Podobno publiczność pilnie czyta te podpisy?
Ponieważ jest to świetna lektura. Te podpisy, które uzasadniają, dlaczego dany przedmiot dzieci wybrały na wystawę, są bardzo poetyckie, pełne emocji. Niekiedy bardzo serio, często zabawne i zawsze szczere.
Czy któryś z podpisów lubi pani szczególnie?
Podobają mi się wszystkie, chociaż rozbraja mnie ten, 'Wybrałam ślimaka, bo jest ohydny' i jeszcze jeden 'Wybrałam dwa tygrysy, bo lubię tygrysy, ponieważ mają paski i miękkie futerko' – ale akurat tygrysy na wystawie są z brązu.
Dla tych 69 młodych kuratorów przygotowanie wystawy było wielką przygodą, niecodziennym doświadczeniem bezpośredniego kontaktu ze sztuką, nauką i zabawą. A czy dla odwiedzających muzeum wystawa jest równie atrakcyjna?
Osoby, które były na wystawie, mówią o niej z ogromnym entuzjazmem. Dzieci nadal tę wystawę obsługują. W niedzielę gości muzeum oprowadzają właśnie młodzi kuratorzy. Wystawa żyje, wszystkie jej części przykuwają uwagę.
Jakie to części?
Dzieci podzielone na sześć grup przygotowały poszczególne części wystawy. Pierwsza 'Las' poświęcona została w dużej mierze zwierzętom; jest tu 'Śpiący pies' na obrazie Olgi Boznańskiej, jest 'Pekińczyk na wyplatanym fotelu' Teresy Roszkowskiej, fajansowe świnki morskie, są ptaki, ślimaki. Ważną rolę odgrywa dźwięk - są to odgłosy lasu.
Kolejna część to 'Taniec Minotaura' - dzieci przygotowały labirynt, w którym spotkać można rozmaite zwierzęta, ale też są tam przedmioty antyczne, mumia złotego barana, wazy greckie. A nad labiryntem jest wyświetlany fantastyczny film, zrealizowany w muzeum, które dzieci potraktowały też jak labirynt. Film był kręcony w nieoczywistych przestrzeniach muzeum - pod świetlikami, na dachu, w piwnicach. Jest pięknie pomyślany. Występuje w nim grupa dzieci w charakterze chóru greckiego, który opowiada historię minotaura.
Następnie mamy 'Pokój strachów'. Dzieci wyobraziły sobie, że jest to gabinet dziwaka; wybrały dziwaczne meble, a na ścianach obrazy, które wydawały im się straszne, np. obraz Zdzisława Beksińskiego pt. 'Przedmiot 8'. Dzieci jednak nazwały ten obraz, a raczej jego bohatera 'Zgnilakiem', i ten odpychający Zgnilak jakoś dzieci przyciągał.
Wyświetlane są tu też postaci kruków, które przysiadły na ramach obrazów, a w momencie, gdy zbliżamy się do nich, kruki zrywają się i z łopotem odlatują. Jest też w tej części ekspozycji telefon, który co jakiś czas dzwoni i w słuchawce dają się słyszeć potworne głosy. A przy tym wszystkim wiszą tu bardzo dobre obrazy, bo dzieci od początku podkreślały, że to poważna, serio wystawa. Jak powiedział jeden z kuratorów, dziesięcioletni Janek: 'Dorośli spodziewają się pluszaków, miśków, tęczy, jakichś sal gier. A zobaczą porządną wystawę'.
Jest jeszcze część 'Gra w bohatera' z główną atrakcją - ogromną, wywołującą wiele hałasu krzyżówką. Są bohaterowie wybrani przez dzieci tacy, jak Jezus Chrystus, Józef Piłsudski, św. Mikołaj, św. Franciszek, harcerze, strażacy. W następnej sali - w 'Skarbcu' - dzieci, jak same pokreśliły, uwolniły z magazynów wiele atrakcyjnych przedmiotów, które wydawały im się skarbami; biżuterię, monety, przedmioty ze złota, zegary. Finał wystawy stanowi sala poświęcona 'Zmianom'. Widocznie ta ogromna liczba przedmiotów, które pokazaliśmy dzieciom, wywołała w nich poczucie, że wszystko podlega zmianom, że moda się zmienia, wygląd przedmiotów się zmienia. Jest tu np. gablota z butami: od chińskiego pantofelka, przez XVIII i XIX- wieczne trzewiczki po papcie Henryka Stażewskiego pomalowane w paski na charakterystyczne dla tego artysty kolory.
To bardzo bogata wystawa, znajduje się na niej wiele tajemniczych przedmiotów, ukazanych niekiedy w zaskakujących kontekstach, zaszyfrowanych układach.
Czy można powiedzieć, że dorośli muzealnicy nauczyli się czegoś od dziecięcych kuratorów?
Do głowy by nam nie przyszło połączyć w ten sposób rozmaite przedmioty, znajdujące się w muzealnych magazynach. Właściwie dopiero dzieci nam pokazały cały szereg możliwości, od których odcięło nas wykształcenie, ograniczenie wynikające z tego, że wiemy, że dzieła powstały w różnych miejscach i różnym czasie. I że historia sztuki raczej klasyfikuje niż w zaskakujący sposób zestawia. A dzieci potrafiły to zrobić, i dlatego warto przyjść do muzeum, aby zobaczyć wystawę, jakiej nigdy państwo nie widzieliście.
Ekspozycja "W Muzeum wszystko wolno" czynna w Muzeum Narodowym w Warszawie do 8 maja 2016 roku.
Źródło: PAP, oprac M.Ś., kwiecień 2016