A jednak obraz Smarzowskiego trzeba zobaczyć. Choćby dla porywającej sekwencji wesela otwierającej "Wołyń", dla zdjęć Piotra Sobocińskiego juniora, imponującej scenografii Marka Zawieruchy, muzyki Mikołaja Trzaski czy też wzruszającej kreacji Arkadiusza Jakubika. Ale przede wszystkim warto wybrać się na film Wojtka Smarzowskiego, by zobaczyć usłyszeć, co reżyser ma do powiedzenia o nienawiści i przemocy, nacjonalizmie i ksenofobii, które powodują nakręcanie się spirali zła.
Film miał premierę 9 października.
"Słońce, to słońce mnie oślepiło" Sasnalów
Choć w ostatnich latach polscy artyści wizualni coraz częściej próbują swych sił w kinie, efekty tych transferów zwykle są rozczarowujące. Dość przypomnieć "Walsera" Zbigniewa Libery czy "Performera" Łukasza Rondudy i Macieja Sobieszczańskiego. Spośród filmów realizowanych przez twórców wizualnych, najciekawiej prezentują się obrazy Anki i Wilhelma Sasnalów. "Huba", "Z daleka widok jest piękny" czy nawet mniej udany "Aleksander" to filmy, które nikogo nie zostawiają obojętnym. "Słońce, to słońce mnie oślepiło" to kolejny obraz Sasnalów, który ma szanse wywołać dyskusję o roli kina, ale też o polskim społeczeństwie i jego ukrytych lękach.
Głównym bohaterem filmu jest Rafał Mularz – buntownik i outsider, który ucieka od własnych lęków, pragnień i ambicji. Pewnego dnia spotyka człowieka o innym kolorze skóry. Opowiadając o tym spotkaniu, Sasnalowie portretują współczesne społeczeństwa wyczulone na wszelką odmienność i obcość.
Co więc oznacza spotkanie z obcym? Jaka jest nasza odpowiedzialność za drugiego człowieka? Czy ktokolwiek czeka na przybyszów? – to tylko część pytań, które stawiają w swym filmie Sasnalowie.
W kinach od 21 października.
"Prosta historia o morderstwie" Arkadiusza Jakubika
Arkadiusz Jakubik jest człowiekiem wielu talentów. Większości kinomanów znany jest ze znakomitych ról w filmach Wojtka Smarzowskiego, Macieja Pieprzycy czy Leszka Dawida. Ale Jakubik jest też liderem zespołu rockowego Dr Misio oraz reżyserem. W 2010 roku nakręcił swój fabularny debiut – "Prostą historię o miłości". Przeszła niezauważona, a szkoda, bo był to film intrygujący, sprawnie opowiedziany i bezbłędnie obsadzony.
Te same walory ma także nowy obraz Jakubika. "Prosta historia o morderstwie" to psychologizujący kryminał o młodym policjancie (Filip Pławiak), który stara się chronić matkę oraz brata przed ojcem-alkoholikiem (Andrzej Chyra) także noszącym policyjną odznakę. Kiedy ojciec Jacka ginie, młody mężczyzna trafia na listę podejrzanych.
Miłośnicy filmowych i literackich kryminałów z pewnością widzieli już kilka podobnych opowieści, ale mimo to na film Jakubika warto się wybrać. Choćby po to, by obejrzeć znakomitą aktorską ekipę na czele z Andrzejem Chyrą, Kingą Preis i Filipem Pławiakiem, bodaj najciekawszym polskim aktorem swojego pokolenia.
W kinach od 21 października.
Odkąd film Marczaka pokazano na festiwalu Sundance, jest on jednym z najżywiej dyskutowanych polskich tytułów ostatnich miesięcy. Jednych zachwyca poetyckością, innych drażni pretensjonalnymi dialogami i afabularnością. Kontrowersje budzi także hybrydyczna konstrukcja filmu Michała Marczaka.
"Wszystkie nieprzespane noce" to niby fabuła i niby dokument. Opowieść o dwóch warszawskich młodzieńcach, którzy włóczą się po stołecznych klubach, filmowana jest w sposób niefabularny – mała ekipa, naturalne lokacje, do tego bohaterowie, którzy grają tu samych siebie. A jednocześnie "Wszystkie nieprzespane noce" to film plastycznie wymuskany, zbyt elegancki jak na dokumentalną opowieść. Nic więc dziwnego, że choć na Sundance Festival rywalizował o nagrody dla najlepszego dokumentu, w Gdyni stawał w szranki w konkursie filmów fabularnych.
I choć można mieć wątpliwości, czy to jeszcze dokument, czy już fabuła, bez cienia wątpliwości przyznać trzeba, że to film z jedną z najlepszych ścieżek dźwiękowych w polskim kinie ostatnich lat.
