Najpiękniejsze kostiumy z najgłośniejszych spektakli operowych ostatnich można też oglądać na wystawie "Opera Haute Couture" w warszawskiej Galerii Opera.
Tristan ubiera się u Zienia
Wydobywają zwiewność, delikatność, ulotność, podkreślają treść i pomagają w tańcu. - A podpowiedzi zawsze kryją się w scenariuszu - mówi Maciej Zień w wywiadzie dla Polskiego Radia i przyznaje, że w pracy nad baletowymi i operowymi kostiumami ważne jest przede wszystkim znalezienie wspólnego języka z reżyserem. - W pracowni teatralnej nie ma rzeczy niemożliwych, to spełnienie marzeń każdego projektanta - dodaje kreator gwiazd, który znany jest także ze swojego zamiłowania do teatru.
Zaprojektował już kostiumy do takich spektakli teatralnych, jak "Chicago" , "Łóżko pełne cudzoziemców", "Biznes" , "One" czy do "Krawca" , do którego inspiracji szukał m.in. w baroku i na paryskich wystawach prezentujących znakomite kolekcje od lat 40. XX wieku do czasów współczesnych, sporo czasu spędził też w bilbiotece przy Luwrze specjalizującej się w historii mody. W 2009 roku związał się z Operą Narodową, dla której stworzył kostiumy do spektaklu baletowego "Tristan" we współczesnej interpretacji Krzysztofa Pastora.
Przywodzą na myśl świat średniowiecznych opowieści, liryczne szaro-beżowo-białe stroje gdzieniegdzie dopełniają elementy ciężkiego uzbrojenia, pojawia się także podkreślająca charakter poszczególnych postaci krwista czerwień. Maciej Zień jest także autorem kostiumów do baletu "Kurt Weill" także w choreografii dyrektora Polskiego Baletu Narodowego. Fotograficzna próbka na zdjęciu poniżej.
Joanna Klimas kontra Puszkin
Romans warszawskiej Opery Narodowej ze światem mody rozpoczął się w kwietniu 2002 roku, kiedy Mariusz Treliński zaprosił znaną projektantkę Joannę Klimas do współpracy przy "Onieginie" Piotra Czajkowskiego. Dla konserwatywnej operowej widowni to był szok, dla artystki zupełna nowość:
Tworząc kolekcję, projektant jest bogiem. Tworząc kostiumy, musi liczyć się z wizją reżysera i kaprysami gwiazd. Słowem - pójść na kompromis. Tego nikt, kto robi sztukę, nie lubi. "W teatrze to normalne, że przychodzi reżyser i mówi: »Źle, zrobimy inaczej«. Ale dla mnie to był szok. Wszystko trzeba było podporządkować wizji Króla Słońce, Mariusza Trelińskiego. Podczas prac nad pokazem mody to projektant decyduje o wszystkim, nawet jeśli oprawą zajmuje się reżyser. Tu role są odwrócone
– opowiadała Klimas portalowi onet.pl
Wyszło oszałamiająco. Powstały geometryczne, głównie czarno-białe kostiumy, minimalistyczne i piękne. Oko widza przykuwała też fuksjowa suknia z imponująco długim trenem. Tomasz Cyz na łamach Tygodnika Powszechnego relacjonował:
(...) Olśniewające, dynamiczne i unieruchamiające zarazem. Obraz skupia poprzez swoją intensywność; zatrzymany, nie "schodzi w cień", przebijając warstwę dźwięku, rozpraszając uwagę. Zaczynamy podziwiać samą jego konstrukcję i piękno (genialny pokaz mody podczas poloneza otwierającego III akt!). A obraz, niby to wyprowadzony z muzyki i zdarzenia, staje się im prawie obcy. Czasem jest też kiczowaty – nieświadomie (intensywna czerwień podkreślająca siłę uczucia Tatiany) czy świadomie (tort jako kielich kwiatu z wylatującą z niego tancerką-pszczółką podczas kupletów Triqueta). Pozwala to jeszcze silniej podkreślić sztuczność i "campowość" opery jako gatunku; umowność i konwencja, jako synonimy martwoty, stają się trampoliną, od której można się odbić.