Hubert Czerepok "Płot nienawiści"
Nienawiść to uczucie, którego ślady można spotkać w różnych postaciach na polskich ulicach. Nacjonalistyczne, rasistowskie i homofobiczne hasła wypisane w przestrzeni miasta i wsi stają się naturalnym krajobrazem, agresja powszednieje. Niezgoda na sytuację, w której jest przyzwolenie na stosowanie mowy nienawiści i atakowana jest ludzka godność, zainspirowała Huberta Czerepoka do stworzenia projektu dla Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Instalacja "Płot nienawiści" (2015) to kilkumetrowe, pomalowane na czarno ogrodzenie ze stalowych prętów wygiętych w dziesiątki obraźliwych tekstów wziętych z polskich ulic. Napisy powyginano w taki sposób, by były trudne do odczytania: "Łowcy Cyganów", "Jude Raus", "Polska dla Polaków" i inne atakujące kibiców różnych drużyn, przedstawicieli mniejszości etnicznych i seksualnych. W 2015 roku przez kilka miesięcy "Płot nienawiści" stał na warszawskim skwerze gen. Jana "Jura" Gorzechowskiego, w okolicach Muzeum POLIN.
""Płot nienawiści" dzięki swej materialności, ciężarowi i widoczności pokazuje, że nie należy zjawiska [mowy nienawiści] lekceważyć. Że ma ono swoją ponurą moc, która nie tylko szpeci ulice, ale przede wszystkim zatruwa wyobraźnię" – komentuje dr hab. Waldemar Kuligowski z Zakładu Studiów nad Kulturą Współczesną UAM.
Oskar Dawicki "Gloria Amore Victis"
Tym, którzy cierpieli lub cierpią z miłości, zadedykowana jest praca "Gloria Amore Victis" (2015) Oskara Dawickiego. Wykonana w formie i poetyce nawiązującej do kamiennych tablic pamiątkowych przedstawia kobiece popiersie odwrócone tyłem. Zrealizowane przy okazji VII Festiwalu Sztuki w Przestrzeni Publicznej dzieło wisi na ścianie Pałacu Lubomirskich w Lublinie.
"Dawicki to zadeklarowany fatalista, piewca porażki i ludzkiej słabości, ale zarazem indywidualista i romantyk. W miejsce wielkiej historii wprowadza własną, egzystencjalną narrację. Nie interesuje go politycznie uwarunkowana pamięć historyczna, lecz przeszywająca, codzienna, ludzka samotność. To jej wystawiony jest ten pomnik" – piszą organizatorzy festiwalu.
Zuzanna Janin "Koniec. Rozdział I. Podróż do lęku"
Aktem wspólnoty ze wstydem, strachem, poczuciem zapomnienia i wykluczenia jest praca Zuzanny Janin "KONIEC. Rozdział 1. Podróż do lęku" (2013). To wideo z podróży do Rosji, do więzienia i kolonii karnej, w których wyrok odbywały artystki z rosyjskiej grupy feministyczno-punkowej Pussy Riot – za akcję w soborze Chrystusa Zbawiciela w Moskwie, w czasie której skrytykowały związki hierarchów kościoła z polityką i służbami specjalnymi. Wyprawa Janin była również związana z jej historią osobistą – jej dziadkowie i pradziadkowie znaleźli się na zsyłce albo w więzieniach w Rosji.
"Dla mnie jest ważne, żeby moja sztuka była polityczna, to znaczy nosiła w sobie myśl zmiany rzeczywistości i krytyczne spojrzenie. W moim filmie jest bardzo emocjonalna, głęboka podróż w głąb przechowywanych w pamięci lęków, fobii, mitów lokalnych, które chciałabym w pewnym stopniu rozmontować. "Podróż do lęku", by rozbroić strachy i mity. Także rusofobię" – mówi artystka w rozmowie z Katyą Shadkovską na obieg.pl.
Łukasz Korolkiewicz "Miłość"
Miłość homoseksualna w PRL-u była kulturowym tabu. Wtedy zakazana, dziś ma mocno ograniczone prawa. W czasach biednej komuny Łukasz Korolkiewicz tworzył autobiograficzne obrazy, przemalowując zdjęcia. Przedstawiał sytuacje, których był świadkiem. Namalował "Miłość" (1977) – scenę jak ze snu, w której dwóch mężczyzn siedzi przy bogato zastawionym stole na przyjęciu. Jeden z nich na nagie ciało ma narzucone damskie futro, gra młodą kobietę, którą obejmuje starszy mężczyzna w garniturze.
"Artysta utrwala z lubością mimowolnie komiczne wyuzdanie pozujących mu kolegów, którzy przed kamerą nakładają na moment maski dekadentów akcentując amatorszczyznę stylizacji i dyskretny wdzięk transwestytyzmu rodem z CDT" – pisze Ewa Kuryluk w książce "Hiperrealizm - nowy realizm".