"Wszystkie nieprzespane noce" w kinach od 4 listopada
"Jestem mordercą" Macieja Pieprzycy
Już na początku listopada na ekrany kin trafi jeden z najlepszych polskich filmów tego roku – "Jestem mordercą" Macieja Pieprzycy, który na festiwalu w Gdyni zdobył Srebrne Lwy oraz nagrodę za najlepszy scenariusz. Zasłużenie, bo "Jestem mordercą" to coś więcej niż tylko stylowa opowieść o młodym milicjancie ścigającym słynnego "Wampira z Zagłębia". U Pieprzycy jego historia staje się punktem wyjścia dla filmowego moralitetu, opowieści o poszukiwaniu prawdy i cenie, jaką jesteśmy gotowi zapłacić za własne szczęście.
Pieprzyca wciąga widza w historię śledztwa, zaprzyjaźnia nas z bohaterami, tym samym czyniąc nas zakładnikiem ich niełatwych wyborów. "Jestem mordercą" to klasyczny kryminał z wciągającą intrygą i dobrymi zwrotami akcji, a jednocześnie ambitna opowieść o ludzkiej naturze.
To także aktorski popis Arkadiusza Jakubika oraz Agaty Kuleszy, którzy w "Jestem mordercą" stworzyli wybitne drugoplanowe kreacje.
W kinach od 4 listopada.
"Ederly" Piotra Dumały
"Komedia, w której Gombrowicz spotyka Kafkę" – takim hasłem reklamuje film Dumały jego dystrybutor. I choć jest w tych porównaniach sporo marketingowej przesady, jest w nich też trochę prawdy. Oto bowiem Piotr Dumała w swoim drugim aktorskim filmie opowiada historię komicznie absurdalną i zarazem bogatą w znaczenia.
Tytułowe Ederly to miasto istniejące poza czasem, na granicy realnego świata i snu. To właśnie tutaj trafia Słow, facet pod pięćdziesiątkę o wyrazistej twarzy i pięknym głosie Mariusza Bonaszewskiego. Zostaje wzięty za marnotrawnego syna, który dawno temu wyjechał z miasteczka. W tej sytuacji Słow musi zmierzyć się z rolą przypisywaną mu przez otaczający go świat.
Dowcipny, czarno-biały film Dumały podczas 41. Festiwalu Filmowego w Gdyni prezentowany był w konkursie Inne Spojrzenie i zdobył w nim nagrodę główną, Złoty Pazur (ex-equo z "Biurem budowy pomnika" Karoliny Breguły). Nie ma w tym przypadku, bo mistrz polskiego kina animowanego w "Ederly" udowodnił, że także kino aktorskie może być jego przestrzenią.
W kinach od 18 listopada
"Horror społeczny" – tak określili ten film hiszpańscy dziennikarze, gdy "Plac zabaw" pokazano na festiwalu filmowym w San Sebastian. Po pokazie filmu na Festiwalu Filmowym w Gdyni obraz Kowalskiego podzielił publiczność. Taki też był jego cel.
Debiutujący w pełnometrażowej fabule reżyser w "Placu zabaw" opowiada historię dwóch dwunastolatków, którzy w ostatnim dniu roku szkolnego dokonują brutalnego morderstwa kilkuletniego chłopca. Podaje ją na zimno, z wystudiowanym dystansem. "Plac zabaw" okazuje się przez to kinem okrutnym i trudnym w lekturze. Nie dziwi więc, że wywołuje sprzeczne reakcje – jedni widzą w filmie Kowalskiego rozwinięcie stylu van Santa i Hanekego, inni – hucpę i hochsztaplerską zabawę emocjami.
Podczas 41. Festiwalu Filmowego w Gdyni "Plac zabaw" został uznany reżyserskim debiutem roku 2016. Film trafi do kin 18 listopada.
"Komunia" Anny Zameckiej
Jedyny dokument w naszym zestawieniu to tragiczna i zarazem pełna czułości opowieść o nastoletniej Oli. Odkąd jej matka wyprowadziła się z domu, młoda dziewczyna musi opiekować się niewydolnym ojcem oraz autystycznym bratem. Marzy, że pewnego dnia jej rodzina znowu będzie razem. Komunia młodszego brata jest dla niej szansą na odbudowanie relacji z mamą.
Pełnometrażowy debiut dokumentalny Anny Zameckiej, absolwentki antropologii kultury i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim oraz Wydziału Filmu i Mediów na Uniwersytecie Kopenhaskim, to jeden z najważniejszych polskich dokumentów tego roku. Podczas prestiżowego festiwalu w Locarno film Zameckiej zdobył nagrodę Tygodnia Krytyki Filmowej, a na Warszawskim Festiwalu Filmowym – laury dla najlepszego filmu dokumentalnego.
Do kinowej dystrybucji trafi 25 listopada.