Kadr z filmu "Ojciec i syn" Pawła Łozińskiego, fot. Krakowski Festiwal Filmowy.
"Ojciec i syn" Pawła Łozińskiego to opowieść o podróży, która nigdy się nie kończy. O relacji ojca i syna -bardzo sobie bliskich, a jednocześnie zupełnie odległych. O miłości, która rani, bo nie potrafi inaczej.
Najpierw był film Pawła, młodszego z duetu dokumentalistów. Kiedy po powrocie ze wspólnej podróży zmontował swój film – "Ojca i syna", Marcel Łoziński przemontował całość, tworząc drugi dokument "Ojca i syna w podróży" – obraz bliźniaczo podobny, a zarazem zupełnie różny. Stworzyli dwa wielkie filmy, choć każdy z nich jest wielki inaczej.
Miłość z cierniami
Podczas 53. Krakowskiego Festiwalu Filmowego najpierw pokazano film Marcela Łozińskiego. Drugą wersję wspólnego filmu. Piękny, poruszający obraz o ojcowskiej miłości. Po obejrzeniu dokumentu młodszego z twórców wiadomo, że "Ojciec i syn w podróży" nie był do końca prawdziwy. Marcel Łoziński wygładził krawędzie, rozgrzeszał sam siebie z nadzieją, że znajdzie usprawiedliwienie dla swoich dawnych ojcowskich "win".
Film syna jest bardziej bezwzględny. Paweł Łoziński stawia pytania o swoją przeszłość i rany, które zadał mu ukochany człowiek. O nieodpowiedzialność ojca, manipulacje, rozczarowania. Na te pytania nie ma dobrych odpowiedzi. Jest rozpaczliwa próba wytłumaczenia siebie i wzajemnej relacji.
"Mam nadzieję, że wrócimy w takim samym stanie, w jakim wyjeżdżamy" – rzuca w pierwszej scenie Paweł Łoziński. Wrócili podzieleni. Z rozdrapanymi ranami, słowami zawieszonymi w powietrzu.
Wydawać by się mogło, że z dwóch tak bardzo różnych filmów, tylko jeden może być prawdziwy. Prawdziwe są jednak oba, każdy na swój sposób. "Ojciec i syn w podróży" to opowieść o głębokich uczuciach, a nie biograficznych faktach – miłosne wyznanie ojca, może trochę przeprosiny. "Ojciec i syn" jest zaś opowieścią o miłości, która rani, bo nie potrafi inaczej. Ani przez sekundę nie mamy wątpliwości, że obaj bohaterowie bardzo się kochają. Jednocześnie nie potrafią wzajemnie się nie ranić. "Życie, drogi panie" – mówi w jednej ze scen Łoziński senior, a jego słowa mogłyby puentować niemal każdą sekwencję obu filmów.
Ale "Ojciec i syn" nie jest stekiem wyrzutów, ale dojrzałym spojrzeniem na własne życie, w którym ból jest nieodłącznym elementem miłości. Rany, które wzajemnie zadają sobie bohaterowie, nie unieważniają przecież ich uczuć. Ale też ciepłe słowa nie potrafią znieczulić poranionych serc. Tak wygląda prawda, mało efektowna, ale bardzo uniwersalna.
Zranieni
Ten film to powrót do dzieciństwa. Paweł, filmowiec po czterdziestce, znajduje tam źródło swoich niepokojów. Wspomina brak bezpieczeństwa, rozwód rodziców, nieodpowiedzialność ojca. "To był eksperyment, moim zdaniem nie do końca udany, i staram się go nie powtarzać" – mówi o swoim wychowaniu. W tych wycieczkach do dzieciństwa pełno jest zadawnionych krzywd i poczucia niemocy. Z drugiej strony siedzi ojciec. Mówi o dzieciństwie częściowo spędzonym w sierocińcach, o trudnej relacji z matką, braku czułości, o śmierci rodziców. Szuka usprawiedliwienia dla swoich błędów, ale też pyta o rodzicielskie sukcesy.
Kluczowa jest jedna z ostatnich scen. Pojawia się zresztą w obu filmach. Najpierw na starym zdjęciu widzimy Marcela Łozińskiego stojącego na głowie na nadmorskiej plaży, obok stoi Paweł – kilkuletni chłopiec, który próbuje pomagać ojcu w utrzymaniu równowagi. Następuje cięcie. Dziś siedemdziesięciotrzyletni Marcel nie jest już w stanie wykonać podobnego ćwiczenia. Na głowie staje czterdziestoparoletni Paweł. Ojciec podbiega i stara się podeprzeć syna, nieudolnie odtwarzając starą fotografię. Dowcipna scena nabiera tu symbolicznej wagi. Ojciec, który przez lata w trudnych momentach swojego życia znajdował oparcie w dorosłym synu, dziś próbuje być jego podporą. Ale pewnych rzeczy nie da się powtórzyć. Tak po prostu.
Oglądane razem filmy Łozińskich składają się na uniwersalną historię o miłości rodziców i dzieci, o bólu przekazywanym z pokolenia na pokolenie. Ale to też opowieść o filmie. "Ojciec i syn" oraz "Ojciec i syn w podróży" pokazują, jak wielka jest siła kina zdolnego opowiadać zupełnie różne historie za pomocą tych samych scen. Zwykłe przestawienie sekwencji, kilka zmienionych scen sprawia, że z niemal identycznych kadrów wyłania się inna narracja.
Eksperyment Łozińskich od dawna elektryzował. Jeszcze przed festiwalową premierą wielu czekało na filmowe autoportrety znakomitych reżerów. Dokumenty Marcela i Pawła Łozińskich nie rozczarowały. Oba są bez wątpienia filmami wybitnymi. Choć dziś "Ojciec i syn" wydaje się nieco prawdziwszy.
- Reżyseria: Paweł Łoziński, Scenariusz i zdjęcia: Paweł Łoziński, Marcel Łoziński, Montaż: Przemysław Chruścielewski, Dorota Wardęszkiewicz. Polska 2013.
Bartosz Staszczyszyn, 31.05.2013