1. Człowiek, który uścisnął dłoń Myszce Miki – Leopold Stokowski
Nagrodzony w: 1942 r.
Nagrodzony za: stworzenie nowej formy muzycznego obrazu w filmie Walta Disneya "Fantazja", a przez to rozszerzenie pola działania filmu jako rozrywki i formy sztuki.
Znany także z: utrzymywania, że jest w 100% narodowości polskiej, choć było inaczej.
Leopold Stokowski jest bez wątpienia najsławniejszą osobą z naszej oscarowej piątki. Był znakomitym dyrygentem, twórcą innowacyjnych metod nagrywania muzyki orkiestrowej oraz showmanem – tak ekspresyjnym i barwnym, że dziś nazwalibyśmy go celebrytą.
"Fantazja", przy której Stokowski współpracował z zespołem Walta Disneya, nie radziła sobie najlepiej w pierwszych miesiącach po premierze. To dzieło nietypowe, dziś nazwalibyśmy je teledyskiem: zbiór animowanych historii ilustrujących kilka z największych dzieł muzyki klasycznej. Recenzje były miażdżące, film uznano za naiwny, kiczowaty i banalny w zestawieniu z użytymi jako ścieżka dźwiękowa dziełami muzyki klasycznej. Miał być hitem, stał się spektakularną klapą. Honorowa statuetka była więc czymś w rodzaju nagrody pocieszenia. Dopiero w latach 70. "Fantazja" zajęła miejsce wśród kinowych klasyków.
Przekucie porażki w zwycięstwo to poniekąd specjalność Stokowskiego, mistrza w kreowaniu artystycznego wizerunku. Jego popisowym numerem było demonstracyjne zrzucanie nut na podłogę, kiedy chciał pokazać, że nie potrzebuje partytury do dyrygowania. Lubił też podkreślać swój status przybysza z innego świata.
Tymczasem Stokowski był Polakiem tylko w połowie. Urodził się w Anglii i nie znał w ogóle języka polskiego, a do Ameryki wyemigrował w wieku 23 lat, więc całe swoje życie przeżył w krajach anglojęzycznych. A jednak za namową żony postanowił grać rolę obcego, który nie rozumie amerykańskiego świata. Chętnie snuł opowieści o swoim szlacheckim pochodzeniu (choć jego ojciec nie był szlachcicem) – polskim lub francuskim (choć żadne z rodziców nie miało korzeni francuskich) i celowo popełniał błędy w języku angielskim. W wywiadach demonstracyjnie szukał poprawnej formy wyrazu w języku, który rzekomo był dla niego obcy: "w Deutschl... ahh... w Niemczech...".
Jak pisze Larry Huffman, Stokowski z upodobaniem tworzył własne adaptacje nieanglojęzycznych terminów, jak np. "fagottist" na określenie fagocisty, czerpiąc z jęz. niemieckiego (fagott), włoskiego (fagotto) lub francuskiego (fagotte), zamiast posługiwać się angielskim określeniem bassoon musician. Podczas dyrygowania do fagocisty zwracał się per „fagot” [w jęz. angielskim to slangowe określenie homoseksualisty – przyp. tłum.] Przez bez mała 60 lat uporczywie akcentował drugą sylabę słowa orchestra - zamiast pierwszej, jak to jest przyjęte w angielskim.
2. Człowiek, który napisał więcej hitów niż Pharell Williams – Bronislau Kaper
Nagrodzony w: 1954 r.
Nagrodzony za: najlepszą muzykę filmową – do filmu "Lily".
Znany także jako: przyjaciel Tomasza Manna.
Bronislau Kaper – który przestał być Bronisławem dzięki pomyłce urzędnika ds. imigracji – był hollywoodzką szychą przez duże S. W latach 40. i 50. był nie tylko jednym z dwóch najlepszych kompozytorów wytwórni Metro Goldwyn Mayer, ale także prominentnym członkiem wspólnoty uchodźców z Europy Środkowej, do której należały takie osobistości jak: Arnold Schoenberg, Max Reinhardt, Bertold Brecht czy Tomasz Mann.
