Nagrodę Główną, Złoty Nurt – Wydarzenie Nurt 2016, ufundował prezes Telewizji Polskiej. Film "Dotknięcie anioła" uhonorowano również Nagrodą Radia Kielce za "artyzm dźwięku w formie dokumentalnej". Tomasz Sikora i Jacek Hamela, odpowiadający w tym filmie za dźwięk, z mistrzowską precyzją oddali wyrazistą ekspresję opowieści bohatera, który swoich słów nie słyszy, gdyż wojna uczyniła go całkowicie głuchym.
Reżyser dziękował całemu składowi jury – komisji selekcyjnej i komisji artystycznej – za "szczerość i bezinteresowność" ocen.
Na wielu festiwalach te decyzje jury są bezduszne, bezrozumne – mówił Marek Tomasz Pawłowski podczas gali wręczania nagród w Kieleckim Centrum Kultury. – Festiwale zamieniają się w firmy dystrybucyjne. Dlatego ten festiwal, tutaj w Kielcach, przywraca mi odrobinę nadziei na to, że festiwal filmowy może być świętem kina.
Nagroda Srebrny Nurt, dofinansowana przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, trafiła do rąk Sławomira Witka. Jego "Cheerleaderki" to reporterski zapis ukazujący trud przygotowań do profesjonalnego występu grupy niepełnosprawnych dziewczynek, poruszających się na inwalidzkich wózkach. Film doceniono "za szlachetny obraz pasji, która jednoczy artystyczne działania ludzi różnego wieku, kondycji i możliwości".
Sławomir Witek wspaniale oddał zmagania małolatek w heroizmie przekraczania własnych ograniczeń, które z pewnością były dla nich niemniej wyczerpujące, niż trening i późniejszy wysiłek siatkarzy, rozgrywających mecz w hali sportowej tuż po ich występie. Wszędobylska kamera z maestrią oddała indywidualność każdej z młodych artystek i satysfakcję dorosłej zawodowej cheerleaderki, która wcieliła w życie pochwały godną ideę – wyszkoliła dziewczynki i doprowadziła je do występu. Odmalowanej na dziecięcych twarzach radości i poczucia swobody, z jaką po udanym pokazie śmigały na swoich wózkach, nie sposób zapomnieć – zaręczam.
Brązowy Nurt – nagrodę ufundowaną przez dyrektor naczelną Kieleckiego Centrum Kultury – otrzymała Maria Dłużewska, reżyserka filmu "Ksiądz", za "przejmujące wykorzystanie surowych materiałów dokumentalnych przywracających grozę zbrodni i wielkość postaci księdza Jerzego Popiełuszki". Autorka dokumentu opierała się na nagraniach zgromadzonych w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej.
Szczególnie przejmujące są po raz pierwszy pokazane materiały z filmową rejestracją przywiezienia z chłodni na sekcję zwłok księdza Jerzego Popiełuszki. Słuchać beznamiętny głos medyka sądowego opisujące sposób skrępowania ciała duchownego, drażniący, jakby odbijający się od połyskliwych flizów prosektorium klekot czcionek maszyny do pisania. Na to jeszcze nakłada się potężniejący dźwięk "Requiem" Mozarta.
Dyrektor naczelna KCK Magdalena Kusztal odczytała skierowane do widzów i komisji artystycznych słowa podziękowania od realizatorki filmu, która, choć kielczanka, sama nagrody odebrać nie mogła, bo wraz z ekipą była właśnie na planie kolejnego filmu "na drugim krańcu Polski". Dłużewska przyznała, że około 90 proc. materiału do filmu "Ksiądz" stanowią pozyskane z IPN materiały operacyjne służby bezpieczeństwa. Ale wtedy, jak dopowiedziała dyr. Kusztal, innych nagrań nie było.
Specjalne wyróżnienie komisja artystyczna wręczyła Grzegorzowi Szczepaniakowi za "Ślimaki" – satyryczne spojrzenie na raczkującą rodzimą przedsiębiorczość. Jurorzy podkreślili, że towarzyszącą temu wyróżnieniu kwotę wręczają autorom i bohaterom filmu "na rozruch kolejnego biznesu". Reżyser w podziękowaniu zdradził, że po obejrzeniu nakręconego materiału obaj młodzi ludzie interesu wyrazili obawę, że nikt nie zechce oglądać równie pesymistycznej opowiastki.
