Taka jest, w dużym skrócie, potoczna wiedza o tej barwnej postaci. Problem w tym, że trudno powiedzieć, co z tego jest prawdą, skoro większość tych informacji pochodzi z "Pamiętników" Beniowskiego, w których - jak stwierdzono - wiele wydarzeń niezgodnych jest z ustalonymi później faktami.
"Pamiętniki" ukazały się po raz pierwszy w 1790 roku, cztery lata po śmierci Beniowskiego, w Londynie w tłumaczeniu angielskim, wydane przez jego przyjaciela Portugalczyka Jacka Hiacynta Magellana. W następnym roku ukazało się wydanie francuskie, po którym posypały się następne – ogółem do 1808 roku książka miała 18 wydań w sześciu językach – polskie ukazało się w 1797 roku, a więc w siedem lat po pierwszej publikacji.
Jak na ówczesne warunki, "Pamiętniki" zrobiły zawrotną karierę. Beniowski stał się bohaterem licznych utworów i źródłem inspiracji dla wielu autorów. W 1795 roku sztukę sceniczną pt. "Graf Benjowsky oder die Verschwörung auf Kamtschatka" (polskie wydanie 1807) poświęconą przygodom hrabiego napisał poczytny w swoim czasie dramatopisarz niemiecki Alexander von Kotzebue (o popularności sztuki może świadczyć fakt, że w 1814 roku pięcioaktowa drama wystawiana była w Baltimore, w stanie Maryland, USA). W 1800 roku w Paryżu premierę miała opera François-Adrien Boïeldieu "Béniovski ou Les Exilés du Kamchattka". O trwałości fascynacji postacią autora "Pamiętników" w pierwszej połowie XIX wieku świadczyć mogą następne dzieła: w 1847 operę do libretta Kotzebuego napisał austriacki kompozytor Franz Doppler, trochę wcześniej, bo w 1841 roku, ukazał się "Beniowski" Juliusza Słowackiego.
Jak go widział Słowacki?
Niestety poemat Słowackiego jest kiepskim źródłem informacji o naszym bohaterze. I nie chodzi tylko o dygresyjną i zdecydowanie chimeryczną naturę tego utworu, w którym warstwa fabularna jest z reguły tylko pretekstem do kolejnych dygresji nie wykazujących żadnego związku z akcją ani bohaterem. U Słowackiego Beniowski jest przede wszystkim polskim patriotą, katolikiem i uczestnikiem konfederacji barskiej, w której polscy romantycy widzieli pierwsze zbrojne powstanie narodowe. Jednak zarówno rola Beniowskiego w konfederacji jak i jego polskość, do której wielokrotnie przyznaje się na stronach swoich "Pamiętników", to kwestie budzące pewne wątpliwości. (Co do wyznania, wiadomo zaś że, był luteraninem). W wojskowych dokonaniach Beniowskiego prezentowanych w "Pamiętnikach" jest na pewno dużo przesady, co się zaś tyczy narodowości, to pochodzenie wiąże go zdecydowanie z Węgrami, terenami obecnej Słowacji (urodził się i wychował w miasteczku Verbó niedaleko dzisiejszej Tarnavy, uczył się nieopodal Bratysławy). Mimo to Słowacki w procesie polonizacji swojego bohatera nie waha się nawet zmienić mu imion na bardziej polskie: "Maurycy Kaźmierz Zbigniew miał z ochrzczenia / Imiona; rodne nazwisko Beniowski". Coś zupełnie innego sądzili na ten drażliwy temat autorzy czechosłowacko-węgierskiego serialu "Vivat Benyovszky" z 1975 roku.
Z Kamczatki do Wersalu
Dużą część swojej sławy samozwańczy hrabia zawdzięcza talentowi literackiemu i zdolności do podkoloryzowania rzeczywistości.
"Pamiętniki" Beniowskiego zaczynają się niejako in medias res, bo w momencie, kiedy ich autor znajduje się już w rosyjskiej niewoli i jest w trakcie podróży na Kamczatkę, najdalej wysunięty skrawek imperium, gdzie ma spędzić dożywotnie zesłanie. To, co wydarzyło się wcześniej, autor jednak z ochotą i fantazją także podaje. Dość powiedzieć, że z jego opowiadania wynika. jakoby był jednym z ważniejszych wodzów konfederacji barskiej. Ten genialny eskapista zdradza się też już na tym etapie opowiadania jako mistrz ucieczek: jednego z aresztowań udaje mu się uniknąć, kiedy kołaczącemu do bram oficerowi w asyście pułku przedstawia się jako sługa swojego pana, a zapytany o niego wysyła żołnierzy do pustego domu, po czym już w samej bieliźnie bierze nogi za pas. Kolejne aresztowanie było skuteczniejsze. Beniowski trafia do Petersburga, skąd, po długiej podróży, w grudniu 1770 roku przybywa do miejsca przeznaczenia - położonego na wschodnim wybrzeżu półwyspu Kamczatka miasta Bolszereck, o którym pisze w ten sposób:
"Miasto to jest złożone z pięciuset blisko domów, regularnie pobudowanych , które jedną tylko formują ulicę i są zamieszkane przez Kozaków. Na południe miasta tego, o strzelenie armaty, widzieć się daje forteca dość regularnie zrobiona, o pięciu bastionach, na każdym po cztery armaty."
