Autorka nie zajmuje się wielką polityką i historią, woli opisywać wydarzenia rozgrywające się po przejściu linii frontu. Pokazuje piętno, jakie wojna odciska na zwykłych ludziach, którzy nie z własnej woli znaleźli się w oku cyklonu. Na żołnierzach, także tych z misji pokojowych, oraz na korespondentach, z narażeniem życia walczących o materiały do serwisów informacyjnych.
Jędrysik przygląda się zdewastowanym dobrom kultury, opisuje wojenny wikt, zdradza kulisy pracy reportera. Konfrontuje idee z rzeczywistością, wychwytuje paradoksy. Czy wojna widziana oczyma kobiety wygląda inaczej?
Mam wrażenie, że w mniejszym stopniu koncentrowałam się na ars bellica, sztuce wojny, na strategii, sprzęcie czy polityce, która stała za działaniami wojennymi; wolałam pisać o cywilach, o codziennym życiu, o szczególe, który pokazuje okrucieństwo i paradoksy tego czasu bigger than life, kiedy codzienna egzystencja nabiera ostatecznego wymiaru" – przyznaje Miłada Jędrysik.
Reporterka przeskakuje od Albanii po upadku piramid finansowych, przez rozpadającą się Jugosławię, po terrorystyczny atak na World Trade Center – jako pierwsza, dzięki fortelowi, przekroczyła niedozwoloną dla cywili strefę zero – i będącą jego następstwem wojnę w Iraku. Nie snuje swojej opowieści chronologicznie, tylko logicznie, bo nie tyle istotny jest czas tragedii, ile łącząca je powtarzalność.
Autorka zastawia na nas pułapkę: od pierwszej do ostatniej linijki opisuje wojnę językiem, który z reportaży tworzy najwyższych lotów prozę. Łatwo więc zapominamy, że to, co czytamy, co tak bardzo nas porusza, nie jest fikcją.
[Przemysław Poznański, "Niepowtarzalna powtarzalność wojny", zupelnieinnaopowiesc.com]
Jak autorka wyjaśniła w wywiadzie z Przemysławem Guldą, korespondentką wojenną została po trosze z przypadku. Jednak już po pierwszej wyprawie wiedziała, że będzie starała się wracać, żeby po czasie odszukać te same miejsca. A może nawet tych samych ludzi.
Był 1995 rok. Pracowałam już od pewnego czasu w dziale zagranicznym "Gazety Wyborczej", gdzie "rzucili mnie na front jugosłowiański", bo trwała wojna, dużo trzeba było pisać, a Konstanty Gebert, nasz główny autor, zaczął wyjeżdżać tam coraz częściej jako doradca Tadeusza Mazowieckiego, specjalnego wysłannika ONZ do byłej Jugosławii, co nie zawsze mógł pogodzić z nadsyłaniem regularnych korespondencji. Latem bośniaccy Serbowie zaatakowali i zdobyli – przy zupełnej bierności ze strony stacjonujących tam wojsk ONZ – muzułmańskie enklawy: Srebrenicę, Žepę i Goražde. Sytuacja była wybuchowa, więc szef działu zagranicznego Paweł Ławiński zdecydował się mnie tam wysłać (nie było pewne, czy dojdzie do skutku wyjazd Geberta z Mazowieckim). Oczywiście mogłam odmówić, ale ciekawość mnie pchała. Jechałam zresztą z Krzyśkiem Millerem, już wtedy doświadczonym weteranem jugosłowiańskich frontów. No i tak się to zaczęło. […] Naturalną konsekwencją był wyjazd do Albanii w 1997 roku, kiedy wybuchła tam rebelia i anarchia po upadku piramid finansowych i do Kosowa w 1999 roku. Cztery lata później już w redakcji się nie zastanawiali, tylko wysłali mnie na wojnę w Iraku.
[Miłada Jędrysik w rozmowie z Przemysławem Guldą: "Wojna oczami kobiety", "Kontakt", dwutygodnik internetowy nr 142]
Miłada Jędrysik opisuje historie, które wydarzyły się na przestrzeni kilku lat (1995–2003) w trzech regionach świata: na Bałkanach, Bliskim Wschodzie i w Nowym Jorku po zamachu na World Trade Center. Różne szerokości geograficzne, różne kultury, ale uderza powtarzalność zdarzeń, ukryty wzór, który powodował, że ludzie zachowywali się podobnie i podobnie toczyły się pewne procesy.
Wszystkie pojedynczo opisywane przez Miładę Jędrysik zagadnienia, tworzą całościowy obraz wojny. Nie tej konkretnej, bałkańskiej czy toczącej się w Iraku, ale wojny w ogóle. Uniwersalnej. Takiej, która niesie podobne konsekwencje, bez względu na to, czy jej ofiarą stają się mieszkańcy Azji, czy Europy, chrześcijanie czy muzułmanie, biali czy ciemnoskórzy. Wojna zawsze będzie wiązała się ze strachem, głodem, zdradą, walką o przetrwanie. W "Innym froncie", reporterka nie zajmuje się wielką polityką czy przemianami gospodarczymi. Zamiast przydługich opisów historii konfliktów, zamieszcza pod koniec książki zwięzłe kalendarium zdarzeń. W tekście skupia się na ludziach. Walczących, relacjonujących, cywilach.