Jak się okazało niesłusznie. Wśród filmów zakwalifikowanych na festiwal "Ślimaki" były prawdziwym odpoczynkiem dla oczu od daleko bardziej ponurej rzeczywistości zarejestrowanej przez innych reżyserów. Dalsze dwa wyróżnienia przypadły filmom: "Hejt, który niszczy życie" (reż. Endy Gęsina-Torres) – "za przestrogę" oraz "Hakerzy 'Solidarności' " (reż. Grzegorz Linkowski) – "za nadzieję".
Pierwszy ukazywał bezsiłę polskiego prawa wobec cynicznego szerzenia nienawiści na stronach internetowych – otumaniającego nawet kilkuletnie dzieci – i czerpania z tego krociowych zysków. Drugi pokazał ludzi z podziemnych struktur "Solidarności" w Świdniku, którym w stanie wojennym udało się stworzyć tajną radiostację, nadającą swoje niezależne audycje w paśmie telewizyjnych oficjałek, choćby w trakcie transmisji z pogrzebu genseka Jurija Andropowa. Scena końcowa ukazująca grupkę posiwiałych już konspiratorów, idących środkiem ulicy niby na pojedynek z siłami zła, utrzymany jest w klimacie podobnych obrazów z westernów, jak i, oczywiście, pamiętnego plakatu z samotnym Garym Cooperem, ze znaczkiem "Solidarności" przypiętym tuż obok gwiazdy szeryfa.
Na tym wyczerpuje się lista nagród i wyróżnień przyznanych przez komisję artystyczną. Pozostałe są niemniej ważne i – jak podkreślają sami twórcy – szczególnie miłe ich sercu. Taką jest zwłaszcza Nagroda Publiczności, która notabene pod wymiernym względem, tym liczonym w złotówkach, plasuje się na drugim miejscu, między Złotym a Srebrnym Nurtem.
Nagrodą Publiczności, ufundowaną przez prezydenta Kielc, widzowie uhonorowali reporterski zapis z pierwszej linii frontu w Syrii – "Notatki z ciemności. Aleppo" Wojciecha Szumowskiego i Michała Przedlackiego. Film powstał w 2013 roku, kiedy to reżyserzy przemierzali wraz z ekipą dotknięte bombardowaniami i ostrzałem syryjskie miasto.
Historia Aleppo jest straszna – powiedział Wojciech Szumowski podczas odbierania nagrody. – W tej chwili żyje nią cały świat. Kiedy robiliśmy ten film z Michałem Przedlackim, musieliśmy się z ogromnym trudem przebijać do świadomości widzów. Ja od trzech lat nie mogę wrócić z Aleppo. Zostałem w Aleppo. I tak naprawdę w Polsce, we współczesnym świecie, tej naszej cywilizacji obojętności, trochę czuję się uchodźcą. Dzisiaj, dzięki państwu, jestem z powrotem w Polsce.
Doroczną Nagrodę Specjalną Dyrektora Artystycznego Festiwalu, Krzysztofa Miklaszewskiego otrzymał "Inny" Alicji Grzechowiak. Film został doceniony za "odkrycie i nobilitację sylwetki nonkonformisty i artysty realizującego swoje marzenia wbrew regułom współczesnego świata, przepojonego merkantylizmem, oszustwem i obojętnością". "Inny" to portret niemłodego już człowieka, który sam o sobie opowiada, że udało mu się odbić od dna.
Najpierw widzimy go podczas wyczynowej gimnastyki, później przy głośnej lekturze książek obcojęzycznych: angielskich, francuskich, niemieckich, hiszpańskich i rosyjskich, wreszcie podczas wygrywania Brahmsa na keyboardzie w niemiłosiernie zagraconej klitce, w której pomieszkuje w zamian za stróżowanie na campingu. "Mam cztery psy, dwa koty i nic do roboty" – wyjawi, po czym uda się na spacer, pogwizdując operowe arie. "Gwizdek" z Białegostoku, jak głoszą napisy w filmie, okaże się śpiewakiem wykształconym w klasycznym repertuarze, czego próbkę da zresztą w kościele, wykonując z chóru "Ave Maria" Schuberta – i to w zdecydowanie niższej tonacji, niż dyktują wykonawcze obyczaje.
Człowiek, który szybko porzucił karierę śpiewaczą na scenie muzycznej, jak i wykładowczą na takiejż uczelni, gdyż nie mógł się pogodzić z wszechobecnym lizusostwem kolegów, znalazł swój mały świat i jak twierdzi, doświadcza w nim szczęścia. Jak w swoim wystąpieniu zauważył fundator nagrody, ośrodek telewizyjny w Białymstoku, gdzie powstał "Inny", przoduje w produkcji udanych form dokumentalnych, z których wiele od lat gości na kieleckim Nurcie i zbiera kolejne trofea.
