No właśnie, Mickiewicz nie przyjeżdża do Stambułu jako turysta.
Pisząc "Oko świata", analizowałem, co pisali z Konstantynopola współcześni Mickiewicza, jak Chateaubriand, LaMartine, Amicis, też Polacy, jak Sienkiewicz. Listy naszego Wieszcza to nie są opisy turysty - on przyjechał tam do pracy. Dlatego na przykład zaprosiliśmy do współpracy Janka Simona, który podróżując do Indii czy do Nigerii, robiąc akcję "Rok polski na Madagaskarze" dotyka problemu kolonializmu i egzotyzacji. Przyjeżdża tam do pracy, a to zmienia perspektywę. Jeżeli przyjeżdżasz coś zrobić, to jesteś zmuszony do kontaktowania się z ludźmi, dogadywania się z nimi, do akceptowania ich. Turysta, który ma dużo czasu i tylko ogląda, wchodzi w rolę zdystansowanego obserwatora. Mickiewicz nie jest w tej roli również dlatego, że ulica stambulska przypomina mu rodzinne strony.
Jak tureccy artyści reagowali na postać Mickiewicza?
Kiedy dowiadywali się, że w XIX w. był poeta, który zajmował się formowaniem legionu włoskiego, potem żydowskiego, że wydawał gazetę - to porzucenie słowa na rzecz działania wydawało im się bardzo aktualne. Szczególnie w kontekście tureckim, gdzie mamy do czynienia z bardzo ostrymi konfliktami politycznymi. Wielu tureckich artystów ma dziś ten problem: bo jaki jest sens wystawiania w galerii sztuki, skoro na ulicy tworzy się taka mocna sztuka - całkowicie perfomatywna. Dla nich to było interesujące - i wtedy my już byliśmy pewni, że taki Mickiewicz może być interesujący, dla Turków, a także dla nas.
Kogo zaprosiliście z Turcji?
Wspomnianych Vahita Tunę i Ozgura Demirci, którzy dobrze znają tę okolicę. To było ważne - nie tak, że bierzemy dla przykładu artystę z pl. Zbawiciela, żeby robił coś na Pradze. W Stambule, który ma 13 milionów mieszkańców, łatwo o taki kolonializm. Ktoś, kto mieszka po drugiej stronie bulwaru, będzie patrzył na Tarlabasi "zza granicy". Wzięliśmy artystów którzy są aktorami ale i ofiarami tych procesów - tworzą gentryfikację, ale mają też jej świadomość.
Obaj przygotowali filmy, które w pierwszej chwili mogą wydawać się pracami społecznymi. Vahit Tuna zajmuję się zmianami cen czynszów w dzielnicy, ale jego punktem wyjścia są "Rubajjaty" Omara Chajjama - matematyka i astronoma, a z drugiej strony mistyka i poety. Ozgur Demirci zderza Tarlabasi ze "Społeczeństwem spektaklu" Guy Deborda. Jest też film Wojtka Doroszuka - z konkretnym bohaterem. Te trzy filmy to sposób na zaistnienie tej dzielnicy w środku Muzeum.
Pewnie nie każdy mieszkaniec Stambułu wie, że w jego mieście jest Muzeum Mickiewicza, w miejscu, gdzie niegdyś stał dom, w którym poeta zmarł.
To muzeum rocznie odwiedzało do tej pory jakieś 300 osób. Nawet nowa stała ekspozycja przygotowana tam przez warszawskie Muzeum Literatury nie zmieni tego w znaczący sposób. Znajomy turecki urbanista powiedział nam że to przecież świetna lokalizacja i trzeba tam zrobić „Art and Research Center.” Chodzi o to, żeby to miejsce żyło, było miejscem refleksji, badań, działań. W ten sposób przyciągnie więcej ludzi, i będzie naprawdę polską placówką kulturalną.
Jedno z wydarzeń, które już się odbyło - wykład performatywny przygotowany przez duet Slavs and Tatars poruszał zagadnienie słowiańskiego orientalizmu.
