomen literacki Brunona Schulza czy prasowy w postaci "Małego Przeglądu" - gazety tworzonej przez polskojęzyczne dzieci żydowskie pod patronatem Janusza Korczaka.
Zagłada, czyli jak pokazać nieprzedstawialne?
Choć twórcy Muzeum Polin wielokrotnie podkreślali, że muzeum ma być przede wszystkim upamiętnieniem i celebracją historii żydowskiego życia w Polsce, a nie Muzeum Holokaustu, galeria poświęcona Zagładzie jest jednym z najbardziej sugestywnych i porażających momentów w prowadzonej na wystawie narracji.
W galerii "Zagłada" zwiedzający muzeum zobaczy, co się stało z narodem żydowskim - odczuje całą potworność tej zbrodni. - mówi Jacek Leociak, który razem z Barbarą Engelking opracował koncepcję tej galerii.
- Jednym z głównych założeń w sposobie opowiadania i przedstawienia w galerii "Zagłada" czasu wojny i Holokaustu jest "zawieszenie wiedzy o końcu". W tym miejscu ekspozycji historia Zagłady została pokazana tak, by widzowie, podobnie jak wtedy Żydzi, nie znali jej zakończenia - zwraca na to uwagę Jacek Leociak.
"To perspektywa ofiary, która jeszcze nie wie, co ją czeka. Podążamy tropem ofiar. Dokonujemy czegoś, czego dotychczas w żadnym muzeum Holokaustu się nie robiło - widz, który zaczyna zwiedzać naszą galerię jest w podobnej sytuacji, w jakiej były ofiary. Chodzi o stan świadomości" - mówił Leociak.
Najpierw pokazany jest wybuch wojny 1939 r., kampania wrześniowa, wejście Sowietów, klęska września, np. poprzez defiladę wojsk niemieckich odbieraną przez Adolfa Hitlera 5 października. Tam zwiedzający otrzymują informacje o dwóch okupacjach: niemieckiej i sowieckiej.
Dalsza część wystawy koncentruje się jednak na okupacji niemieckiej. Ta część galerii nazywa się "Separacja i izolacja", pokazuje bowiem, jak Niemcy przez posunięcia ustawodawcze oddzielali ludność żydowską od Polaków. Widz będzie obserwował narastające represje, prześladowania. Proces separacji kończy się izolacją, a więc wtrąceniem Żydów do gett. Ten fragment ekspozycji kończy data 16 listopada 1940 r., ponieważ wtedy zostało zamknięte getto warszawskie.
Opowieść w tej części galerii dotyczy właśnie getta warszawskiego. Jest ono pokazane - jak podkreślają autorzy galerii - znowu zgodnie z jedną z naczelnych idei w muzeum - jako "życie w cieniu śmierci", a więc przez różne aspekty życia w getcie: pomoc społeczną, służbę zdrowia, życie kulturalne, duchowe, religijne, obszary działań konspiracyjnych, kolaborację Żydów z Niemcami, policję żydowską, partie polityczne.
W sposób symboliczny zwiedzających oprowadzają po getcie Emanuel Ringelblum i Adam Czerniaków. Czerniaków, jako prezes Judenratu, reprezentuje sferę oficjalną; Ringelblum reprezentuje obszar niezależny, konspiracyjny, społeczny. Obaj pozostawili świadectwa - dzienniki. Czerniaków pisał dziennik po polsku, Ringelblum - w jidysz.
Na zwiedzających, kierujących się teraz schodami ku górze galerii, czeka - jak określają twórcy galerii - pewna przestrzenna metafora. Zwiedzający wchodzą na most - taki, jaki był nad ul. Chłodną. Most znajduje się nad tą częścią galerii, która się nazywa ul. Aryjska. Zwiedzający widzi to, co Żydzi, przemieszczający się między dużym i małym gettem. Na moment, zamiast koszmaru mieli widok innego miasta, ulicy, na której toczyło się z pozoru normalne życie.
I w tym miejscu, właśnie na ul. Aryjskiej, zaprezentowany jest cały kontekst polski; czyli opowieść m.in. o Polskim Państwie Podziemnym, o jego strukturach i instytucjach, m.in. o Żegocie, która pomagała Żydom, o terrorze wobec Polaków, o Powstaniu Warszawskim, o różnych postawach Polaków wobec Żydów - od obojętności przez pomoc, po szmalcowników. "I to jest znowu istotna nowość. Nie ma bowiem na świecie muzeum Holokaustu, które by w sposób tak głęboki pokazywało wątek Polski okupacyjnej - zaznacza Leociak.
Kolejna część ekspozycji to "Ukrywanie". Tu przedstawione są relacje między Polakami, którzy ukrywali Żydów, a ukrywającymi się; nie wszystkie historie kończą się optymistycznie. Doświadczenie ukrywania się dane było tylko niektórym. Pozostały świadectwa o sposobach przeżycia: albo na powierzchni - na fałszywych papierach, albo w piwnicach, za szafą, pod stodołami, pod chlewami.