[Dominika Fijał, "Ja się tam dobrze bawiłam", dofi.com.pl]
Zdaniem Bernadetty Darskiej ["Zobowiązanie", bernadettadarska.blogspot.com] "adrenalina uzależnia i reporterowi, który czuje ją we krwi przez osiem lat, trudno zrozumieć tych, którzy się o niego martwią".
Ta książka powstała z wyrzutu sumienia – wyznaje autorka. – Bo ja się tam dobrze bawiłam. Gorzej, nigdzie się nie bawiłam tak dobrze, jak tam. W Kosowie, w Iraku, w Bośni.
Miłada Jędrysik stara się uchwycić różne ludzkie zachowania w stanie zagrożenia. Kreśli obrazy kobiet, żołnierzy i korespondentów.
Zobaczymy jak w Albanii zgodnie z kodeksem prawa zwyczajowego zmieniają się role żeńskie z męskimi. Dziewice Kanunu muszą stać się mężczyznami, by dokonać rodowej zemsty. Natomiast w Nowym Jorku w 2001 roku okaże się, że ludzie potrzebują pewności. Kiedy w wyniku zamachu na WTC zginęło tak wiele osób, ich bliscy potrzebowali dowodów, by móc przejść kolejne etapy żałoby. Nie inaczej działo się w Iraku, kiedy odkryto masowy grób ofiar reżimu Saddama Husajna.
[Bernadetta Darska, "Zobowiązanie", bernadettadarska.blogspot.com]
Autorka nie tyle pyta, co nam zostało z tamtego czasu, a raczej pokazuje, jak typowy dla doświadczenia ludzkiego jest konflikt. Jako korespondentka wojenna nie daje więc złudnych nadziei, że politycy i ludzie władzy są w stanie powstrzymać nienawiść jednego człowieka do drugiego. Portretuje zwykłych ludzi w sytuacji granicznej, której często się nie spodziewali i nie byli w stanie jej przewidzieć, a jednak muszą sobie z nią poradzić.
Miłada Jędrysik w "Innym froncie" pokazała, w jaki sposób wojna wpłynęła na rzeczywistość zwykłych ludzi. Przeskakując z Bałkanów do Iraku i z powrotem, dotknęła problemów tych [osób], których wojna dosięgnęła całkowicie przypadkowo i tych, którzy robili co w ich mocy, by znaleźć się jak najbliżej działań zbrojnych. Jest przy tym reporterką operującą tak plastycznym językiem, że bez trudu wyobrazić sobie można poszczególne opisane przez nią sceny i ludzi. To wielki talent.
[Agnieszka Baran, zielonacytryna.blogspot.com]
Wojna według Miłady Jędrysik to bowiem opowieść o powracających elementach składowych. "Na tyłach każda wojna wygląda tak samo. Przerażone kobiety, zmęczeni starcy, dzieci o smutnym spojrzeniu dorosłych" – pisze autorka.
Ma też świadomość niebezpieczeństwa i etycznych rozterek, jakie są nierozerwalnie złączone z pracą reportera. Dzięki temu "Inny front", poza wymiarem reporterskim, stawia też pytania o sens działań korespondenta wojennego i odsłania kulisy tej pracy, która w narracji Jędrysik niewiele wspólnego ma z bohaterskim obrazem, jaki kreują wokół siebie niektórzy jej koledzy po fachu. W ten sposób książka staje się opowieścią o ludziach i wojnie, ale też o opisywaniu tej wojny – i w tym tkwi jej niezaprzeczalna wartość.
[Anna Dobrowolska, magazynkontakt.pl]
"Inny front" Miłady Jędrysik pokazuje, jaki wpływ na ludzkie zachowania wywiera wojna i jak zmienia się w dzisiejszych konfliktach zbrojnych rola kobiet.
Miłada Jędrysik – dziennikarka i publicystka. Redaktor prowadząca sekcji Twórcy i Dzieła w portalu Culture.pl przy Instytucie Adama Mickiewicza. Przez blisko dwadzieścia lat była związana z "Gazetą Wyborczą", gdzie najpierw pracowała w dziale zagranicznym, a potem w "Gazecie Świątecznej". Interesuje się polityką międzynarodową, społeczną i wpływem nowych technologii na nasze życie. Korespondentka podczas konfliktów zbrojnych na Bałkanach (w Bośni, Serbii, Kosowie) i w Iraku. Była jedyną kobietą wśród polskich dziennikarzy relacjonujących aliancką inwazję na Irak, jako pierwsza odwiedziła też zgliszcza World Trade Center.
Książka "Inny front" Miłady Jędrysik otrzymała nominację do Nagrody im. Beaty Pawlak 2015.
Źródło: materiały wydawcy, teksty prasowe; opracował: jrk, kwiecień 2015