Podczas pierwszego występu, 16 sierpnia 2015 r., na scenie ustawionej tuż nad Zatoką Nowojorską, ze spektakularnym widokiem na Statuę Wolności i Ellis Island (wyspę imigrantów), widzowie festiwalu zobaczyli fragmenty dwóch spektakli: "Już się zmierzcha" oraz "Tysiąc kolorów". Kolejnego dnia mieli okazję obejrzeć je w całości. Jak powiedział Jonathan Hollander, dyrektor artystyczny i wykonawczy Battery Dance Company, dokonania poznańskiego zespołu mają unikalny charakter.
"Zespół jest fantastyczny, tancerze tworzą postaci trójwymiarowe, prezentują nie tylko fizyczność, wygimnastykowanie, ale bogactwo uczuć. Odróżnia ich od innych polska wrażliwość, a wszystko to ma swoją wartość, znaczenie, niczym kondycja ludzka" - zapewniał amerykański choreograf.
Inspiracją dla "Już się zmierzcha" w choreografii Ewy Wycichowskiej do muzyki Henryka Mikołaja Góreckiego stała się pierwotnie pamiętna scena Antoniusa w szachowym pojedynku ze śmiercią z filmu Ingmara Bergmana "Siódma pieczęć". W spektaklu tancerze toczą ją z dominującą na scenie, czterometrową postacią (Przemysław Grządziela). W tym przypadku finał jest optymistyczny, niosący nadzieję.
"W oryginalnym spektaklu, który powstał w 1994 roku i odtąd jest wykonywany niemal wszędzie przez różnych tancerzy, wprowadziłam tancerza, aktora, mima na szczudłach kreującego wizerunek śmierci. Bergman był pierwszą inspiracją, później to poszło tak jak chciał w swym utworze Henryk Mikołaj Górecki" - wyjaśniła Wycichowska, która jest dyrektorem poznańskiego teatru.
Zdaniem dyrektorki poznańskiego teatru połączenie obu spektakli jednego wieczoru stwarza kontrast; jest tam i powaga i dowcip.
"Tancerze będący jednocześnie aktorami potrafią to świetnie skontrastować, zatańczyć, a zarazem stać się postaciami. Umieją wyrazić nie tylko myśl choreografa, ale to co jest unikalne w teatrze tańca. Wszystko to przepływa przez pryzmat ich emocji iosobowości" - oceniła Wycichowska.
Szczególny aplauz towarzyszył Grządzieli. Zarówno w trakcie przedstawienia jak i po jego zakończeniu bawił publiczność urządzając swoisty happening.
"W teatrze tradycyjnym jest bariera, widownia pozostaje w ciemności i dlatego często uciekam do teatru ulicznego, wychodzę z nim do ludzi. U pani Wycichowskiej mogę połączyć dwie formuły, teatr tańca z teatrem ulicznym, bo byli tutaj też przypadkowi widzowie zatrzymujący się na widok pięknego tańca i muzyki. Dostałem tyle pozytywnej energii od widowni, więc jestem szczęśliwy" - mówił tancerz i aktor.
Według choreografki "Tysiąca kolorów" Japonki Takako Matsuda, utwór "dotyka istoty przemijania, której w codzienności nie dostrzegamy - a przecież rzeczywistość zmienia się co chwilę".