[Urszula Kozioł: Supliki. Wydawnictwo Literackie, Kraków 2005, s. 72.]
Lament i pieśń pochwalna, skarga i afirmacja - w najnowszym tomiku poetyckim Urszuli Kozioł brzmią mocno oba głosy. Pierwszy, wyeksponowany w tytule książki, rozlega się jednak wyraźniej, nadaje ton całości i odsyła do tradycji dzisiaj już zapomnianej.
Suplikami (od łacińskiego supplico - błagam) nazywano niegdyś prośby, zwykle pisemne, o charakterze petycji bądź skargi. Określenie anonsujące nowe wiersze poetki budzi też inne skojarzenia: z publicznymi błaganiami i modłami, które wprowadzano w obręb przemówienia (supplicatio) oraz ze starą pieśnią kościelną, zaczynającą się od słów "Święty Boże, święty mocny...". Obie wypowiedzi kierowane były do sił nadprzyrodzonych. Ów adres w wierszach Kozioł zdaje się istotny:
dlaczego umieramy, na boga
cóż to za niedorzeczność
czemu tak niedorzecznie przychodzimy na świat
niedorzecznie rozmnażamy się
zadomawiamy się
Najważniejsze z pytań zbiorku dotyczą zdarzenia, które ująć można jako "skandal starości", "skandal umierania" czy inaczej - jako konsekwencję "gafy", którą jest "przychodzenie na świat bez szczególnego powodu" (Wyrywki I). Poetyckie supliki to w gruncie rzeczy wyraz zadziwienia niepojętym porządkiem istnienia, niezrozumiałą logiką egzystencji; a wypowiada je osoba, która doświadcza trudnej starości i staje przed nieuniknioną perspektywą śmierci.
Niebo "szturmowane" suplikami (Wieczny Syzyf) nie daje się zdobyć, zdesperowanemu penitentowi odpowiada uparte milczenie. "Bóg - jeśli jest - doprawdy nie zna umiaru w zadawaniu nam bólu" - przeczytać można w Małym traktacie o Bożych niesprawiedliwościach. Ten, który niegdyś hojnie szafował darami, teraz rani ciosami nieszczęść i upokorzeń. "Czy to na pewno on, ten sam, zesłał nam kiedyś śpiewającego ptaka, perłę i gwiazdę [...] Nie wierzę".
"Niewiara" poetki ma podłoże egzystencjalne; wyraża się w "procesie" wytaczanym Stwórcy i w zdziwieniu na miarę Rilkeańskiego "co zrobisz, gdy ja umrę, Panie?"; w wersji Kozioł: "pośpiesz / się Boże / przecież / chyba potrzebujesz mnie żeby zaistnieć" (Wygaszanie). To samo źródło zasila refleksję tanatyczną. O śmierci mówi się tu w nawiązaniu do Heideggerowskiej metafory życia - "iskry pomiędzy dwoma ciemnościami", jako o wygasaniu, zanikaniu, także jako o osuwaniu się w ciemność, pustkę, nicość. Równie silne jest oddziaływanie postawy buntu, wziętej z Mitu Syzyfa Camusa. Mimo że świat "wyślizguje [...] się z rąk" +++ (miecz Damoklesa...), "wieczny Syzyf", jak nazywa siebie poetka, niestrudzenie podejmuje wysiłek istnienia, niezmordowanie pcha w górę "głaz wiersza" (Wieczny Syzyf).
Cytowany wcześniej Mały traktat... jest jednym z sześciu "traktatów" i "traktacików" osnutych wokół dolegliwości wieku późnego. Poetka drobiazgowo (i wierszem, i prozą), rejestruje "gerontologiczne" przypadłości ciała oraz ducha, a przy tym sposobi się na "powrót do niebytu" +++ (dajesz mi różę...). Ów wątek, zapowiedziany otwierającym tomik utworem o "starym Trembeckim" (W barwach amaro), wpisuje Supliki w konwencję "gestów pożegnania" podejmowaną przez "starych poetów". Kozioł, podobnie jak Tadeusz Różewicz, skarży się na "utraconą łaskę wiary że jest / który jest" (Wyrywki 5), jak Zbigniew Herbert mówi o "urwanych wątkach", jak Jarosław Marek Rymkiewicz sięga po okulary (Igły snów)... Nazwiska i analogie można by mnożyć; ważniejsze jest jednak to, co wyróżnia jej senilną refleksję. Przede wszystkim - większa dosadność w opisie somatycznych stanów; bardziej konkretne doznanie "tu i teraz"; szczególny rodzaj przekory, który objawia się choćby w takiej oto próbce "czarnego humoru": "nie chcę być dobrze ułożona / starczy że dobrze ułożona / zdążę być w trumnie" (Zamiast wiersza). Jak się wydaje, kobiecy poeta emeritus mocniej trzyma się ziemi, trudniej mu wyrzec się urody świata. "Odchodzeniu" przeczy tu zresztą umieranie inne - z zachwytu i oczarowania:
Odurzona światłem tego świata
odchodzę
odurzona cieniem tego światła
odchodzę
ugodzona grotem miłości
odchodzę odchodzę odchodzę
W kontrastowym splocie "odejścia" i afirmacji intensyfikują się oba doznania: śmierci i istnienia. Niewspółmierność (innego typu) dostrzec można również w sferze stylistyki - w dysonansowym zestawieniu "śmiertelnej" powagi i żartu, kolokwializmu i mowy wysokiej. Uderza współistnienie takich choćby poetyckich rekwizytów, jak "żłób do ćpania pomyj" (W barwach amaro) i róża - "gloriosa / meravigliosa / misteriosa / rosa" +++ (gloriosa...).
