Jak przebiegało?
Już po chwili rozmowy z Danielem Espinosą okazało się, że mamy wspólnych znajomych, i to dość wielu. Nauczycielem Daniela w szkole filmowej był Wojciech Marczewski, który wykłada także za granicą.
Z tego, co wiem, casting do "Systemu" był prowadzony bardzo szeroko. Producenci poszukiwali aktorów europejskich - w Rumunii, na Węgrzech, w Czechach i Polsce. Daniel włożył duży wysiłek w to, by namówić dobrych aktorów z różnych krajów do zagrania nawet w epizodach. Są role bardzo niewielkie, te postaci często nie mają w filmie dialogu, jednak nawet w tych rolach obsadzeni zostali bardzo dobrzy aktorzy.
Moja rola jest niewielka, jednak dostałam scenę w tym filmie istotną, mocną, zapamiętywalną. Kiedy pojawiłam się w Pradze na planie, Daniel poprosił mnie o spotkanie. Powiedział, że "przepisał" zaproponowaną wcześniej scenę. Nieco ją rozszerzył. To było bardzo miłe.
Twórcy "Systemu" zadbali też o to, żebym mogła przyjechać na plan do Czech razem z małym dzieckiem. Mój synek miał wtedy siedem miesięcy. Postawiłam twardy warunek, że przyjadę wyłącznie wtedy, jeśli będę miała zapewnione na czas zdjęć normalne mieszkanie w Pradze i że będę mogła przyjechać z siostrą. Nie wyobrażałam sobie sytuacji, że w przerwie między zdjęciami siedzę z małym dzieckiem w przyczepie, z mówiącą po czesku niańką, której w ogóle nie znam. Nie poszłabym na takie ustępstwo.
Postawiła Pani "twarde warunki" twórcom filmu produkowanego przez Ridleya Scotta?
Umowy są po to, by je negocjować. Wiedziałam, że muszę zapewnić komfort dziecku, aby móc skupić się na pracy.
W "Systemie" zagrała Pani kobietę tracącą dziecko - rozpaczającą matkę chłopca, który zostaje brutalnie zamordowany. Czy to wpłynęło w jakiś sposób, pod względem emocjonalnym, na Pani pracę?
Kiedy przysłano mi próbną scenę i gdy zorientowałam się, o czym ona jest, przestraszyłam się. Krótko przed tym po raz pierwszy w życiu zostałam rodzicem. Pamiętam, że na początku miałam taki moment, że chciałam rolę w "Systemie" odrzucić. Kiedy szłam na próbne zdjęcia, myślałam: To jest okropne, nie chcę w to wchodzić - w taki świat - w tamtym momencie.
Ale minął jakiś czas i pomyślałam, że może warto spróbować. Postanowiłam postawić sobie emocjonalną granicę, barierę oddzielającą filmową rolę od życia prywatnego. Jeśli zaczęłyby przychodzić mi do głowy jakieś prywatne myśli, nie potrafiłabym tego grać. Wykonałam więc skrupulatną pracę, żeby stworzyć "świat oddzielny". Co było trudne, bo chciałam osiągnąć mocny efekt emocjonalny, w krótkim czasie, w ciągu kilku dni zdjęciowych, musiałam więc "mocno wejść w temat", od razu, z biegu.
Konieczność stawiania przez aktora bariery emocjonalnej, aby mógł chronić samego siebie, pokazuje, jak trudna jest to praca.
Przy dużych rolach jest to jednak prawie niemożliwe. Jesienią robiłam z Darkiem Gajewskim film "Obce niebo" o dramacie polskich rodziców, którym na emigracji w Szwecji odebrane zostaje dziecko - przez urząd socjalny. Po pierwszym dniu zdjęciowym przestraszyłam się, że nie będę w stanie grać tego dalej. Potem, kiedy trwały zdjęcia i weszłam już w to głęboko, emocje tak mną owładnęły, że zaczęłam tracić nad nimi kontrolę... Do tej poru uważałam, że jestem w stanie kontrolować emocje, pracować na nich. A tu nagle pojawia się temat rodzicielstwa, macierzyństwa... Okazało się, że był to dla mnie zupełnie już inny rodzaj doświadczenia aktorskiego. Być może człowiek tak się zmienia, kiedy zostaje rodzicem.
Kiedyś łatwiej było mi zakładać i zrzucać kolejne skóry. Wchodziłam na plan, grałam. Potem wychodziłam, "otrzepywałam się" i szłam dalej. Ale im dalej, tym - jak się okazuje - jest gorzej z tym "otrzepywaniem się".
W jakich miejscach realizowane były w Pradze zdjęcia do "Systemu"?
Scenografia była budowana w gotowych wnętrzach. Raz to był teatr, innym razem mieszkanie na obrzeżach Pragi, innym razem klatka schodowa w normalnym budynku.