Okaże się, że jednocześnie w wielu punktach Wrocławia, wyznaczonych przez charakterystyczne geograficzne współrzędne, wydarza się coś złego. Zostaje uruchomiona niezwykła siła, zło. Ludzie giną w niewyjaśnionych okolicznościach i trop prowadzi w kierunku pewnych prawidłowości matematycznych. Popielski, aby rozwiązać zagadkę, musi powrócić do swoich dawnych zainteresowań, bo kiedyś studiował matematykę. Idzie tropami tajemniczego, tytułowego władcy liczb, zwanego - z hebrajska - Belmisparem. To imię utworzyłem na wzór imienia Belzebuba, które w naszej kulturze jest imieniem szatana.
Ekranizacja cyklu powieści, których akcja rozgrywa się w Breslau - to chyba dobra wiadomość dla pisarza?
Przyjąłem ją z radością. Faktycznie firma ATM będzie produkować serial oparty na fabule moich czterech powieści z tego cyklu. Chodzi o "Śmierć w Breslau", "Koniec świata w Breslau", "Widma w mieście Breslau" i "Festung Breslau". To będą cztery półtoragodzinne odcinki, a pierwszy z nich z całą pewnością wyreżyseruje znakomita reżyserka, nominowana do Oskara Agnieszka Holland. I ona najprawdopodobniej roztoczy opiekę artystyczną i merytoryczną nad pozostałymi częściami, choć wyreżyseruje je już ktoś inny. Udział Agnieszki Holland oraz dwóch szwedzkich scenarzystów, który napisali scenariusz do popularnego serialu kryminalnego "Most nad Sundem", daje nadzieję, że ten serial będzie interesujący oraz stanie się wydarzeniem artystycznym.
Lubi pan seriale?
Lubię takie seriale, które mają długie odcinki i każdy z nich stanowi odrębną całość. Jako dziecko właśnie dlatego bardzo lubiłem oglądać serial "Ja, Klaudiusz". Wśród kryminałów seriale o długich odcinkach mają swą tradycję w telewizji. Jednym z moich ulubionych jest rozgrywający się w Londynie "Luther" z ciemnoskórym detektywem, który w tym mrocznym mieście prowadzi śledztwa na własną rękę, często wbrew prawu ścigając zło bez odpowiednich procedur. Nie oglądam jednak seriali zbyt często, ani nie czytam kryminałów.
Dlaczego?
Z prostego powodu. Oglądając serial czy czytając kryminał zapoznaję się z kryminalną zagadką. Ona zostaje w moim umyśle zakotwiczona, tkwi we mnie głęboko. I po jakimś czasie, kiedy mam wyprodukować moją nową książkę, nie mogę się pozbyć takiej zakotwiczonej w głowie historii, siłą rzeczy wykorzystuję jakieś jej elementy. W ten sposób można być łatwo posądzonym o straszliwą zbrodnię, za jaką uważam plagiat. Ja produkuję kolejną swoją nową powieść raz w roku, dlatego coraz trudniej jest mi wymyślić tę własną zagadkę i historię.
Używam świadomie słowa produkuję, bo nie uważam się za artystę, ale za rzemieślnika. Gdy zaczynałem, potrafiłem wymyślić plan powieści w jeden dzień lub weekend, a teraz zajmuje mi to dwa czy trzy miesiące. Na szczęście choroba nazywana absolutnym deficytem pomysłów jeszcze mnie nie dotknęła. I ma nadzieję, że to mi się nie przytrafi do sześćdziesiątki, bo jeszcze przez dwanaście lat mam zamiar pisać powieści kryminalne.
Tylko dwanaście? A co potem - wcześniejsza emerytura?
Potem mam nadzieję, że nie będę musiał już pracować w takim tempie jak teraz: jedna książka w każdym roku. Myślę o pisaniu wówczas powieści historycznych, a interesujące mnie tematy to choćby rok 1610, kiedy my Polacy postawiliśmy triumfalnie naszą stopę na Kremlu, czy wojna polsko-bolszewicka z lat 1920-21. Ten drugi okres najbardziej mnie interesuje i pociąga. Chcę też kiedyś napisać powieść środowiskową, osadzoną w kręgach uniwersyteckich, w których przez piętnaście lat pracowałem i bardzo je cenię i lubię. To już jednak zrobię dopiero na pisarskiej emeryturze. Jestem z natury człowiekiem ostrożnym, żyję z pisania, to mój zawód, więc uspokajam też moich czytelników, którzy przyzwyczaili się do kryminału.
Czy pisząc książki konsultuje pan swoje pomysły?
Konsultuję zawsze wiedzę specjalistyczną w danej powieści. W mojej najnowszej książce np. jest sporo matematyki - choć od razu uspokajam tych czytelników, którzy dostają gęsiej skórki na słowo "matematyka", że ona jest wersji light. Otóż, by się przygotować do pisania chodziłem przez pół roku do instytutu matematycznego na wykłady z logiki formalnej i teorii mnogości. Niewiele z tych wykładów wykorzystałem w książce, ale fragmenty matematyczne sprawdzał specjalista dr Roman Tuziak, który dzięki swej formacji literackiej znalazł też jakieś błędy logiczne czy potknięcia w całej historii. Zawsze każdą swą powieść konsultuję z medykiem sądowym. Stałym moim ekspertem od 2003 roku jest w tej dziedzinie dr Jerzy Kawecki, a do tej książki zasięgałem również opinii znakomitego toksykologa doktora Marcina Zawadzkiego.
Czytelnicy Biblioteki Śląskiej przyznali pańskiej powieści "W otchłani mroku" nagrodę Śląski Wawrzyn Literacki.
Napawa mnie to wielką radością, że aż 46 procent czytelników tej biblioteki głosowało na moją powieść. Bardzo liczę się z czytelnikami, są dla mnie najważniejsi, bo dla nich piszę i dzięki nim żyję z tego pisania. Śląski Wawrzyn Literacki to bardzo poważna nagroda, którą po raz pierwszy przyznano kryminałowi. To świadczyłoby, że ten gatunek jakoś się emancypuje, nabiera nowych wartości i jest traktowany jako literatura poważna. Kwestię tę zostawiam do rozstrzygnięcia literaturoznawcom, ponieważ ja uważam, że kryminał jest literaturą klasy B. Jednak pewne wartości musiały być dostrzeżone, skoro kryminał pierwszy raz w historii tej nagrody wzniósł się tak wysoko. Czy to oznacza, że kryminał wkracza na salony?
A co lubi pan czytać, skoro to nie są kryminały?
Wracam z wielką chęcią m.in. do lektur z dawnych lat, jak "Poczet cesarzy rzymskich" Aleksandra Krawczuka czy biografia Juliusza Cezara. Niedawno czytałem też świetne książki historyczne Roberta Harrisa osadzone w realiach rzymskich: "Cycero" oraz "Spisek". Na nowo od czasu studiów odkrywam też filozofię starożytnych stoików, i to jest drugi temat moich lektur. Zresztą teraz stoicyzm okazuje się być nurtem modnym, bo powstają ruchy neostoickie i kluby stoików, co jest bardzo interesujące. Interesuje mnie też logika i ostatnio czytam znakomitą, choć jeszcze nie wydaną, książkę wybitnego matematyka wrocławskiego Andrzeja Kisielewicza "Logika i zdrowy rozsądek".
Źródło: PAP, wrzesień 2014