Robin Wright w filmie "Kongres" Ariego Folmana, fot. Gutek Film.
We wrześniu 2013 do polskich kin wszedł "Kongres" w reżyserii Ariego Folmana nakręcony na motywach prozy Stanisława Lema. W obsadzie są m.in. Robin Wright, Harvey Keitel i Paul Giamatti.
Lem był moim zdaniem najlepszym twórcą literatury science-fiction. Wyjątkowym pisarzem, filozofem, wizjonerem, w pewnym sensie nawet prorokiem. Po lekturze jego tekstów ma się wrażenie, że autor potrafił przewidzieć, co przyniesie przyszłość" - mówi reżyser.
Podstawą dla scenariusza było opowiadanie Stanisława Lema "Kongres futurologiczny", opublikowane ponad czterdzieści lat temu (1971).
Silna pozycja koncernów farmaceutycznych, ludzka wiara w to, że ratunek na wszystkie problemy, w tym na złamane serce, kryzys emocjonalny, smutek, stanowić mogą odpowiednio dobrane leki" - m.in. o tym opowiada ta historia - zwraca uwagę reżyser. I dodaje: Kiedy jako nastolatek czytałem "Kongres futurologiczny", spodobała mi się jego warstwa psychodeliczna. Później dostrzegłem w tym opowiadaniu alegorię komunizmu lat 60."
Światowa premiera "Kongresu" odbyła się na tegorocznym festiwalu w Cannes. "Niewiarygodna odyseja filmowa", "zachwycający film, wyprzedzający rzeczywistość", "Ari Folman w walcu z Kubrickiem, Orwellem i Huxleyem" - to fragmenty recenzji filmu Folmana na łamach "Le Figaro", "Les Inrocks" i "Le Monde". Polski dystrybutor "Kongresu", firma Gutek Film, określa go jako "film nowatorski i odważny, pełen pomysłów ukazujących w krzywym zwierciadle świat nieograniczonych możliwości technologicznych, które, już wkrótce, mogą wyznaczyć granice naszej wolności i dyktować pragnienia".
O "Kongresie" na Culture.pl pisze Bartosz Staszczyszyn [recenzja]
Film składa się z części aktorskiej oraz animowanej. Opowiada historię aktorki, która podpisuje z wytwórnią filmową kontrakt na sprzedaż własnej tożsamości - dzięki temu studio będzie mogło wykorzystywać nie starzejący się wizerunek artystki w kolejnych produkcjach. Granice między rzeczywistością i fikcją w "Kongresie" się zacierają. Zarówno opowiadanie, jak i film skłaniają do pytań o tożsamość człowieka - m.in. o to, co to znaczy być tzw. "Kimś" - oraz o ludzką wolność wyboru - zwraca uwagę Ari Folman.
Ari Folman (ur. 1962 w Hajfie) ma polskie korzenie. Jego rodzina ocalała z Holokaustu; rodzice reżysera poznali się w Łodzi, z której po II wojnie światowej wyjechali do Izraela. Filmowiec ma izraelskie i polskie obywatelstwo. "Jeśli chodzi o znajomość języka polskiego, dużo rozumiem, ale po polsku nie mówię, bo nie czuję się wystarczająco pewnie" - mówi.
W reżyserskim dorobku Folman ma m.in. animowany "Walc z Baszirem" (2008), który zdobył nominację do Oscara w kategorii obraz nieanglojęzyczny oraz nominację do Złotej Palmy w Cannes. Reżyser zapowiada, że swój kolejny film planuje nakręcić w Polsce, ale nie podał jeszcze żadnych szczegółów.
Źródło: PAP, oprac. Lucyna Szura; 20.09.2013