Doroczną Nagrodę Specjalną Studenckiego Koła Naukowego Przyjaciół Teatru i Filmu działającego przy Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach otrzymał obraz "Życia nie można zmarnować" Krzysztofa Tadeja, ukazujący sens ofiary polskich misjonarzy, którzy zginęli tragicznie w peruwiańskich Andach.
Film ten […] pokazał widzom, że codziennie stajemy przed wyborem między dobrem a złem – czytamy w uzasadnieniu. – To od nas zależy, w jakim kierunku będzie zmierzał świat. Reżyser zwrócił nam uwagę na to, że życie nie jest najwyższą wartością, ale zawsze jest coś ponad nim – wiara, honor, miłość. Każdy z nas może sprawić, aby świat stał się piękniejszy. A głównym przesłaniem filmu było to, że […] zawsze żyjemy dla kogoś i jesteśmy potrzebni.
Nagrodę Specjalną im. Andrzeja Koziei dla filmu lub twórcy promującego Kielce i Region Świętokrzyski, przyznało kieleckie Kino Moskwa. Nagroda upamiętnia zmarłego w maju 2016 roku kulturoznawcę z kieleckiego uniwersytetu, miłośnika filmu, który zawodowo i emocjonalnie był związany z festiwalem Nurt. Wręczenie nagrody poprzedziła projekcja filmu "Koziejko" w reżyserii Edyty Ruszkowskiej.
Nagrodę Koziei zdobył reportaż telewizyjny "Skazani na zapomnienie" Katarzyny Sieradzkiej i Krzysztofa Dziewięckiego. Jest to zwięzła relacja z poszukiwań i identyfikacji żołnierzy antykomunistycznego podziemia, których zamordowano i bezimiennie pogrzebano w Zgórsku pod Kielcami.
Spośród 136 filmów zgłoszonych do konkursu komisja selekcyjna wybrała 29. Rozmaite formy dokumentalne zostały pogrupowane w dziewięciu pokazach, w których każdy widz może znaleźć tematy szczególnie mu bliskie, bądź intrygujące. Poza projekcjami filmów konkursowych na dwóch salach Kieleckiego Centrum Kultury można było także oglądać pokazy specjalne.
Między innymi Maria Malatyńska zaprosiła na pokaz mistrzowsko zakomponowanego filmu "Piano". Jego reżyserka, Vita Maria Drygas, znalazła znakomity sposób, żeby niestereotypowo przedstawić wydarzenia kijowskiego Majdanu, w którym niesione na barykadę pianino uniknęło losu osłony przed kulami karabinowymi, stając się w zamian instrumentem, na którym do późna w nocy grała zarówno wykształcona pianistka, jak i mniej doskonali muzycy, a wokół skupiali się i jednoczyli protestujący ludzie. Emocjonujący film "Piano" stał się dobrym punktem wyjścia do dyskusji z twórczynią.
Twórca Nurtu Krzysztof Miklaszewski pokazał w Kielcach dwa znamienne "półkowniki". Filmy, które nakręcił jeszcze w czasach pierwszej "Solidarności" (lata 1980–1981), choć do ich pokazów doszło dopiero po przełomie 1989 roku. Oba zgłębiały fenomen kabaretowej satyry.
Pierwszy z nich to "Pamiętnik Piotra S., czyli zawsze w sobotę", dający zwięzły portret Piotra Skrzyneckiego i artystyczno-kulturowe tło słynnej krakowskiej Piwnicy pod Baranami. Drugi – "Tu! Sześćdziesiątka!!" jest wizerunkiem warszawskiego kabaretu, który powstał na fali powodzenia audycji radiowej "Trójki" z cyklu "Sześćdziesiąt minut na godzinę" i objeżdżał Polskę z prześmiewczymi programami. Ich roli i oddziaływania w czasach PRL-u nie da się przecenić, podobnie jak twórczych starań artystów uchwyconych przez Krzysztofa Miklaszewskiego na historycznym już taśmach filmowych.
Jak nietrudno policzyć, podczas tegorocznej odsłony festiwalu przyznano osiem nagród i trzy wyróżnienia, choć każdy entuzjasta dobrego kina z pewnością wymieni kilka tytułów innych dzieł ekranowych, które na tegorocznym przeglądzie także na to zasługiwały. Kielecki Nurt wydaje się bystry i coraz bardziej rwący. A że nie sposób dwa razy wejść do tej samej rzeki, organizatorzy zapraszają za rok – na kolejne spotkania z wciąż zaskakującą sztuką niepokornych i obrazoburczych form dokumentalnych.