Przechodząc z jednej części galerii do kolejnej przemierzamy ulice w getcie: Karmelicką, Ogrodową, Krochmalną, Orlą, Leszno. Ulicami tymi dochodzi się na Umschlagplatz. Zastanawia niewielki obszar, jaki poświęcono temu miejscu w galerii.
"Chodziło nam o to - mówią muzealnicy - aby oddać uczucie klaustrofobii, jakie towarzyszyło stłoczonym na tym placu tysiącom Żydów wywożonych stąd do obozów".
Osobny fragment ekspozycji poświęcony jest powstaniu w getcie; przedstawiony jest tu "Raport Stroopa", ale też reakcja ulicy warszawskiej na to, co się dzieje za murami - od "pali się getto", "tam giną nasi przyjaciele" po "Niemcy oczyszczą Polskę z Żydów"; jest też cytat z Iwaszkiewicza o karuzeli na pl. Krasińskich.
Podobnie ważnym, obszernym fragmentem ekspozycji jest podgaleria "Wschód - Zagłada Żydów polskich - Zagłada Żydów europejskich". Jest tam mowa o dwóch fazach zagłady. Pierwszej - kiedy po wybuchu wojny z Rosją, formacje niemieckie idące za wojskiem rozpoczęły masową eksterminację Żydów i komunistów na Wschodzie; najpierw do sierpnia 1941 r. rozstrzeliwując tylko mężczyzn, po sierpniu - mordując wszystkich - kobiety i dzieci. I drugą fazę, kiedy Niemcy wprowadzają nowe technologie Zagłady - masowe zagazowywanie ludzi.
W szarym cementowym zagłębieniu wyświetlany jest film o pogromie Pelury w 1941 r. - archiwalny dokument niemiecki. "Siła jego wymowy jest porażająca, dlatego eksponujemy film w ten sposób, aby nie epatować wielkim nieszczęściem pokazanym w tym dokumencie" - zaznaczają muzealnicy.
Temu świadectwu zagłady Żydów zostaje przeciwstawiony inny fragment wystawy mówiący o konferencji w Wannsee, o uruchomionej wtedy całej machinie biurokratycznej III Rzeszy w celu wprowadzenia jak najskuteczniejszych technologii unicestwiania Żydów, już nie przez rozstrzeliwanie ofiary, lecz przez gaz, i komorę. W muzeum stworzono swoisty "poczet sprawców" - zostali nazwani z imienia i nazwiska i pokazani w formie portretów z biogramami wszyscy główni uczestnicy konferencji w Wannsee.
Przedstawiona też została operacja Reinhardt, kiedy doszło do eksterminacji ludności żydowskiej na trenie Generalnej Guberni; i rozszerzenie eksterminacji na Żydów Europejskich.
W następnej części, nazwanej "Shoah" "zwiedzający - jak wskazują autorzy galerii - wie już wszystko, że dzieje się coś niewyobrażalnego". Żydzi polscy wywożeni są m.in. do Treblinki, Żydzi europejscy do Auschwitz-Birkenau. Na mapie Europy pokazano z jak różnych miejsc zwożono ludzi na Zagładę. Korytarz "Shoah" zaprowadzi widza do finału, w którym nastąpi maksymalne zbliżenie się do ofiar. W tym miejscu absolutnej zagłady, na progu komory gazowej, musimy się z ofiarami rozstać.
"Prowadząc widza przez galerię 'Zagłada' staramy się iść tropem ofiar, być solidarni z nimi. Punktem ostatnim, do którego możemy się zbliżyć, są cztery zdjęcia konspiracyjnie zrobione przemyconym aparatem przez członków Sonderkommando w Auschwitz-Birkenau; jedne z najważniejszych zdjęć Zagłady, znane na całym świecie, we wszystkich muzeach pokazywane. Najczęściej eksponowane są tam w sposób skandaliczny: powiększone, kadrowane, wyjęte z kontekstu. A przecież oryginalne zdjęcia są nieostre, przekrzywione, bo robione były spod pasiaka. Nie wolno ich wyostrzać, poprawiać photoshopem. Te zdjęcia są relikwią" - podkreśla Leociak.
W galerii te zdjęcia są wyeksponowano w miejscu, gdzie kończy się korytarz "Shoah". Na czterech niewielkich postumentach są gablotki, a w nich - fotografie. Trzeba się zbliżyć, nachylić się, aby je obejrzeć. Na niewielkich nieostrych zdjęciach po raz ostatni zobaczymy ofiary - grupę nagich kobiet idących do gazu. Tym obrazem ofiar wchodzących do komorowej gazowej kończy się przedstawiona w galerii narracja - opowieść o Zagładzie.
Zwiedzający skręcają w bok, by znaleźć się w ostatniej części tej galerii, która nazywa się "Pustka". To przestrzeń pozbawiona elementów wystawienniczych. Nic tam nie ma. To miejsce przeznaczone na refleksję.
"To kolejna nowość w stosunku do innych muzeów Holokaustu - zaznacza Leociak. - W galerii 'Czas Zagłady' nie opowiadamy o wyzwoleniu obozu, u nas nie ma happy endu, tak jak w Jerozolimie czy w Waszyngtonie. Nie ma wyzwolenia, dobrego zakończenia. O tym mówią inne galerie. A 'Zagłada' kończy się pustką".
