- Chcemy odkryć, poznać i przywrócić do życia zapomniane gry i tradycję "wychodzenia na podwórko". Podkreślić wartość wspólnego spędzania czasu i pokazać młodszemu pokoleniu alternatywę dla samotnego gapienia się w komputerowy ekran - przekonują inicjatorki międzypokoleniowego projektu "Gram nie sam". Juniorów zapraszają do odkrywania świata ulicznych gier, a seniorów do odkurzenia pamięci i powspominania jak to się grało wtedy, kiedy sklepowe półki świeciły pustkami, zabawki wyczarowywało się z kawałka blachy i drutu,a dzieci całe dnie spędzały na zabawach wśród ruin lub na prototypie Facebooka czyli podwórkowym trzepaku będącym ważnym centrum społecznego życia.
Z barwnych opowieści z szarych PRL- owskich podwórek powstanie internetowy leksykon wiedzy o dawnych grach i zabawach z opisami zasad i reguł. Emocje gwarantowane. No bo ręka do góry, kto nie słyszał o serso, ciupach, pikutach, kulaniu kulotka czy cymbergaju grzebieniowym? Na wszelki wypadek proponujemy rozgrzewkę przed nadchodzącym "Dniem gier podwórkowych" i przypominamy te najpopularniejsze.
Kapsle na start, w górę serso!
Wywodzi się jeszcze ze starożytnego Rzymu, ale rozkwit popularności gra w serso polegająca na zwinnym rzucaniu i łapaniu wiklinowych obręczy na kijek przeżywała w XIX i XX wieku.W serso zazwyczaj gra się w parach, dwie osoby stoją naprzeciw, oddalone od siebie kilka metrów. Uzbrojeni w kijki-szpady gracze łapią wyrzucone w powietrze koło, aby odrzucić je z powrotem osobie z którą grają. Oryginalnej wersji gry można przyjrzeć się m.in. na obrazie Augusta Renoira, a uwspółcześnionej poniżej:
Wyścig kapsli to bez wątpienia jedna z najpopularniejszych podwórkowych rozrywek.Wystarczyło zebrać kilka kapsli od butelek i narysować kredą lub patykiem tor ze startem i metą. Stopień trudności toru i nieoczekiwanie lądujące na nim przeszkody w postaci patyków i kamieni, zależały jedynie od finezji graczy. Na początku kładli oni swoje kapsle na starcie, a następnie po kolei pstrykali w nie, starając się dojść swoim kapslem do mety. W rundzie gracz miał 1 pstryknięcie. Wyścig wygrywała osoba, której kapsel jako pierwszy przekroczył linię mety.
Piwko przeciwko
Dzieci podczas zabawy na podwórku przedszkolnym, fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe (NAC)
Jeżeli zauważycie na chodnikowych płytach narysowane kredą okrągłe, podzielone na kawałki jak pizza boisko, to znaczy, że wtargnęliście na teren podwórkowej wojny. W tej dziecięcej lekcji przysposobienia obronnego każdy z zawodników wybiera swoją część pola i nazywa go. To jest jego państwo, którego broni. Spośród graczy wybiera się jedną osobę, która trzymając w ręku kamyk biega dookoła kółka i woła: "Piwko przeciwko, piwko przeciwko, wywołuję wojnę, wywołuję wojnę przeciwko…", wymienia państwo, któremu wypowiada wojnę i rzuca kamyk na jego pole. Wszystkie dzieci się rozbiegają, a osoba, której wytoczono właśnie wojnę musi jak najszybciej podnieść kamyk i krzyknąć “stop”. Wtedy wszyscy zawodnicy stają. Teraz osoba trzymająca kamyk w trzech krokach ma podejść do wybranej osoby i trafić ją kamykiem. Jeśli jej się uda, może odkroić kawałek terytorium tej osoby i powiększyć o nie swój teren, jeśli sytuacja ulega odwróceniu - to my zabierany jest kawałek terytorium. Wygrywa oczywiście mocarstwo o największym terytorium.
Sprawdź w co bawił się Lech Wałęsa!
W czasie deszczu dzieci się nie nudzą
Chłopcy grający w "zośkę" przy ulicy Jana Matejki na placu przed budynkiem Sejmu w Warszawie, fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe (NAC)
Kiedy nie można było wyjść na boisko w czasie przerwy albo gdy za oknem padało z pomocą przychodziły szuflady i tornistry, a w nich - grzebienie lub - w wersji szkolnej - zeszyty, które stawiało się po dwóch stronach ławki i tak grało się w cymbergaja. W wersję domową, tak zwany cymbergaj grzebieniowy, grało się na stole przy użyciu dwóch grzebieni i trzech monet. Stół zmieniał sie w piłkarskie boisko, grzebień w nogę zawodnika, a złote monety w piłki. Żeby wygrać należało wbić piłkę do bramki przeciwnika, czyli wyrzucić ją poza koniec stołu przy którym stał rywal. Ruch wykonywało się uderzając grzebieniem o monetę-zawodnika.
Andrzej Wolski opowiada o filmie "Zabawki", dokumencie wyreżyserowanym w cyklu "Przewodnik do Polaków" poszukującym odpowiedzi na pytanie, czy i jak ideologia może wpływać na zabawy dzieci.
Przerwa lekcyjna wystarczała też zazwyczaj na jedną "dziesiątkę" czyli partyjkę skoków na gumie. To bijąca rekordy popularności dziewczyńska rozrywka, która obecnie przeżywa swój renesans. Podobnie jak gra w klasy, zbijak, palant. 24 listopada będzie można spróbować swoich sił także w kulaniu kulotka, a także wziąć udział w warsztatach robienia gadżetów do gier. Każdy będzie mógł zgłosić swoją ulubioną grę z czasów dzieciństwa w "Punkcie zbiorczym gier czynnym całodobowo" . Zdaniem organizatorek o czasach podstawówki na pewno przypomni wymiana karteczek i naklejek, a dla rodziców i dziadków, którzy będą chcieli się dowiedzieć jak się bawić razem z dziećmi, zorganizowany zostanie wykład poprowadzony przez psychologów.
"Gram nie sam - dzień gier podwórkowych", 24 listopada, kawiarnia na Solcu 44, wykłady, warsztaty i gry odbywać się będą między godz. 12:00 a 19:00. Wstęp jest wolny.
źródło: materiały organizatora, oprac. AL 21.11.2013r.