We fragmencie tym możemy odnaleźć nie tylko opis miasta na krańcu świata (oprócz Kozaków jego ludność stanowili sami zesłańcy), ale i swoisty autoportret tego zapamiętałego żołnierza, który odległość liczy zasięgiem armaty. Z kolei majaczący w oddali bastion to zapowiedź wydarzeń, które dopiero nastąpią. Dzięki umiejętnemu lawirowaniu Beniowskiemu udaje się wkupić w łaski, a nawet zaprzyjaźnić z miejscowym gubernatorem, zaś z jego córką zaczyna go łączyć relacja na poły miłosna. Oba fakty będą kluczowe dla powodzenia przedsięwzięcia, które już teraz tli się w umyśle zesłańca – ucieczki na czele 90 współwięźniów.
Ale jak uciec z Kamczatki? Trzeba pobić wrogich żołnierzy, opanować bastion, a potem porwać statek… i popłynąć do Europy. Ten bezczelny i wymagający rzeczywiście pewnej fantazji plan o dziwo się udaje, choć po drodze uciekinierzy musieli żeglować po Morzu Beringa, odwiedzić Japonię, Tajwan, Makau, gdzie wielu z nich padnie ofiarą szalejącej dżumy, sprzedać stary statek i wynająć nowy. Sam Beniowski będzie zaś musiał wykazać się nieprzeciętnymi zdolnościami przywódczymi i rzadką umiejętnością mediacji, tłumiąc bunty niesubordynowanych członków załogi.
Po opuszczeniu Pacyfiku dzielni żeglarze pokonują Ocean Indyjski. Niewątpliwie najważniejszym punktem tej części podróży jest krótki ale - jak się potem okaże - obfitujący w poważne konsekwencje pobyt na Madagaskarze.
Madagaskar
Kiedy w końcu na czele swojej załogi Beniowski wróci do Europy, właśnie perspektywą kolonizacji tej wyspy będzie kusił władcę Francji. Starania przynoszą skutek i w 1773 roku na czele regimentu wojska Beniowski wypływa z Francji, biorąc kurs na Madagaskar.
Czwarta co do wielkości wyspa świata musiała być nie lada gratką nawet dla takiej kolonialnej potęgi jak Francja. Mierząc się z wojowniczo nastawionymi tubylcami Beniowski zakłada fortecę, którą nazywa Louisbourgiem. Z biegiem czasu, przy użyciu nie zawsze humanitarnych metod Beniowskiemu udało się podporządkować wyspę. Swoistym punktem kulminacyjnym tej nie do końca konwencjonalnej kolonizacji było obwołanie Beniowskiego przez tubylców królem (w miejscowym języku Malgaszy: ampansakebe) wyspy. Miało to miejsce 10 października 1776 roku.
Choć "Pamiętniki" Beniowskiego urywają się 14 grudnia 1776 roku, a więc w chwili opuszczenia Madagaskaru, to nie koniec jego awanturniczych przygód, które miały się ciągnąć przez najbliższe 10 lat. Opromieniony chwałą zdobywcy, zostaje najpierw obsypany złotem przez króla Francji, potem zaprzyjaźnia się z Benjaminem Franklinem (namiętnie grali w szachy – od nazwiska Beniowskiego pochodzi nazwa jednego z najbardziej efektownych motywów matowych w szachach), wraca do swojej posiadłości (Beckovska Vieska nieopodal Trenczyna na dzisiejszej Słowacji), zostaje mianowany hrabią przez cesarzową Marię Teresę, bierze udział w wojnie austriacko-pruskiej (1778-79), trzy razy odwiedza Amerykę (jest bliskim przyjacielem Kazimierza Pułaskiego), a w międzyczasie próbuje przekonać cesarza Austro-Węgier Józefa II do pomysłu skolonizowania Madagaskaru.
Wreszcie w 1785 roku ląduje po raz drugi na wyspie, na której kiedyś już królował. Teraz jednak musi budować swoją pozycję od nowa i na własną rękę. Francja jest jego wrogiem. Beniowski ginie rok po przybyciu na wyspę. Zostaje pochowany niedaleko założonej przez siebie faktorii, nazwanej na jego cześć Mauritanią.
Bibliografia:
Mieczysław Lepecki, "Maurycy August Beniowski", Warszawa 1961
Maurycy Beniowski, "Dziennik podróży i zdarzeń", dostępny w Cyfrowej Bibliotece Narodowej Polona.