Powojnie, czyli czy po Holokauście możliwa jest kultura żydowska w Polsce?
Ostatnia galeria wystawy przedstawia powojenne życie społeczności żydowskich w Polsce i doprowadza je do czasów nam współczesnych. Opowieść w tej części wystawy rozpoczyna się 1945, kiedy Żydzi, którzy ocaleli z Holokaustu, powracali z obozów, z miejsc ukrycia, a potem w większości emigrowali z Polski, przede wszystkim z powodu powojennych pogromów oraz antysemickiej nagonki władz PRL w 1968. Ważną datą jest rok 1989, po którym następuje odrodzenie niewielkiej, ale bardzo dynamicznej społeczności żydowskiej w Polsce, a także rok 1980 oraz "Solidarność" i reakcje na jej powstanie jak też na zmiany zachodzące w Polsce.
Inskrypcja u wejścia do galerii "Powojnie": "Skończyło się piekło, ale teraz zostałem sam, jak zresztą tysiące innych Żydów, którzy często na całej kuli ziemskiej nie mają już nikogo". Są to słowa Salomona Dolińskiego, więźnia obozów koncentracyjnych Majdanka, Auschwitz, Sachsenhausen, Oranienburga, Gusen."
W galerii ogromna płaszczyzna jednej ze ścian pokryta została ceramicznymi płytkami - a na każdej płytce odbita jest karta rejestracyjna Centralnego Komitetu Żydów w Polsce. Żydzi rejestrujący się w komitecie przybywali z ukrycia, z obozów, ze Związku Radzieckiego. Puste płytki natomiast symbolizują tych, którzy się nie zarejestrowali w żadnym komitecie; było ich ok. 10 proc.
Galeria ma swoje jasne, np.odbudowa życia w zniszczonym kraju, i ciemne miejsca, jak opisy pogromów w 1945 r. w Kielcach, Rabce, Radomiu, Krakowie. Za najtrudniejszą do pokazania na wystawie była - według Antony'ego Polonsky'ego, głównego historyka muzeum - sprawa tzw. żydokomuny i wkładu ludzi pochodzenia żydowskiego w budowę totalitarnego komunizmu w powojennej Polsce.
Były też próby odnajdywania się w powojennym świecie. Najczęściej udawało się to w sferze kultury, sztuki - przykładem tego są prezentowane w galerii sylwetki rzeźbiarki Aliny Szapocznikow i malarza Artura Nacht-Samborskiego, wybitnych artystów pochodzenia żydowskiego.
Wskazywał też na to liczny udział młodzieży żydowskiej w V Światowym Festiwalu Młodzieży w 1955 r. Przyszedł jednak rok 1968. Nastroje wrogie Żydom pojawiły się w kręgach partyjnych, wojskowych i milicyjnych. Wydarzenia te wywołały fale przymusowych emigracji z Polski osób pochodzenia żydowskiego, wśród nich naukowców i ludzi kultury. Wskutek kampanii antysemickiej w latach 1968-1972 opuściło Polskę 15-20 tys. osób. W galerii te wydarzenia pokazane zostały z jednej strony poprzez instalację - ścianę megafonów, przemówienie Gomułki, z drugiej przez wyjazdy i pożegnania na warszawskim Dworcu Gdańskim, a potem relacje i wspomnienia - już z emigracji.
Pierwotnie - jak mówią muzealnicy - rok 1968 r. miał być finałem narracji historycznej w galerii "Powojnie" - Ale nastały lata 80. i Solidarność, a potem okres stanu wojennego. W 1987 r. Jan Błoński publikuje w "Tygodniku Powszechnym" artykuł pt. "Biedni Polacy patrzą na getto", który odegrał wielką rolę w historii dialogu polsko-żydowskiego. W 1988 r. Lech Wałęsa w liście do Marka Edelmana pisze: "Powstanie żydowskich bojowników było najbardziej polskim ze wszystkich polskich powstań". Oba teksty eksponowane są w galerii. Jest też prezentowany film Mariana Marzyńskiego, emigranta z 1969 r., który odwiedził Polskę w 1980 r. i nakręcił dokument, w którym oddał swoją fascynację Solidarnością i zmianami w Polsce.
I to już koniec galerii "Powojnie" zamykającej wystawę stałą. Wychodzących z galerii "żegna" jeszcze ekran z wyświetlającymi się nań pytaniami: "Czy zawsze wiedziałeś, że jesteś Żydem?", "Kiedy dowiedziałeś się, że jesteś Żydem?", "Czy jest przyszłość dla Żydów w Polsce?".
Wystawa stała w Muzeum Polin zostanie oficjalnie otwarta 28 października 2014. Przez kolejne dwa dni będzie dostępna dla wszystkich zwiedzających, którzy wcześniej zarejestrują się w internecie. Inauguracji towarzyszy szereg wydarzeń, m.in. koncerty i warsztaty. Zobacz program
Źródło: materiały Muzeum Polin, PAP, opr. mg, 23.10.2014