Mickiewicz był przyjacielem, kolegą i rówieśnikiem całego pokolenia Polaków, którzy zostali orientalistami w Imperium Rosyjskim. Aleksander Chodźko, Józef Julian Sękowski - wszyscy byli Polakami z kręgu Mickiewicza. Lelewel, którego my widzimy od strony patriotycznej, był inspiratorem tych studiów orientalistycznych. To do niego Mickiewicz pisał, że chyba jednak zacznie studiować języki Wschodu.
Piszę obecnie książkę o Bronisławie Grąbczewskim, XIX-wiecznym podróżniku w służbie rosyjskiej, było Polakiem i pracował w Azji. Jak się porównuje Grąbczewskiego z Anglikami, z którymi się wtedy ścierał, czy w ogóle porównuje podejście orientalistów z Wilna z podejściem orientalistów brytyjskich - od razu widać ogromną różnicę między kolonializmem rosyjskim a brytyjskim. Anglicy wykonywali skok przestrzenny i automatycznie tworzyła się obcość - zupełnie inaczej wyglądało to, kiedy ta ekspansja postępowała krok po kroku. Jeżeli w Wilnie i na kresach byli Tatarzy-muzułmanie, Żydzi i chrześcijanie, cała ta różnorodność, to wtedy ta wielokulturowość staje się zupełnie naturalna. Nie popadając w przesadę Kapuścińskiego ("Kresy mnie ukształtowały, kresowa tolerancja") możemy spokojnie założyć, że to powoduje zupełnie inne podejście. Taka refleksja jest wciąż słabo rozwinięta.
Mickiewicz dla mnie jest więc też - pomijając wątki aktywistyczno-emigranckie i żydowskie - wzorem do naśladowania, jako pozytywna możliwość „polskiego orientalizmu”, ale nie w sensie Saidowskim (gdzie orientalizm wiąże się przede wszystkim z władzą). Polscy orientaliści oczywiście służyli Imperium, ale ta kwestia władzy nie była dla nich kluczowa. To jest dla mnie taki idealny wzór stosunku do innych kultur. I dlatego też, że ta wielokulturowość jest dla Mickiewicza czymś oczywistym, przypuszczam, że on mógł się czuć lepiej w Stambule niż Paryżu.
A jak się czuł w Paryżu?
W Paryżu polscy emigranci byli tymi obcymi, za którymi chodziła policja, byli cenzurowani, śledzeni, byli niebezpieczni i uznawani za wrogów publicznych. Oni byli we Francji uchodźcami politycznymi i byli tak traktowani - byli trochę jak dziś uchodźcy w obozach w Calais, którzy chcą się przerzucić do Danii. Choć wśród nich było wielu intelektualistów, to jednak ogólnie w sensie symbolicznym byli kimś takim, kim dziś są uchodźcy polityczni w Europie. I tak samo jak dzisiaj każdy imigrant-muzułmanin ze Wschodu jest potencjalnym dżihadystą, tak oni także byli postrzegani jako zagrożenie - byli demokratami z Wiosny Ludów, "czerwonymi", bano się, że zaraz zrobią rewolucję czy jakiś rokosz. I tak jak dzisiejsi uchodźcy oni siedzą w tych obozach - co jest świetnie pokazane w książce Gyorgy Spiro - i strasznie ich się wszyscy boją, bo są rozsadnikiem anarchii, rewolucji, nieznanego zagrożenia. Nawet ten ich polski katolicyzm był czymś radykalnym - tak jak teraz jest postrzegany islam.
To są takie momenty w historii, które przyzwyczailiśmy się widzieć w jeden określony sposób, natomiast jak przyjrzymy się im z innej perspektywy, okaże się że one są czymś zupełnie innym - czymś ciekawym i aktualnym.
Rozmowa przeprowadzona 14 października 2014, opr. mg
Projekt Migrujący Uniwersytet Adama Mickiewicza realizowany jest w dniach 18-26 października 2014 w Muzeum Mickiewicza w Stambule. Organizatorem wydarzenia jest Instytut Adama Mickiewicza.