Aleksandra Kubiak "Śliczna jesteś laleczko"
Niezwykle osobisty, poruszający i odważny wideoperformans "Śliczna jesteś laleczko" (2016) Aleksandry Kubiak to dzieło, w którym na oczach widzów artystka przeżywa tragedię i traumę, wstyd i tęsknotę – za matką, która zmarła tragicznie. Kubiak razem z zaproszoną do współpracy aktorką Elżbietą Lisowską-Kopeć – wcielającą się w rolę matki – przypominają po kolei jaka ona była, jak się zachowywała, jak wyglądała. Z tych pozornie niewinnych rozmów wybijają się bolesne doświadczenia dzieciństwa. Celem tego terapeutycznego procesu, którego narzędziem jest eksperyment artystyczny, jest przepracowanie własnych lęków i w efekcie uzdrowienie.
Natalia LL "Erotyzm trwogi"
Uczucie przemijania i towarzyszące mu przerażenie starością i tym, co może nastąpić, jest tematem cyklu fotografii Natalii LL "Erotyzm trwogi" (2004). Ta współtwórczyni międzynarodowego ruchu feministycznego, legenda polskiej neoawangardy i sztuki konceptualnej, fotografuje się w tej serii z zasłoniętą twarzą – maską przeciwgazową i opleciona w rury od odkurzacza.
"Zaczęłam robić takie prace jeszcze przed atakiem na World Trade Center. Żyjemy w niespokojnych czasach i nie do końca panujemy nad tym, do czego ten niepokój może doprowadzić. Dlatego nawołuję do miłości. (…) Pogodzenie się ze starością, niedołęstwem czy umieraniem też może być piękne" – mówi artystka w wywiadzie przeprowadzonym przez Emilię Dłużewską dla wyborcza.pl.
Jacek Malczewski "Melancholia"
Kluczowe dzieło dla sztuki polskiej i europejskiej XIX wieku, uznawane za manifest artystyczny Jacka Malczewskiego, przedstawia melancholię i apatię, którym towarzyszy poczucie siły i mocy twórczej. "Melancholia" (1894) przepełniona jest znakami, symbolami i mitami odsyłającymi do narodowej historii oraz miejsca i roli artysty. Obraz przedstawia oniryczną przestrzeń pracowni, w której pędzący korowód postaci – kosynierów i powstańców, przywołuje czasy narodowej niewoli i ponawianych zbrojnych zrywów zakończonych klęską. Czarna, stojąca w oknie postać tytułowej Melancholii odnosi się z kolei do apatii, w której pogrążył się naród, ale też może być odczytywana jako alegoria procesu twórczego – stan melancholii jest nieodłącznym aspektem osobowości artysty. Przedstawiony na obrazie twórca przed sztalugą ukazany jest w dynamicznym akcie kreacji, co według badaczy jest uosobieniem siły i nawoływaniem do aktywnego działania.
Jarosław Modzelewski "Strzemiński opłakujący Malewicza"
Smutek, żal, rozpacz – to emocje, które pojawiają się, gdy tracimy kogoś bliskiego. Jarosław Modzelewski, jeden z czołowych reprezentantów malarstwa neoekspresyjnego, stworzył wielkoformatowy obraz przedstawiający śmierć najważniejszego artysty rosyjskiej awangardy – Kazimierza Malewicza, którego opłakuje Władysław Strzemiński – pionier konsktruktywistycznej awangardy w Polsce. Urodzony w Mińsku Strzemiński do Polski przyjechał ze swoją żoną Katarzyną Kobro tuż po I wojnie światowej. Autora słynnego "Czarnego kwadratu na białym tle" znał jeszcze z Moskwy, najpierw u niego studiując, a potem pracując z nim na uczelni w Witebsku. Strzemiński nie był obecny ani przy śmierci, ani na pogrzebie Malewicza – w 1935 roku. Mieszkał już wtedy w Łodzi. Obraz "Strzemiński opłakujący Malewicza" (1985) namalowany przez Modzelewskiego jest więc metaforyczny.
"To, co może w tym niezwykłym obrazie fascynować, to kwestia braku – cielesnej ułomności i niepełnosprawności Strzemińskiego, braku nogi i ręki, ale też straty – przyjaciela, artysty. Bliźniacze rozdwojenie postaci męskiej - dwóch słynnych malarzy – jest chyba typowe dla twórczości Modzelewskiego z tego okresu i pozostaje dość tajemnicze" – pisze Karol Sienkiewicz na Culture.pl.
Władysław Strzemiński "Moim przyjaciołom Żydom
Tuż po zakończeniu II wojny światowej Władysław Strzemiński rozpoczął pracę nad serią kolaży "Moim przyjaciołom Żydom" (1945). Dzieła te to rysunki tuszem, na które artysta nakleił fotografie z getta, transportów, obozu koncentracyjnego i z powstania. Są one próbą połączenia osobistej traumy – zawartej w rysunkach, z obiektywną reprezentacją doświadczeń wojennych – jak traktuje się fotografię.
"W kolażach tych połączenie fotografii z rysunkiem zdaje się nieporadne, jakby wymuszone i nieudane. Ich niespójna forma jest znakiem braku możliwości stworzenia przez artystę adekwatnej, spójnej formy reprezentacji dla Zagłady, wypracowania formuły pośredniej między artystyczną, rysunkową, a dokumentalną, fotograficzną. Żadna z tych dwóch konwencji nie jest wystarczająca" – pisze Magdalena Wróblewska na Culture.pl.
Źródła: culture.pl, zacheta.art.pl, post.at.moma.org, obieg.pl, wyborcza.pl
Autorka: Agnieszka Sural, 31.08.2017