Ponieważ Bronislau Kaper był ulubieńcem Herberta Stotharta, szarej eminencji działu muzycznego wytwórni MGM, co ważniejsze zlecenia trafiały albo do Węgra Miklósa Rózsy, albo właśnie do Kapera. Tandem ten zdołał napisać partytury do ponad 100 filmów, był 16 razy nominowany do Oscara (12 razy Rózsa, 4 razy Kaper) i zdobył 4 statuetki (odpowiednio – 3 i 1). Ani wcześniej, ani później żadnej wytwórni filmowej nie udało się w takim stopniu zdominować tej kategorii.
Lista hitów napisanych przez Kapera jest długa: są na niej jazzowe standardy, jak "On a Green Dolphin Street" czy "Invitation" (które każdy adept jazzu musi znać na pamięć), broadwayowskie piosenki, jak "You Are All I Need", liczne przeboje filmowe: "San Francisco" (śpiewane przez Judy Garland), nagrodzona Oscarem piosenka z filmu "Lily" – "Hi LiLi Hi Lo", nominowana do Oscara pieśń miłosna z filmu "Bunt na Bounty" pt. "Follow Me" oraz słynna ścieżka dźwiękowa do filmu "The Chocolate Soldier".
Nat King Cole śpiewa "Hi-Lili-hi-lo", 1963
Bronislau Kaper był również znany ze swojej szczodrości i chęci pomocy Polakom przybywającym do Hollywood. Między innymi był jednym z pierwszych ludzi z branży filmowej, którzy pomogli Romanowi Polańskiemu, przyszłemu laureatowi Oscara, stanąć na nogach po przybyciu do Ameryki.
3. Człowiek, który wynalazł przenośny rejestrator dźwięku – Stefan Kudelski
Nagrodzony w: 1968, 1977 i 1978 r.
Nagrodzony za: projekt urządzenia Nagra, nagroda za osiągnięcia naukowo – techniczne.
Znany także jako: producent urządzeń podsłuchowych dla CIA.
"Choć niewiele osób spoza środowiska filmowego czy radiowego kojarzy nazwisko Stefana Kudelskiego, faktem jest, że jego Nagra (nazwa jak najbardziej zaczerpnięta z ojczystego języka) zrewolucjonizowała rejestrację dźwięku dla radia, telewizji i filmu" - April Fehling, NPR
Urodzony w 1929 roku w Warszawie, w rodzinie z inżynierskimi tradycjami Stefan Kudelski wynalazł sprzęt nagrywający, powszechnie używany w produkcji filmów i programów telewizyjnych od lat 60. aż po 90.
Nagra była na tyle technicznie zaawansowana, że CIA i NASA zwróciły się do Kudelskiego z prośbą o stworzenie kilku urządzeń na ich własny użytek. Szczegóły dotyczące tej współpracy są tajne. Wiadomo natomiast, że szwajcarski badacz i odkrywca Jacques Piccard zabrał Nagrę na pokład łodzi podwodnej, gdy zanurzał się na głębokość niemal 38.000 stóp pod powierzchnię Pacyfiku. Nagrywał na niej swoje komentarze.
4. Człowiek, którego aresztowano 15 minut po przyznaniu mu Oscara – Zbigniew Rybczyński
Nagrodzony w: 1984 r.
Nagrodzony za: "Tango", najlepszy krótkometrażowy film animowany.
Znany również jako: autor wideoklipów do takich utworów jak: "Imagine" Johna Lennona, "The Original Warapper" Lou Reeda, "Sign of the Times" Grandmastera Flasha.
"Tango" Zbigniewa Rybczyńskiego na początku lat 80. uznane zostało za niezwykle innowacyjne. I nawet jeśli jako animacja dziś już nieco trąci myszką, wciąż broni się w swojej warstwie symbolicznej. Na przekór tradycji przedstawiania czasu w sposób linearny, Rybczyński postanowił nałożyć powtarzające się aktywności różnych ludzi na obraz jednego mieszkania.
"W pustym pokoju pojawiają się jedna po drugiej postaci, które wykonują swoje codzienne zajęcia. W momencie kulminacyjnym 26 postaci współtworzy coś w rodzaju baletu lub pantomimy, której akompaniamentem jest tango. Całość robi mocne wrażenie, choć film oparty jest na prostym zamyśle i zrealizowany został przy ograniczonej ilości środków" – pisał Daniel Szczechura we francuskim magazynie "Banc-Titre" w 1981 r.