Róża to znak szczególny, który w autorce Suplik pozwala rozpoznać "ja" wcześniejszych wierszy. Nie tylko róża, w najnowszym tomiku powracają niemal wszystkie charakterystyczne dla Kozioł motywy i tematy. Pojawia się tu - dominujący - wątek metapoetycki, motywy snu i baśni, temat miłosny; także znani bohaterowie: Ariadna, Syzyf, Fernando Pessoa. Supliki trudno byłoby jednak nazwać testamentarnym pożegnaniem. Nie ma w nich rachunku zysków i strat; powrotami do przeszłości rządzi nie retrospekcja, lecz recens - minione, błyszczy na ciemnym niebie jak ogon komety. Rzec można, że najnowszy tomik to swoisty akord obejmujący całą twórczość Kozioł, wydobywający nowe brzmienia z wcześniejszych treści. Katalizatorem jest śmierć, która wytrąca z życiowych kolein, wprowadza nowe napięcia w poetycką mowę. Weźmy Pestki deszczu. Cykl migawek lirycznych, pojawiających się w każdym kolejnym zbiorku, teraz zastąpiony zostaje "wyrywkami", a nazwa ta sugeruje tyleż fragmentaryczność, ułamkowość świata, co konieczność wyrywania-wydzierania rzeczywistości "chwil lirycznych". Podobnie nurt lamentacyjny, w którym wypowiedź poetycka autorki Żalnika od początku osiąga najwyższe rejestry (wystarczy przypomnieć takie utwory, jak Larum czy Skarga Safony), nabiera tutaj innych, ciemnych znaczeń. Dawna Safona, Ariadna, Szeherezada (ta ostatnia w debiutanckim tomiku pragnęła choćby "o jeden dzień przedłużyć życie" (Tysiąc i jedna noc), teraz z determinacją tka materię słowa:
Supełki węzełki supliki
paciorki koronki mod-
liszki
Przędza słowa-wiersza nie jest nicią Ariadny; plącze się, pętli, zapętla. Litanijne zaśpiewy, słowa-paciorki, słowa-koronki nie układają się w modlitwę. W cytowanym fragmencie człon dopełniający, powstały przez rozbicie wyrazu "modliszki", ilustruje efekt zawiedzionego oczekiwania. Ciąg asocjacyjny, który domaga się dopełnienia wyrazem "modlitwy", wybrzmiewa przewrotnie - zoologiczną metaforą "słów-modliszek", "słów-liszek", zwodzących, zawodnych.
W późnych wierszach Kozioł, poetki, która z upodobaniem sięga do tradycji, która bawi się słowami, pole gry poszerza się o wyrazy obce - barbaryzmy, wzięte z języka włoskiego, francuskiego, łaciny. Tak np. w tytułowych Suplikach topos wiecznego trwania żartobliwie transponowany zostaje w modlitwę o "przeistoczenie". W parareligijnym misterium uczestniczy ciąg łacińskich nazw własnych, a brzmienie zamykającej frazy przedrzeźnia modlitewne "amen":
[...] Nim odpomną mnie anieli
złożę biel swą w muszli bieli
niechże skrzydeł mi udzieli
Pholadidae cyrtopleura
Panopea glycymeris
zrzeknę swego się imienia
dostąpię przeistoczenia
amin amin amin
Charakterystyczna dla autorki Suplik powracalność wzorca, opartego na wyrazistym konturze intonacyjnym i rymie, stwarza efekt śpiewności. Rytmiczne porządki, tak jak muzyczne nawiązania do kompozycji ronda (Bezsenność, Lizbona II) czy scherza (Scherzo), zdają się pełnić tu rolę tę samą, co śpiew, o którym Heidegger (w eseju "Cóż po poecie") pisał, że "święci nienaruszalność kuli bycia". Wiersze Kozioł odnotowują także inne akty niezgody: baśniowym zaklęciem powstrzymać "czas marny", "chwalbą przebłagać nieunikniony bieg rzeczy" +++ (dajesz mi różę...), uśmiercić śmierć, napinając "cięciwę tej strofy" (Wyrywki 5)... Być może te wysiłki i towarzysząca im niemożność (a "Jedynie w możeniu kołacze się jeszcze iskierka nadziei", jak głosi Traktacik o możeniu) czyni Supliki jednym z najbardziej przejmujących poetyckich pożegnań i "najciemniejszym" spośród tomików poetki.
"Dlaczego cię nie znajduję?" Oto niewiadoma, która powraca w ostatnim wierszu; jedno z tych pytań, na które nie ma odpowiedzi. Urszula Kozioł zapisała je w języku włoskim. Obce brzmienie tłumi tragiczny wydźwięk słów-suplik, które raz ostatni próbują zaczarować niebo.
Małgorzata Mikołajczak © by "Twórczość" 2006 | |