Czemu Rybczyński dał się aresztować w noc swojego największego triumfu? W 1983 r. twórca "Tanga" nie mówił po angielsku. Po nieco chaotycznej, tłumaczonej na żywo mowie dziękczynnej poproszony został o udział w serii konferencji prasowych za kulisami. Pośród ogólnego rozgardiaszu i nieustannej gadaniny w języku, którego nie rozumiał, Rybczyński poczuł desperacką potrzebę zapalenia papierosa. Nie zdawał sobie sprawy, że akurat w tym dniu ochronę i FBI postawiono w stan najwyższej gotowości, bo CIA ostrzegało przed atakiem terrorystycznym.
Przy próbie powrotu z papierosa Rybczyński miał pecha zapuścić się w jeden z niewłaściwych korytarzy.
"Wszedłem i w tym momencie ośmiu "przemiłych kelnerów" rzuciło się na mnie i obezwładniło w bardzo fachowy sposób. Wykręcili mi ręce do tyłu i podnieśli do góry – strasznie bolesna sytuacja (…). Na dodatek nie mówiłem po angielsku. Byłem w stanie wydukać, zresztą niepoprawnie, że "I have Oscar" (…), ale nie wywołało to u nich żadnego wrażenia. (…) kopnąłem dwóch z tych panów w bolesne części ciała. Spowodowałem tylko zwiększenie liczby ochroniarzy. Założyli mi kajdanki i sprowadzili na dół, na podziemny parking, gdzie stał cały szereg wozów policyjnych. Wszyscy ci agenci niemal rzucili mnie na ziemię (…), wyjęli broń, wycelowali, a każdy z nich "przypieczętował" mnie swoją nogą. Od stóp do głowy byłem pokryty butami. (…) i znalazłem się niespodziewanie w więzieniu Los Angeles County".
Kiedy następnego dnia policja zorientowała się, co się stało, Rybczyński został natychmiast zwolniony. Przykry incydent sprawił jednak, że spośród wszystkich laureatów Oscara w 1983 r. o twórcy "Tanga" mówiło się najwięcej.
5. Człowiek, który przegrał z Sauronem (choć powinien był wygrać) – Sławomir Idziak
Nominowany w: 2001 r.
Nominowany za: zdjęcia do filmu "Helikopter w ogniu".
Znany także jako: autor zdjęć do filmu "Harry Potter i Zakon Feniksa".
Czasem, by dostać Oscara, potrzeba czegoś więcej, niż rewolucyjnego arcydzieła. Sławomir Idziak, współpracujący z reżyserem Ridleyem Scottem na planie "Helikoptera w ogniu", stworzył nie tylko jedną z najbardziej oszałamiających i spektakularnych sekwencji w historii kina, ale także odwrócił sposób, w jaki używano w filmie koloru i światła.
Idziak i Scott zaczęli pracę od naszkicowania osi czasu, uwzględniającej tylko jedną współrzędną – kolor. Ciepłych barw i pełnego światła słonecznego użyli w scenach najbrutalniejszej akcji, chłodna kolorystyka i ciemniejsze oświetlenie pojawiały się, gdy bohaterowie byli bezpieczni. To odwrócenie sposobu, w jaki ludzie postrzegają rzeczywistość, uczyniło z "Helikoptera w ogniu" niezapomniane widowisko.
Na swoje nieszczęście "Helikopter w ogniu" miał premierę w tym samym roku, co największa produkcja kinowa w dotychczasowej historii – monumentalny "Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia". Ów kinowy lewiatan nominowany był 13 razy i zgarnął 4 Oscary, w tym za najlepsze zdjęcia. Oko Saurona odniosło zwycięstwo nad wspaniałym dramatem wojennym, jednak fenomenalna robota Idziaka zapewniła mu nominacje zarówno do Nagród Akademii, jak i nagród BAFTA, a także zaproszenia do pracy nad innymi prestiżowymi produkcjami hollywoodzkimi: dramatem kostiumowym "Król Artur" (2004) i klasykiem fantasy "Harry Potter i Zakon Feniksa" (2007).
Autor: Wojciech Oleksiak, 10 lutego 2015 r., tłumaczenie: Szymon Majchrowski.
Źródła: stokowski.org, Wojciech Wendland "W 89 dni dookoła świata", Bartosz Michalak "Polskie Oskary", http://www.outside-hollywood.com/, NPR.